Zapraszamy na nasz wywiad z Grzegorzem Kupczykiem, wokalistą grupy CETI, a w przeszłości m.in. grupy Turbo czy Panzer X. Artysta niedawno wydał płytę podsumowującą jego 40 lat na scenie. O albumie więcej piszemy TUTAJ.
Niedawno wyszedł Twój album dokumentujący tak jakby... 40 lat na scenie! To naprawdę piękne podsumowanie kariery. Pamiętasz swoje początki?
Zaczęło się tak naprawdę w szkole podstawowej, gdy założyłem zespół wokalny (trzy dziewczyny i dwóch facetów). Śpiewaliśmy piosenki Partity, ale zdążyliśmy wystąpić jeden raz podczas zakończenia ósmych klas. Szkoda że kontakty się pourywały...
Ciężko było dobrać utwory na tę płytę – wybrać z bogactwa, które nagrałeś przez te 40 lat?
Ciężko to może nie, ale na pewno trzeba było wiele odłożyć na później. Wiele jeszcze zostało, jak np. "Shout", "Wieko", "Sto" i wiele więcej... Wybrałem te najciekawsze.
Powiem Ci szczerze, że zaskoczyło mnie umieszczenie utworu Bon Jovi "Livin' On A Prayer". Jesteś fanem tego zespołu? Bo to, że padło na Deep Purple, to akurat żadne zaskoczenie.
Nie, fanem nie jestem, choć bardzo cenię ich piosenki. Po prostu padło na tą super znaną piosenkę.
Na płycie nie mogło by zabraknąć oczywiście "Dorosłych dzieci", utworu-symbolu. Opowiedz nam o powstaniu tego hitu!
To kawałek, do którego riff powstał podczas stanu wojennego. Odleżał sporo czasu. Gdy doszedłem do Turbo, był to pierwszy albo drugi kawałek jaki zrobiliśmy. To była bardzo szybka robota, szło naprawdę ekstra. W tym czasie powstały także "Toczy się po linie" oraz "Kiepski finał".
A jak wspominasz współpracę z zespołem Kruk i Piotrkiem Brzychcym?
Wymarzyłem sobie płytę z coverami, na których uczyłem się niejako rocka. Chciałem to zrobić z CETI, ale mieliśmy bardzo dużo pracy. Szukałem więc składu alternatywnego. Pisałem i mówiłem o tym w wywiadach. Ktoś przysłał mi nagrania zespołu i zapytał czy nadal chce to zrobić. Posłuchałem i pomyślałem, że ktoś mnie zrobił w wała, że to są jakieś unikatowe nagrania Purpli Gdy okazało się, że to polski zespół, natychmiast poprosiłem o kontakt. Praca była wspaniała, a Piotr to kapitalny, przyjazny gość, więc popełniliśmy wspólnie tę płytę.
Występowałeś na scenie w czasie komuny, później w czasie wielkich przemian i teraz. Jak bardzo na przestrzeni tych 40 lat zmienił się rynek muzyczny, podejście do rockandrolla i do wydawania płyt, współpracy z wydawnictwami?
Przede wszystkim bardzo sprawy popsuł Internet, choć jak się zastanowić to pełni on niejako rolę sprzedawców pirackich kaset. Kiedyś kupowało się kasety na ulicy, na rynku. Często były to "piraty", ale kto się tym przejmował? Ważna była muzyka! Teraz wygodnictwo zbiera plony. Muzyka stała się ogólnie dostępna. Nie jestem pewien, czy to dobre, czy nie. Wydaje mi się, że nie. Kiedyś odbierało się muzykę bardziej emocjonalnie. Teraz muzyka stała się towarem.
Od lat jesteś związany z MetalMind Productions. Jak układa Wam się współpraca?
Jestem zwolennikiem stabilizacji i spokoju, a taki daje mi współpraca z MMP. Jestem pod bardzo dobrą opieką, a wszystko co się dzieje jest okraszone wspaniałą, przyjacielską atmosferą. Jestem bardzo zadowolony z tej współpracy i mam nadzieję, że potrwa ona do końca świata i troszkę dłużej.
