Möönshiners to młody, obiecujący rockowy zespół z Katowic, który niedawno wydał swoją debiutancką płytę „A Cup Of Moonshine”. Z tej okazji porozmawialiśmy z wokalistą tej formacji, Michałem Doboszem. Zapraszamy do lektury!
Rozmowę w imieniu portalu wyspa.fm przeprowadził Mateusz M. Godoń.
MATEUSZ: Möönshiners to stosunkowo nowy zespół – pierwsze koncerty zagraliście ledwie w 2019 roku. Czy możesz opowiedzieć co nieco o okolicznościach powstania grupy?
MICHAŁ: Pierwotnie zespół był bez wokalisty – został założony przez Marcina (gitara), Bartka (bas) i Krzyśka (pierwszy perkusista), a ja dołączyłem zaraz po moim powrocie z Irlandii, gdzie mieszkałem przez 3 lata. Materiał już na mnie czekał, wystarczyło napisać teksty i ułożyć wokal – a reszta to już historia. Wszyscy znaliśmy się już wtedy bardzo dobrze, graliśmy w różnych kapelach, aż w końcu postanowiliśmy połączyć siły jako grupa przyjaciół.
MATEUSZ: W swojej twórczości nawiązujecie do nurtów popularnych w muzyce w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych – na czele z glam rockiem. Skąd zainteresowanie właśnie tą odmianą gitarowego grania?
MICHAŁ: Po prostu kapele z tego nurtu najbardziej nam „leżą” – hard rock i heavy metal z lat osiemdziesiątych to nasz ulubiony gatunek i to wychodzi też w naszej twórczości. Wszyscy lubimy słuchać muzyki melodyjnej, ale z pazurem i taką też staramy się grać.
MATEUSZ: Czy są zespoły, których dorobkiem szczególnie mocno się inspirujecie?
MICHAŁ: Każdy z nas osobno inspiruje się innymi zespołami, ale mamy sporo wspólnych inspiracji. Myślę, że nie będzie zaskoczeniem, jeśli wymienię tu Iron Maiden – to nasza największa inspiracja. Oprócz Ironów w gronie naszych ulubionych zespołów na pewno znajdują się Judas Priest, Skid Row, Mötley Crüe – ja osobiście kocham Bon Jovi, co doskonale wiesz [śmiech].
MATEUSZ: Niedawno wydaliście swój debiutancki album „A Cup Of Moonshine”. Gdybyś miał zareklamować go naszym czytelnikom, którzy nigdy dotąd nie spotkali się z Waszą twórczością – jak byś go opisał w kilku słowach?
MICHAŁ: Ten album to historia każdego z nas przekazana w formie klasycznego hard rocka i heavy metalu – włożyliśmy w niego sporo serducha i wyszedł nam po prostu kawał szczerego rock n’ rolla!
MATEUSZ: Jak wyglądał proces powstawania płyty? Kto w zespole miał największy wkład w powstanie tekstów i melodii?
MICHAŁ: Nad utworami pracowaliśmy na próbach – zwykle wyglądało to tak, że Marcin wychodził z jakimś ciekawym riffem, reszta dokładała swoje i wymienialiśmy się wszyscy pomysłami. Teksty piszę ja – zwykle mam parę w zanadrzu, ale zdarza się, że piszę tekst pod konkretny utwór.
MATEUSZ: Czy jest na tym na tym albumie utwór, z którego jesteś szczególnie dumny?
MICHAŁ: Wokalnie – „Drug Dealer”, uwielbiam go śpiewać! Myślę, że pokazuję w nim dobrze swoje możliwości. Muszę jednak przyznać, że wszystkie kawałki z tej płyty uwielbiam, jestem z nich wszystkich naprawdę dumny.
MATEUSZ: Spore wrażenie zrobiła na mnie ballada „Imperfect”. Możesz opowiedzieć naszym czytelnikom co nieco o tym kawałku?
MICHAŁ: Cieszę się, że Ci się podoba – dla wielu osób jest to najlepszy utwór na płycie! Samo tworzenie kawałka wyszło bardzo naturalnie – miałem już gotowy tekst, a Marcin pewnego dnia pokazał mi jeden ze swoich pomysłów na akustyku, no i zagrało. Pierwotnie miał być to akustyczny kawałek, ale reszta zespołu dołożyła swoje pomysły i cieszę się, że finalnie jednak słychać w nim wszystkich, dzięki czemu utwór nabrał powera.
