Renata Przemyk: "Lubię czasami posiedzieć sobie sama w domu, ale tylko wtedy, kiedy jest to moja decyzja"

Renata Przemyk: "Lubię czasami posiedzieć sobie sama w domu, ale tylko wtedy, kiedy jest to moja decyzja"

Z Renatą Przemyk o nowej płycie, obecnej sytuacji i pięknej karierze rozmawiał Sebastian Griszek.

SEBASTIAN: Niedawno ukazał się singiel zatytułowany „Kłamiesz”, który zapowiada nową płytę. O czym jest ta piosenka?

RENATA: Piosenka opowiada o uwikłaniu, w jakim tkwimy w codziennym życiu. O przesuwaniu granic, które odbywa się bardzo często wtedy, gdy chcemy zobaczyć świat piękniejszym i chcielibyśmy uczynić go takim dla siebie czy innych szybko i bez wysiłku. Ale też wtedy, gdy chcielibyśmy widzieć samego siebie lub kogoś innego lepszymi, niż w danym momencie jesteśmy w rzeczywistości. Okłamujemy samych siebie, udając kogoś innego, niż jesteśmy. Chcemy ułatwić sobie życie. Myślę, że to, co odbywa się w mediach społecznościowych, ma na to duży wpływ, ponieważ staramy się tam przedstawić siebie w tak dobrym świetle, że czasem zakrawa to na przekłamania. Wydaje się nam, że to poprawi nam samopoczucie czy całe życie. Nie do końca mówimy też całą prawdę o sobie ludziom wokół nas. Bo prawda bywa kłopotliwa.

Może łatwiej jest nam tak żyć?

Tak nam się wydaje, ale jest to złudne. Prawda wychodzi na jaw i uderza w nas z jeszcze większą siłą.

Dlaczego właśnie ta piosenka jest tą, która zapowiada całe wydawnictwo?

Wiele czynników się na to złożyło. Na płycie znajduje się 13 duetów z fantastycznymi mężczyznami, których wybór jest, jak się można domyślać, nieprzypadkowy. To są panowie, których uwielbiam prywatnie i szanuję za to, co robią muzycznie. Te spotkania przerosły moje oczekiwania. Pojawiło się wiele dodatkowych emocji i dodatkowych znaczeń w tych piosenkach. Ciężar emocjonalny, który musiałam kiedyś dźwigać samotnie, teraz rozłożył się na dwoje. Bardzo trudno było wybrać piosenkę, która może reprezentować całą płytę. Wybór padł właśnie ta ten utwór z uwagi na to, że jest energetyczny i mocny w przekazie. Vienio, z którym wykonuję tę piosenkę, dopisał do niej swój tekst, co sprawiło, że całość jest jeszcze bardziej wyrazista i mocna.

Do utworu powstał barwny teledysk. Skąd pomysł na taki obraz?

Chciałam użyć słowa przypadek, ale nie wierzę w przypadki. Wierzę natomiast, że jak czegoś potrzebujemy to na naszej drodze pojawiają się albo odpowiedni ludzie, albo wskazówki jak do nich dotrzeć. I w tym przypadku tak się właśnie stało. Po wielu latach skontaktowała się ekipa dawnych absolwentów plastyka, do którego chodził mój Krzysztof. Odezwał się stary kolega z klasy Jarek Migoń, który jak się okazało, jest znakomitym filmowcem, reżyserem i grafikiem. Kilka lat temu nagrał film dokumentalny o malarstwie Jacka Sroki. Spotkaliśmy się z Jarkiem, który po wysłuchaniu piosenki zaproponował, że obrazy Sroki będą idealnym tłem. Gdy zobaczyłam te dzieła, natychmiast zgodziłam się z nim. Prace te są fantastyczne, głębokie, znaczące, kolorowe i ekspresyjne, a że większość z nich ma duże gabaryty, można było na ich tle robić nagrania. Jarek dokonał wyboru tych najbardziej pasujących, z przesłaniem.

Jak wyżej już Pani wspomniała, na płytę składa się 13 duetów z mężczyznami. Skąd pomysł na właśnie taki format albumu?

Zastanawiałyśmy się z moją menadżerką Magdą, w jaki sposób można by tak naprawdę mocno poświętować to moje trzydziestolecie. Chcieliśmy w jakiś nowy sposób pokazać moje stare piosenki. Czułam, że nie byłoby wystarczające zrobić to tak samo, któryś raz z kolei. Pomysł nagrania tych piosenek w duetach z mężczyznami bardzo mi się spodobał. Odpowiedni dobór partnerów oraz to, że panowie wyszli naprzeciw ze swoimi propozycjami, sprawił, iż efekt finalny mnie zachwycił. Dużym wyzwaniem było dla mnie, aby każdą z tych historii zaśpiewać jako wspólną. Z każdym kolejnym krokiem upewniałam się, że to jest dobry pomysł. Piosenki dostały drugie życie. Są pokazane w taki sposób, że żadne moje samodzielne śpiewanie by tego nie sprawiło.

Czym się Pani kierowała, wybierając materiał na płytę?