Czy stawiając pierwsze kroki na scenie, myślałeś, że przed Tobą będzie 40 pięknych, muzycznych lat?
Wtedy nikt o tym nie myśli, w takim czasie liczą się inne sprawy, TU I TERAZ. Marzenia staja się faktem i normalnością. Następnie przychodzi czas zawirowań i podejmowania decyzji, jak i trzeźwego spojrzenia. Jest faktem, że akurat ja bardzo serio podszedłem do tematu mojej obecności na scenie, i nie żałuję...
A z czego jesteś najbardziej dumny, jeśli chodzi oczywiście o dokonania muzyczne?
Hmm... trudno powiedzieć. W zasadzie nie mam powodów do narzekań. Oczywiście, tak jak w życiu każdego człowieka mają miejsce sprawy przykre czy wręcz tragiczne, tak i w moim życiu one się zdarzyły. Ale takie jest życie. Z czego jestem dumny? Powiedziałbym... z całokształtu. Jestem 40 lat na rynku, cieszę się dobrym zdrowiem, wykonuję zawód który kocham...
Tyle lat na scenie to na pewno wzloty i upadki. O smutnych rzeczach nie chciałbym z Tobą rozmawiać, ale bardziej wesołych – a i owszem! Jaka była najzabawniejsza sytuacja jaka zdarzyła Ci się na scenie?
Oj, trudno tak teraz po prostu wspomnieć. Było ich wiele. Podczas bardzo długich tras koncertowych dostawało się głupawki w pewnym momencie i wtedy działy się rzeczy dziwne, ale nie jestem w tej chwili przypomnieć sobie czegoś wyjątkowego [śmiech].
Z zespołem CETI przygotowujecie się do wydania albumu. Opowiedz nam o nim. W zasadzie można by rzecz, że premiera tuż, tuż!
Pierwszy album studyjny bez Marysi... Jej stan zdrowia nie pozwolił jej na pracę. Musi się leczyć. Dodaliśmy tez dodatkowy dysk z zapisem koncertów, w tym koncertu jeszcze z udziałem Marysi. Płyta na pewno bardzo zadziorna, choćby przez brak klawiszy właśnie. Brzmienie klasyczne, wokal po polsku z czystą manierą Kupczyka [śmiech]. Mam nadzieję, że przypadnie fanom do gustu. Nagrana z nowym bębniarzem. Jeremiasza Bauma dwa lata temu zastąpił Piotr Szpalik. Wspaniale wgryzł się w zespół. Dobrze nam się pracuje razem.
Jak wygląda nagrywanie albumu w tych niepewnych czasach, w zmieniającej się szybko rzeczywistości pełnej obostrzeń?
Ja mam obostrzenia... wiesz [śmiech]. Płytę nagraliśmy w MP Studio – jak zwykle w kilka dni. Uogólniając cała sesja trwała chyba cztery dni. Wychodzę z założenia że zespół wchodzi i nagrywa. Koncert też zawsze jest tylko jeden. Nie ma możliwości poprawy danego kawałka. Nauczyło mnie tego życie i "szkółka" w poprzednim zespole [śmiech]. Jesteśmy drużyną, pracujemy wspólnie na nasz wspólny sukces. Gdyby pracowało nam się ze sobą źle, to nie było by efektów. Musi być pełna zgoda i współpraca.
Gdzie będzie można zobaczyć Was w najbliższym czasie? I kiedy premiera płyty?
Premiera 25.02.2022. Gramy 11.03 w Krakowie w klubie Zaścianek, 12.03 w Leśniczówce, potem są kolejne "startowe" koncerty. Polecam stronę zespołu na Facebooku lub stronę Fanklubu LAMIASTRATA, także na Facebooku – tam są wszystkie wiadomości bardzo aktualne.
Dziękuje Ci za rozmowę.
Dzięki i pozdrawiam.
Korekta: Mateusz M. Godoń