MATEUSZ: Chociaż od premiery krążka minęło już kilka tygodni, w serwisach streamingowych wciąż dostępne są tylko dwa singlowe utwory, „Who Can I Be” i „Amnesia”. Czy to aby nie czas, by podzielić się ze słuchaczami resztą materiału?
MICHAŁ: Już teraz mogę Ci powiedzieć, że na dniach płyta będzie na Spotify i YouTube, ale najpierw chcieliśmy, by trochę fizycznych kopii dotarło do słuchaczy [śmiech].
MATEUSZ: Już po premierze płyty do zespołu dołączył piąty członek w osobie gitarzysty Szymona Olecha. Jakie były kulisy tego poszerzenia składu?
MICHAŁ: Szymon dołączył na trochę przed premierą i zdążył z nami zagrać już sporo koncertów. Od dawna myśleliśmy o drugim gitarzyście, a Szymona znamy dobrze – graliśmy bardzo dużo koncertów z jego poprzednim zespołem Hern. To spowodowało, że Szymon się bardzo dobrze wpasował i szybko ogarnął nasz materiał.
MATEUSZ: Jak na polskiego wokalistę możesz się pochwalić naprawdę świetnym angielskim akcentem – skąd to się wzięło?
MICHAŁ: Dziękuję! Jak wspomniałem wcześniej, mieszkałem przez trzy lata w Irlandii i myślę, że to miało ogromny wpływ na mój akcent. Już wcześniej szlifowałem swój angielski, ponieważ mam sporo zagranicznych znajomych i rozmowy z nimi sprawiły, że poczułem się z tym językiem bardzo pewnie. W pracy też posługuję się angielskim na co dzień.
MATEUSZ: Masz wokalistę, na którym starasz się wzorować?
MICHAŁ: Jest ich sporo! Na pewno jako główne inspiracje wymienię Bruce’a Dickinsona, Jona Bon Joviego, Sebastiana Bacha i Roba Halforda.
MATEUSZ: Zagraliście już całkiem sporo koncertów – nawet biorąc pod uwagę, że bardzo długo nie mogliście występować ze względu na obostrzenia pandemiczne. Czy któryś z nich był dla Was szczególny?
MICHAŁ: Tak naprawdę każdy koncert jest szczególny i każdy jest unikatowym doświadczeniem. Nie tak dawno temu zagraliśmy koncert w naszym ulubionym pubie Amnezja w Katowicach i atmosfera była naprawdę super, bo czujemy się tam jak w domu. Z takich większych koncertów dobrze wspominamy finał Letniego Festiwalu Rocka w Jaworznie i V Festiwal Ku Pamięci w chorzowskiej Leśniczówce, a także nasz pierwszy streamowany koncert – dla WOŚP w Olkuszu.
MATEUSZ: Macie już jakieś dalsze plany koncertowe? Gdzie będzie można Was zobaczyć na żywo w najbliższych miesiącach?
MICHAŁ: Najdalsze plany póki co sięgają grudnia, ale u nas ciągle pojawiają się nowe okazje do grania. Najbliższe koncerty zagramy w Krakowie, Sławkowie i Tarnowskich Górach – wszelkie info można znaleźć na naszym Facebooku.
MATEUSZ: Mimo iż dopiero niedawno wydaliście swój debiutancki materiał, na pewno planujecie już kolejne płyty! Macie już gotowe jakieś nowe utwory?
MICHAŁ: Tak, jak najbardziej, cały czas pracujemy nad nowym materiałem. Pierwsza płyta dodała nam skrzydeł i nie chcemy się zatrzymywać!
MATEUSZ: Jakie są Wasze cele na kolejnych kilka lat? Macie jakieś marzenia, do których spełnienia dążycie?
MICHAŁ: Fajnie byłoby zagrać na jakimś większym festiwalu lub jako support jakiejś dobrze znanej kapeli. Mamy nadzieję, że ta płyta nam w tym pomoże. Osobiście moim marzeniem i celem jest to, by móc się utrzymać z muzyki – jak wiadomo, nie ma z tym łatwo, ale myślę, że ten cel jest w moim zasięgu!