Mam swoje ukochane piosenki, ale też duże znaczenie miały dla mnie głosy, jakie dochodziły od fanów. Kolejnym etapem było dobieranie repertuaru do gości tak, żeby mogli poczuć się w nich naprawdę dobrze. Biorąc te czynniki pod uwagę, powstał zbiór takich, a nie innych piosenek.

Oprócz wspomnianego już Vienia, kogo jeszcze będziemy mogli usłyszeć na płycie?

Fantastycznych mężczyzn i każdy z nich jest kompletnie różny. Jest tu męskość w wielu odsłonach. Wszyscy są mocni i przekonujący w swojej ekspresji i interpretacji, ale każdy nieco inaczej. Jest taka niemal standardowa męskość i siła jak w przypadku Marka Dyjaka. Jemu się od razu wierzy. Ten facet naprawdę wie, co śpiewa. Są też mocni męskością krajobrazową, jak Skubas czy Leski swoim romantycznym głosem zaśpiewają o miłości, to jakby malowali. Zupełnie innym typem człowieka jest Czesław Mozil, który obezwładnia kobiety, rozśmieszając je. Adam Nowak jak śpiewa o życiu, to czujemy, że on o tym życiu dużo wie. Potrafi podać to w sposób bardzo wiarygodny i opanowany. Odkryciem dla mnie był Grzegorz Turnau w piosence „Zazdrośni”. Oryginalny tytuł to „Zazdrosna”. Na naszą prośbę autorka tekstu Anna Saraniecka zmodyfikowała go nieco pod duet. Nie sądziłam, że taki zrównoważany i na co dzień bardzo spokojny Grzegorz w tak wiarygodny sposób zaśpiewa piosenkę o zazdrości, którą zresztą sam wybrał. Ekspresja, z jaką śpiewa Igor Herbut czy Buslav, to jest coś, co wyrzuca z butów. Z Wojtkiem Waglewskim śpiewamy piosenkę „7:05”, którą Wojtek napisał dla mnie 25 lat temu. Johnowi Porterowi z kolei tak się spodobała piosenka „Niech mnie ktoś obudzi”, że zaproponował, iż przetłumaczy tekst, żebyśmy mogli zaśpiewać ją razem w wersji dwujęzycznej. Artur Andrus to Buster Keaton piosenki – podaje tekst z kamienną twarzą, a ludzie leżą ze śmiechu. I jeszcze „nigeryjski diabeł” Damian Ukeje.

Premiera płyty była zaplanowana pierwotnie na 20 marca, ale z wiadomych względów została przesunięta na maj. Trudna to była decyzja?

Oczywiście. Była już przygotowana akcja promocyjna, koncerty. Wszystko było już zaplanowane. Okazało się, że wszystkie plany biorą w łeb w obliczu siły wyższej. Tak naprawdę nie wiemy, jak to długo jeszcze potrwa. Lubię czasami posiedzieć sobie sama w domu, ale tylko wtedy, kiedy jest to moja decyzja. Bardzo cieszyłam się na myśl o koncertach z udziałem gości. Odbyły już się próby i chcieliśmy pokazać publiczności, jak to wygląda na żywo. Na razie musi się to przesunąć w czasie i z niecierpliwością czekamy na ten moment, kiedy można będzie wyjść już z domów i spotkać się z ludźmi, nie bojąc się o własne zdrowie.

Na pewno to jest trudny okres dla artystów. Jak my – słuchacze, fani możemy teraz pomóc swoim idolom, muzykom, których lubimy?

To jest czas na wspominanie, odkopywanie jakiś starszych rzeczy, żeby sobie je przypomnieć. Bardzo podobały mi się apele do stacji radiowych, żeby puszczały polską muzykę. To też jest dla autorów i artystów sposób na przetrwanie. Oczywiście są też przez cały czas dostępne płyty, które można zakupić przez Internet. Można na mojej stronie nabyć starsze płyty i zamówić najnowszą. Są inicjatywy grania z domu, ale brakuje mi bardzo bezpośredniego kontaktu. Niech to szybko minie. Pamiętajmy o sobie.

Wiem, że trudno teraz mówić o planach, ale może szykuje Pani jakieś niespodzianki dla fanów?

Mogę zdradzić, że jesteśmy w trakcie pracy nad płytą DVD z zarejestrowanym koncertem z Pol'and'Rock Festival 2019. Myślę, że za kilka tygodni taka płyta się ukaże i będzie ciekawostką dla fanów. Po samym koncercie dostaliśmy mnóstwo pozytywnych głosów, stąd wiem, że sporo ludzi się na tę płytę ucieszy. Pokazywane są też inne rzeczy, które robiłam kiedyś. Teatr Barakah udostępnia spektakle, do których pisałam muzykę. Szykuje się też świetna piosenka, którą zaśpiewamy razem z artystami z Krakowa. Jesteśmy uzależnieni od muzyki, to nasza pasja.

Bardzo dziękuję za rozmowę i mam nadzieje, że w niedługim czasie wszystko wróci do normalności i będziemy mogli spotkać się wszyscy na koncertach, czego Pani i sobie życzę.

Ja też mam taką nadzieję. Dziękuję bardzo.

korekta: Mateusz M. Godoń

Komentarze: