Kasia Lins: "Niedługo zagram pełnowymiarowy koncert premierowy – będzie to coś, czego jeszcze nikt nie widział!"

Kasia Lins: "Niedługo zagram pełnowymiarowy koncert premierowy – będzie to coś, czego jeszcze nikt nie widział!"

Zapraszamy do lektury naszego wywiadu z Kasią Lins, poświęconemu wydanej w piątek płycie "Moja Wina".

Rozmowę przeprowadził Przemek Kokot.

PRZEMEK: Co u ciebie słychać dobrego?

KASIA: Jest całkiem dobrze, dziękuję! Cały czas czuję jeszcze ekscytację związaną z wydaniem nowej płyty. Żyję na adrenalinie.

Spotykamy się przy okazji premiery twojej najnowszej płyty „Moja Wina”. Opowiedz nam o jej powstaniu. Czym różnił się proces twórczy między twoim wcześniejszym albumem „Wiersz Ostatni” a nowym krążkiem?

Proces twórczy był raczej klasyczny, bardzo podobny jak przy „Wierszu”, czyli sytuacja pianinowo-gitarowa. W tej materii nic się nie zmieniło – harmonia wciąż jest tą bazą, z której rodzą się melodie i dalszy aranż.  Zmienił się natomiast skład osobowy. Jeżeli chodzi o pracę producentką, to tym razem dołączył do nas Daniel Walczak. Dla nas inspirująca świeża krew, ale też super talent i wrażliwość.

Płyta była nagrywana w studiu już podczas pandemii i wprowadzonych ograniczeń?

Na szczęście udało nam się ją nagrać przed wprowadzeniem obostrzeń. Natomiast byliśmy zmuszeni miksować ją już po wejściu w życie poważnych ograniczeń i to rzeczywiście nie było wygodne. Wydawało mi się wręcz, że w ogóle niemożliwością jest zdalne miksowanie, w końcu to jeden z kluczowych etapów robienia płyty. Po czasie wypracowaliśmy sobie pewien system, który ostatecznie pomógł nam bez większych problemów sfinalizować te prace.

Kto oprócz ciebie wziął w niej udział w nagrywaniu i produkcji?

Przede wszystkim Karol Łakomiec, Daniel Walczak i Wiktoria Jakubowska, moja perkusistka zespołowa, z którą gramy od kilku lat w składzie koncertowym. Właściwie wszystkie instrumenty perkusyjne nagrane są przez Wiki. Pojawiają się też instrumenty dęte, których aranże szykowałam wspólnie z Wojtkiem Fryczem (saksofony – Tomek Duda, puzony – Jakub Gumiński). Z kolei Jacek Antosik ten album zmiksował.

Teksty, jak rozumiem, są w całości twojego autorstwa. A muzyka?

Zawsze pracuję z Karolem Łakomcem. Wspólnie piszemy muzykę, szukamy instrumentarium, brzmień, układamy formę. Tak było przy „Wierszu...”, i tak było również teraz przy nagrywaniu nowej płyty.

Pierwszym singlem promującym album był numer „Rób tak dalej”. Dlaczego twój wybór padł właśnie na tę piosenkę?

Wiesz co, tutaj zdałam się na wybór osób trzecich, których opinie również są dla mnie ważne. Tak jak lubię panować nad warstwą twórczą, tak tutaj zdałam się na podpowiedzi i opinie osób bliskich i wytwórni. Wybór singla to jest temat zahaczający o materie marketingu, dlatego zdecydowałam, że nie będę tupać nogą, tylko zdam się na wybór demokratyczny.

Twoja poprzednia płyta była, ujmijmy to, bardziej kolorowa. Tutaj mamy do czynienia z bardziej mistycznym materiałem, bijące dzwony w utworze „Jeżeli kochasz”, tajemnicze, spirytystyczne melodie w „Jesteś krwią w mojej żyle” czy chór w „Rób tak dalej”. Skąd taka zmiana?

Pojawiły się tu wszystkie moją ciągoty i nastroje. Ciemność, tajemnica, obrządki to są motywy tej płyty. Chóry, organy, dzwony, melotron, charakterystyczne rozwiązania harmoniczne. Lirycznie też bardzo często odnoszę się do liturgii. Podobnie w teledyskach – wątek obrządku przewija się w każdym z nich.

Poruszasz w swoich tekstach ważne tematy z ostatnich lat – koniec świata, wojna, globalny kryzys. Myślisz, że świat toczy się po równi pochyłej ku zagładzie?

Tak, myślę, że to jest nieuchronne. Ale Ziemia sobie poradzi, odrodzi się na nowo. To ludzie maja problem, przecież są za mali, żeby planeta mogła się nimi przejąć. Nie myślałam o tym wszystkim kiedy pisałam piosenki. Moje teksty mówią o losach jednostki i jej dotyczą.

Czy masz może takie samo wrażenie jak ja, że album „Moja wina” wymaga od słuchacza więcej uwagi, wyciszenia i skupienia, niż płyta „Wiersz Ostatni”?

Być może wymaga więcej uwagi i zaangażowania ze względu na teksty, które w całości tworzą pewną spójną historię, ale też często rozbudowane aranże, które mogą niekiedy przytłoczyć. Ja to lubię, lubię gdy muzyka działa psycho-somatycznie, kiedy oprócz mojej głowy, uruchamia się też ciało. Kiedy czuję pewien ciężar. Tego ciężaru szukam w każdej dziedzinie sztuki. W ogóle nie interesują mnie rzeczy, które łatwo przychodzą.

Przewidziane jest wydanie tego albumu tylko na CD, czy będzie też winyl?

Od wczoraj mam tę płytę w rękach – na razie jest tylko na CD, a winyl to pewnie kwestia zależna od tego, jakie będzie zainteresowanie albumem. Zobaczymy.

Kolekcjonerzy płyt, zwracają uwagę nie tylko na aspekty muzyczne. Okładka jest niezwykle intrygująca: Ty w jednej ręce trzymasz palącą się świecę, a w drugiej sowę. Skąd pomysł na taki koncept okładki i kto jest jej autorem?

Tak, jest sówka i świeca – pomysł był mój. Realizatorem okładki jest Karol Łakomiec, zresztą jak większości moich pomysłów. Chciałam, żeby okładka oddawała to, co jest w środku, żeby stwarzała konkretną atmosferę. Wydaje mi się, że udało nam się uzyskać to na czym mi zależało – nocny, dziwny, tajemny klimat. Sowa, świeca i ta kolorystyka to jest dla mnie symbolika nocy. Ciemne niebo to dla mnie najodpowiedniejsza pora do słuchania tego albumu.

Czyli płyta do słuchania w nocy?

Jak kto woli – mi rzeczywiście kojarzy się raczej z wieczorną lub nocną porą.

Na pierwszej płycie wydanej w Polsce mamy do czynienia z utworami po polsku i po angielsku, przy czym zwracałaś uwagę, że miałaś obawy o śpiewanie w naszym języku. „Moja wina” w całości jest w języku polskim. Przekonałaś się już do tego, że w ten sposób łatwiej dotrzeć do fanów w naszym kraju?

Wiesz, było kilka powodów, żeby to był polski. Naturalną przyczyną posługiwania się ojczystym językiem jest chęć, by przekaz dotarł w sposób bezpośredni. Mimo że wielu z nas zna język angielski, to bez skupienia nie czytamy go wprost. Chciałam się też sprawdzić w pisaniu, dalej rozwijać. Poznałam swoje kolejne słabe punkty, wiem na co zwrócić uwagę przy pisaniu kolejnych tekstów. To były chyba najważniejsze powody dlaczego postawiłam na ojczysty.

W jakim czasie powstała płyta?

Nowy album nagrywany był na pewno krócej, niż ten poprzedni. Wszystko się skumulowało w roku 2019 – napisanie jej i nagrania skończyliśmy w marcu. Więc w sumie trwało to około roku i była to moja najszybsza przygoda z napisaniem i nagraniem płyty.

Występowałaś m.in. na Open’erze czy Męskim Graniu – czyli dużych festiwalach i koncertach. Tęsknisz za koncertami na żywo? Chyba jednak granie streamingowe nawet w 20% nie oddaje tego, co artysta i fan przeżywają podczas występów na żywo.

Tak, to jest bardziej nawiązanie do koncertów, które oglądamy na DVD. Trudno konfrontować wymiar internetowy z tym rzeczywistym – to nieporównywalne odczuwanie. Jakiś czas temu wzięłam udział w akcji platformy Tidal,  dla której przygotowaliśmy kilka piosenek w pomniejszonym składzie koncertowym, ale przy okazji wydania płyty zagram pełnowymiarowy koncert premierowy – będzie to coś, czego jeszcze nikt nie widział! [śmiech]

Zdradzisz nam, kiedy to się odbędzie?

To duże przedsięwzięcie, dla liczę na czerwcową premierę. Mam nadzieje, że obędzie się bez większych potknięć.

To w takim razie trzymamy kciuki!

Dzięki!

Dlaczego mimo niekorzystnych warunków – chodzi mi o pandemię – zdecydowałaś się na jej wydanie właśnie teraz? Nie chciałaś poczekać z premierą, aż to wszystko opadnie? Na taki krok zdecydowała się choćby Renata Przemyk tuż przed premierą płyty?

Nie, jakoś nie kalkulowałam tego w ten sposób. Wydaje mi się, że jest to rodzaj muzyki, który być może nawet lepiej odnajdzie się teraz, niż w czasach spokojniejszych. Oczywistym utrudnieniem jest brak koncertów, ale musiałam tę płytę pokazać, żeby móc ruszyć dalej.

Przesłuchawszy tę płytę, która jest zbiorem gatunków od bluesa, przez pop, aż po indie rocka, zastanawia mnie, czego słuchasz na co dzień, bo jest to niesamowicie szeroki wachlarz muzyczny.

Przez wiele lat kiedy studiowałam jazz słuchałam niemal wyłącznie jazzu. To była naturalna potrzeba osoby, która żyje swoimi fascynacjami, żyje wręcz dla tego rodzaju przezywania. Kiedy zaczęłam pisać własną muzykę i teksty, moje radary zwróciły sie w innym kierunku. Szukałam innych, nowych doświadczeń. Jeżeli chodzi o gatunki, to nie potrafię się tak naprawdę jednoznacznie określić. Odnajduje wartość w wielu gatunkach i od wielu artystów z różnych światów czerpię. Nie chce zamykać głowy, siedzieć wyłącznie w wygodnych i znajomych miejscach, ale tez nie eksploruje Internetu jakoś zawzięcie.

>W obecnej sytuacji ciężko o promocję na żywo. Jak w dwóch zdaniach możesz zachęcić słuchacza do sięgnięcia po ten album?

Wiesz co, nie chciałabym zachęcać – jeśli ktoś poczuję chęć, to po prostu po nią sięgnie. Mogę jedynie zachęcić do posłuchania chociaż jednej losowej piosenki, bo wierzę, że mają jakąś siłę magnetyczną i być może sprowokują, żeby przesłuchać cały album. Jedyne, przed czym chciałabym ostrzec, to że płyta naprawdę wymaga większej koncentracji.

A jakie w ogóle masz plany związane z promocją albumu?

Najważniejszą dla mnie sprawą jest koncert, nad którym właśnie pracuję. To on skupia teraz cała moją uwagę. Niezależnie myślę też o pisaniu nowości, mam juz mnóstwo nowych pomysłów, ale równie mocno potrzebuję odpoczynku, bo nie było go od momentu, kiedy zaczęliśmy nagrywać płytę.

I tego ci serdecznie życzymy. Dziękuje za rozmowę!

Również bardzo dziękuję.

korekta: Mateusz M. Godoń

Komentarze: