Do sklepów i serwisów streamingowych trafił właśnie najnowszy krążek szwedzkiej powermetalowej formacji HammerFall, zatytułowany „Hammer Of Dawn”. W oczekiwaniu na premierę tego albumu wywiadu udzielił nam wokalista tego zespołu, Joacim Cans. Zapraszamy do lektury zapisu tej rozmowy!
Wywiad w imieniu portalu wyspa.fm przeprowadził Mateusz M. Godoń.
MATEUSZ: Cześć Joacim, co u ciebie?
JOACIM: W porządku, nie mogę narzekać!
MATEUSZ: Dobrze to słyszeć! Rozmawiamy na kilka tygodni przed premierą waszego nowego albumu, „Hammer Of Dawn”. Udało mi się go już kilka razy przesłuchać i muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem! Mógłbyś opowiedzieć naszym czytelnikom o kulisach powstania tego albumu? Czy nagrywanie go było utrudnione z powodu pandemii i związanymi z nią restrykcjami?
JOACIM: Przede wszystkim, dziękuję za miłe słowa. Ja też jestem bardzo zadowolony z tego albumu. Oczywiście, nagrywało się go trochę inaczej przez pandemię, ale też przez to, że zrobiliśmy przerwę w 2012 i 2013 roku po nagraniu „Infected” i dużo się wtedy zmieniło w naszym podejściu do pisania piosenek. Wcześniej było tak, że zostawialiśmy sobie jakieś osiem miesięcy na pisanie muzyki i parę na nagrania. Potem promocja i trasa. I potem od nowa. Teraz to ciągły proces. Dlatego już w 2019 roku, gdy nagrywałem wokale na album „Dominion” w Los Angeles, Oscar pracował jednocześnie nad nowym materiałem, którego nie mieliśmy zamiaru umieszczać na tej płycie. Już wtedy myśleliśmy o przyszłości, kolejnym kroku i kolejnej płycie. I wtedy właśnie przyszedł COVID i muszę przyznać, że nic nie było łatwe w nagrywaniu nowego materiału. Wcześniej budziłeś się, wiedziałeś, że masz coś do zrobienia, popracować nad riffami jak Oscar, albo nagrać jakieś wokale w moim przypadku, jakieś teksty – a tu kompletna pustka. Było ciężko. W każdym razie, zaczęliśmy tworzyć piosenki w 2019, ale nagrania rozpoczęliśmy dopiero na początku 2021. To dało mam około dwa lata na dopracowanie materiału. Oczywiście, większość utworów zostało napisane od połowy 2020 do początku 2021. Ale tak, to był ciężki orzech do zgryzienia, by czerpać głęboko ze swojej inspiracji, odnaleźć te wszystkie elementy, które sprawiają, że ten album jest taki niezwykły. Uważam, że to niesamowita płyta, włożyliśmy w nią dużo serca. Ale chciałeś porozmawiać też o procesie nagrywania! Na początku było dosyć łatwo, bo mieliśmy czas. Korzystaliśmy z naszego studia w Göteborgu. Mieliśmy taki sam układ, jak w ostatnich trzech… raz, dwa, trzy… czterech albumach? Nie. Trzech albumach, poprzednich trzech albumach! [śmiech] Ten sam producent, ten sam układ. I wtedy zaczęły się schody, bo przez ostatnie 10 lat pracowałem z jednym producentem, James Michaelem, a on mieszka w Los Angeles. Zaczynaliśmy wtedy nagrania, zarezerwowałem studio, kupiłem bilety, wszystko było zaklepane i nagle myśl – a co jeśli nie wpuszczą mnie do Stanów? Dlatego musieliśmy mieć plan B. Może nie plan B, nie chcę tego tak nazywać, raczej alternatywna opcja – kontakt z Jacobem Hansenem w Danii. Przedstawiłem mu sytuację taką, jak była: „Fakty są takie: jeśli nie będę mógł wylecieć do Stanów, to znajdziesz dla mnie termin w tym samym czasie, bym mógł zamiast tego przylecieć do Danii?”. Miał super podejście, zarezerwował czas dla mnie. Ale zaznaczył, że jak pojawi się na horyzoncie jakaś duża produkcja, to będę musiał podjąć szybką decyzję, bo nie chciałby tracić szansy. „Ma się rozumieć”, odpowiedziałem. Jestem mu bardzo wdzięczny. I oczywiście, nie mogłem lecieć do tych Stanów. Nie było możliwości dostania się tam, więc musiałem zdecydować się na nagrywanie wokali z Jacobem Hansenem. To było zupełnie nowe doświadczenie, bo wiesz, jako wokalista, jestem bardzo wyczulony na zmiany. Pracując z Jamesem przez 10 lat, znaliśmy się jak łyse konie. Wiedział dokładnie, gdzie uderzać, by wydobyć ze mnie to, co najlepsze i przycisnąć do pracy. Teraz, każdego dnia miałem do czynienia z kimś nowym – musiałem nauczyć się, jak pracuje, on musiał mnie poznać, początki były trudne. Ale naprawdę uważam, że Jacob Hanson przycisnął mnie trochę mocniej, niż James, to też różnica, którą słychać na albumie. Da się to słyszeć, trochę więcej pazura w wokalu, śpiewam trochę bliżej granicy moich własnych limitów. W sensie serio, cisnę bardzo, bardzo mocno! [śmiech]
MATEUSZ: Fakt, twój wokal jest niesamowity na tym albumie!
JOACIM: Bardzo dziękuję, doceniam!
MATEUSZ: Na pierwszy singiel wybraliście „Hammer Of Dawn”. Dlaczego właśnie ten utwór – poza tym, że to piosenka tytułowa?
JOACIM: W sumie nie miało to znaczenia, że to piosenka tytułowa. Po prostu jest świetna. Gdy Oscar mi ją prezentował, miał już przygotowany refren. Już wtedy mu powiedziałem, „Wiesz co? To brzmi jak pierwszy singiel, jak główny singiel z albumu!”. Zwykle wydajemy dwa albo trzy single przed premierą krążka i zawsze któryś jest tym głównym. I tym razem zrobiliśmy pierwszy singiel tym najważniejszym. Najczęściej wiodącym jest trzeci singiel, tuż przed wydaniem albumu. Uważam, że ta piosenka ma wszystko, co powinien mieć hymn HammerFall. Wpada w ucho, jest melodyjna i ma taki wżynający się w mózg refren, łatwy do zapamiętania. Niektórzy uważają, że słowa są zbyt sztampowe, ale wiesz, co? Znam tylko jedno słowo na piorun. Jedno na błyskawicę. I jeśli chcę opisać thunder, lightning, hammer, fighting, to tak będzie! To jest mocne w swojej prostocie. Już słyszę, jak fani śpiewają to ze mną podczas następnego koncertu. Ma zadatki na klasyka. Taka piosenka, która będzie z nami do końca kariery, i nie to żebym marginalizował inne kawałki z tego albumu, ale ten to taki typowy HammerFall, pokazuje, że po 25 latach dalej ciśniemy. Wciąż możemy coś wnieść do gatunku.
MATEUSZ: Definitywnie! Klip do utworu nagraliście w słynnym parku rozrywki w Lindenbergu. Dlaczego akurat tam?
JOACIM: Miałem pomysł, żeby nagrać tam klip już 20 lat temu, ale wtedy się nie dało. Ale teraz, gdy HammerFall jest ogólnie rozpoznawany, zadzwoniliśmy po prostu do dyrektora i zapytaliśmy „Hej, czy HammerFall mógłby przyjechać do was i nakręcić u was klip?”. A oni na to „Jasne, pewnie, ale super!”. Nawet wpuścili nas za darmo i pozwolili korzystać ze wszystkiego, byle byśmy nagrywali po godzinach. Na nasze nieszczęście, zamykali o 23:00 w tamtym tygodniu, więc pracowaliśmy na nocnej zmianie. Zaczynaliśmy pracę, gdy wszyscy szli do domu i kończyliśmy rano, gdy wracali. Żeby atmosfera klipu była jeszcze lepsza, nagrywaliśmy w parku rozrywki podczas tygodnia Halloween, więc wszystko, co widać w teledysku było częścią wystroju parku – grobowce i tym podobne. To było idealne miejsce dla nas! Nagrywaliśmy w tak zwanym nawiedzonym domu, który w rzeczywistości bardziej przypominał nawiedzony hotel.
MATEUSZ: Kręcenie tego klipu to musiała być niezła zabawa! Wracając do albumu – jestem też pod wrażeniem utworu „Brotherhood”, opisywanego jako „obrazujący głęboką przyjaźń między Joacimem i Oscarem”. Wasza dwójka to jedyni członkowie zespołu, którzy są w nim od początku. Czy faktycznie czujecie się jak bracia po tylu latach przeżytych razem?
JOACIM: Absolutnie! Serio, spędziłem więcej czasu z Oscarem, niż z kimkolwiek innym w moim życiu. To już 26 lat od kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy i zaczęliśmy pisać razem piosenki. W pewnym sensie, Oscar to HammerFall i HammerFall to Oscar – tak samo jak Joacim to HammerFall i HammerFall to Joacim. Gdy zabierzesz jednego, to już nie będzie to samo. Mieliśmy o to kłótnie – może nie kłótnie, sprzeczki raczej – i mówiłem: „Wiesz co, Oscar? Jeśli opuścisz HammerFall, to już nie będzie HammerFall – nie poradzimy sobie bez ciebie”. A on odpowiadał: „Stary, daj spokój, dobrze wiesz, że tak nie jest. Możesz wziąć dowolnego gitarzystę, ale jak ty odejdziesz, to nie będzie HammerFalla”. Myślę, że to wyróżnia nasz zespół. Połączenie Oscara Dronjaka i Joacima Cansa tworzy HammerFall, bo mieliśmy tę samą wizję, wyszliśmy z tej samej szkoły heavy metalu, dzieliliśmy inspiracje i mieliśmy ten sam pomysł na zespół i nasze brzmienie. Więc tak, w tym sensie jest absolutnie moim bratem. A wracając do piosenki, to tylko powierzchowna interpretacja, bo w moich oczach to bardziej pochwała Templars of Steel – ludzi, którzy nas wspierają. W ten sposób dziękujemy naszym fanom. Przed refrenem usłyszysz „we wouldn’t be here without you, we could not be here without you”. I to prawda dla wielu zespołów – bez fanów nic nie znaczysz.
MATEUSZ: To prawda! Porozmawiajmy teraz o piosence, która została drugim singlem, „Venerate Me”, w której towarzyszy ci bardzo specjalny gość – sam King Diamond! Skąd pomysł na tę współpracę?
JOACIM: Przyszło mi to do głowy, gdy Oscar pokazał mi tę piosenkę, zanim jeszcze dobrze się w nią wgryzłem. Powiedział wtedy: „Wiesz co? Posłuchaj tego fragmentu. To byłoby coś pięknego, gdyby zaśpiewał go King Diamond”. A ja mu na to: „Wiesz co? Czemu po prostu go nie zapytamy?”. Oscar odpowiedział: „Jak myślisz, zgodzi się?”. W sumie nie musiał i też by się nic nie stało. Ale Pontus, nasz drugi gitarzysta, jest inżynierem dźwięku Kinga, więc po prostu zadzwonił do niego z pytaniem: „Hej King, a co ty na to, żeby zaśpiewać w utworze HammerFalla?”. No i King stwierdził: „No pewnie, byłoby super!”. Wszyscy się z nim przyjaźnimy – spotkałem go kilka razy i przyszedł na nasz koncert, gdy graliśmy w Dallas w czasie naszej amerykańskiej trasy. To dla mnie spełnienie marzeń, dla Oscara zresztą też, bo oboje jesteśmy fanami Kinga Diamonda i Mercyful Fate. Nawet mimo tego, że to tylko fragment, to nie duet, czy coś – to po prostu gość specjalny, King Diamond. Wiem, że wiele osób nawet go tam nie usłyszy, ale jak wsłuchasz się dobrze w jego fragment, to jak wejście w zupełnie inny wymiar. Poszliśmy w jakość, nie w ilość. Ta piosenka była więc naturalnym wyborem na drugi singiel.
MATEUSZ: I to świetnym wyborem! Ale dla mnie każda z piosenek z albumu ma potencjał singlowy – powiedz, która z nich, poza już omawianymi, jest twoją ulubioną i dlaczego?
JOACIM: Myślę, że z każdą piosenką łączy mnie specjalna więź – każda z nich jest jak małe dziecko, trochę jak moja tymczasowa rodzina. Ale jest jeden kawałek… Jeśli widziałeś teledysk – bo widziałeś klip do „Hammer Of Dawn”, prawda…? Tam, na początku, mała dziewczynka nuci melodię i to jest refren… żesz, zapomniałem tytułu. Czekaj, czekaj, czekaj! Wiesz co, jesteś pierwszą osobą, z którą dziś rozmawiam, mam bardzo powolny rozruch… [śmiech]. Jak ona się nazywa? Masz gdzieś tracklistę pod ręką?
MATEUSZ: Niestety nie, rozmawiam z tobą przez telefon i nie mam możliwości sprawdzić komputera w tej chwili.
JOACIM: To będziesz miał co opowiadać! [śmiech] To idzie tak: „Tic tac, the machine goes on, da da da da da da da nah, nah, nah, nah, nah, nah, nah, nah, nah, nah, nah, nah, nah, nah”. To ta piosenka. Ta melodia w refrenie jest zaraźliwa. To taki typ kawałka, że jak raz go usłyszysz, to już go nie zapomnisz. Siedzi w tobie, jak wirus – jak go złapiesz, to cholera, nie pozbędziesz się, chodzi za tobą. Ma moc. Jest trochę takim outsiderem na albumie. Ale to fantastyczna piosenka. Czekaj, czekaj… Mam! Wiem! „Reveries”! Chodziło mi o “Reveries” [śmiech].
MATEUSZ: W końcu się udało! [śmiech] Tak, to świetny kawałek!
JOACIM: Wiesz, siedzę w domu od dwóch lat, nie gram na żywo, nic nie robię. Wszystko idzie trochę wolniej, przepraszam! [śmiech]
MATEUSZ: Nie ma sprawy, wszyscy jesteśmy w podobnej sytuacji, więc to zrozumiałe. A co do albumu, towarzyszy mu piękna okładka, którą zaprojektował Samwise Didier. Możesz omówić dla nas jej symbolikę?
JOACIM: Pomysł pojawił się już gdy pracował nad „Dominion”. Powiedział wtedy: „Przy ‘Dominion’ zabraliśmy Hectora do Pandemonium, stolicy Piekła”. Tamten album był trochę bardziej mroczny, bardziej piekielny, że tak powiem. A przy następnej płycie uznał: „A wiecie co? Powinniśmy wynieść Hectora ku niebu. Powinien być bardziej anielski, pozytywny, taki wiecie, otoczony światłem”. Moim zdaniem ten krążek to symboliczny powrót HammerFalla po dwóch latach lockdownu, zespół jest jak feniks odradzający się z covidowych popiołów. To taka moja własna interpretacja. Ale daje pozytywne przesłanie. Że to wszystko wkrótce się skończy, a dzień jutrzejszy i przyszłość wyglądają naprawdę, naprawdę bardzo dobrze i HammerFall idzie na czele tej zmiany. To znaczy, Hector idzie, ze swoim młotem.
MATEUSZ: To całkiem niezłe wyjaśnienie! Wróćmy jednak na chwilę do przeszłości. Nie tak dawno temu, bo pod koniec zeszłego roku wydaliście nową wersję swojego legendarnego albumu „Renegade”. Niektórzy twierdzą, że nie należy ruszać klasyków, bo nie da się ich poprawić. Skąd więc pomysł na odświeżenie tego materiału?
JOACIM: Chcieliśmy zrobić coś wyjątkowego z tym albumem, przede wszystkim dlatego, że był punktem zwrotnym w historii HammerFalla. Zdobyliśmy szczyty list przebojów w Szwecji, teledysk do „Renegade” też był na pierwszym miejscu. Ale czasy się zmieniły. Wtedy byliśmy bardzo zadowoleni z brzmienia albumu. Teraz, 20 lat później, słuchając tego krążka doszliśmy do wniosku, że aby mógł być ponadczasowy, wiesz, żeby się dobrze zestarzał, musimy do niego wrócić. Dlatego przygotowaliśmy remix. Chcieliśmy, żeby Fredrik Nordström, który pracował przy „Glory To The Brave”, „Legacy Of Kings” i „Revolution” zmiksował go w taki sposób, jak powinien jego zdaniem wtedy brzmieć. I uważam, że zrobił kawał fantastycznej roboty. Zmiksowany na nowo zyskał świeże brzmienie, moim zdaniem to było potrzebne. Dzięki temu słyszysz też różnicę między dwoma producentami. Każdy widzi pewne rzeczy inaczej. Dlatego zawsze musisz bardzo uważnie dobierać ludzi, z którymi pracujesz. To nie tak, że współpraca z Michaelem Wagnerem to był błąd, bo na tamten czas był idealnym wyborem. Ale by album stał się nieśmiertelny, musieliśmy go trochę podrasować, dopieścić.
MATEUSZ: Rozumiem! W tym roku mija dwudziesta piąta rocznica wydania waszego debiutu, „Glory To The Brave”. Czy z tej okazji też przygotowujecie coś specjalnego?
JOACIM: Nie, nie. Wydaliśmy specjalną edycję na dwudziestolecie pięć lat temu, a w tym roku mija dwadzieścia lat od wydania „Crimson Thunder”, kolejnego mocnego albumu z „Hearts On Fire”, naszym najbardziej rozpoznawalnym utworem. Więc może skupimy się na nim. Ale najpierw skoncentrujemy się na wydaniu nowego albumu i jego przyjęciu. Po drugie, musimy wrócić do koncertowania. To są nasze główne założenia na ten rok.
MATEUSZ: Oczywiście! Rozmawialiśmy już o waszej współpracy z Kingiem Diamondem, ale nie tak dawno wydaliście równie interesujący duet z Noorą Louhimo z Battle Beast. Jak ci się z nią pracowało? Wolisz śpiewać z mężczyzną czy z kobietą?
JOACIM: Wiesz, to nie ma znaczenia, gdy utwór jest dobry. Nie wiem, czy zdecydowałbym się na duet z Kingiem – w sensie piosenkę o miłości albo balladę. Z nim lepiej by było zaśpiewać coś żywszego. Co do balansu, uważam, że kobiece/męskie głosy bardzo dobrze razem brzmią. Dlatego świetnie mi się pracowało z Noorą – nasze głosy brzmiały razem fantastycznie. W ten sposób promowaliśmy naszą trasę dla „Dominion”, gdzie Battle Beast było naszym supportem. Dzięki temu, mogliśmy też wykonywać ten kawałek razem każdego wieczoru. Dlatego też dostępna jest wersja live.
MATEUSZ: O tak, zobaczenie was razem na żywo to było przeżycie! Widziałem was dwa lata temu w Warszawie i byłem pod dużym wrażeniem tego występu.
JOACIM: Bardzo dziękuję!
MATEUSZ: W ciągu swojej kariery wydałeś też dwa solowe albumy, z czego jeden po szwedzku. Bardzo interesujący zresztą, bo zupełnie odmienny od stylu HammerFalla, wyróżnia go nawet twój sposób śpiewania. Skąd w tobie ta potrzeba wyrażenia siebie w całkowicie odmienny sposób od tego, z którym kojarzymy cię na co dzień?
JOACIM: No cóż, poza heavy metalem słucham w zasadzie wszystkich gatunków muzyki. Kocham muzykę, ale szczególnie bliscy są mi artyści-poeci, zwłaszcza szwedzcy wykonawcy folkowi. Od dawna chodził za mną pomysł nagrania albumu w takim stylu, miałem gotowych kilka piosenek w takim klimacie. Tak jak mówiłeś, nagrałem dwa albumy, pierwszy to był album Cans, heavy metalowy, nie różnił się bardzo od tego, co robię z HammerFallem, był trochę bardziej agresywny. Ale wtedy chciałem zrobić coś zupełnie innego, bo w przeciwnym razie robiłbym konkurencję sam sobie. Dlatego postanowiłem nagrać coś odzwierciedlającego mnie w stu procentach. Moje piosenki, moje teksty, wszystko było moje i to było takie… obnażone. Tego typu piosenek nie da się śpiewać tak, jak HammerFalla, które śpiewa się wyżej. Tutaj obniżyłem wokal niemal o pełną oktawę, śpiewałem w komfortowym dla siebie rejestrze. Mógłbym śpiewać te kawałki dwadzieścia cztery godziny na dobę przez tydzień i nic by się nie stało z moim głosem. Z piosenkami HammerFalla by się tak nie dało, to by było wykańczające. Miałem taką potrzebę i to wszystko wydarzyło się podczas przerwy, którą ustaliliśmy z zespołem. I jestem zdania, że to była nasza najlepsza decyzja. Odpocząć chwilę od siebie. Wrócić i wymyślić siebie niejako na nowo z albumem „(r)Evolution”. Wszystko od tamtej pory się układa, więc cieszę się, że udało mi się wtedy nagrać solowy album i że ta przerwa doprowadziła nas do miejsca, w którym teraz jesteśmy.
MATEUSZ: Dzięki za tę opowieść! Wróćmy do tego, co teraz. Planujecie trasę z Helloween jako co-headlinerem, w planach jest też koncert w Polsce. Trasa na tę chwilę została przeniesiona z wiosny na jesień. Uważasz, że bezpieczniej będzie grać w drugiej połowie roku?
JOACIM: Nie chcę niczego teraz zgadywać. Odwołaliśmy już trzy trasy. Teraz żyjemy z dnia na dzień. Nieważne, co się stanie, wrócimy do koncertowania prędzej czy później, mam nadzieję, że tym razem wszystko pójdzie zgodnie z planem. A jeśli nie, pójdzie według innego planu. HammerFall i Helloween pojadą w tym roku w trasę, w ten czy inny sposób.
MATEUSZ: Trzymamy za to kciuki! W ciągu swojej kariery odwiedziliście Polskę wiele razy, zaczynając od festiwalu MetalMania w 1998 roku. Jakie są twoje ulubione wspomnienia z naszego kraju?
JOACIM: Muszę przyznać, że najlepsze wspomnienia mam z ostatniej trasy! Wydaje mi się, że było to w Katowicach. To były moje pięćdziesiąte urodziny i w zasadzie wszyscy, którzy przyszli na koncert, wszyscy fani przynieśli mi prezenty. Mój przyjaciel wszedł na scenę, dostałem butelkę szampana i wielki tort. Cały ten koncert to była wielka impreza. Bardzo, bardzo miło to wspominam. Dlatego, że naprawdę większość publiczności przyniosła coś ze sobą, to było naprawdę miłe.
MATEUSZ: Nadchodząca trasa z Helloween nie będzie pierwszą, gdy koncertujecie wspólnie z zespołem o podobnym statusie. Graliście już na przykład z Sabatonem w Stanach. Lubicie jeździć w trasy z innymi zespołami? Z którymi się przyjaźnicie?
JOACIM: Sabaton jest jednym z zespołów, z którymi się bardzo przyjaźnimy. Także chłopaki z Flotsam and Jetsam – byli naszym supportem w Stanach i świetnie się z nimi bawiliśmy. Bardzo fajni ludzie! Przyjaźnie się z kilkoma z nich do tej pory, super sprawa. Ale wiesz, spotykasz zespoły wszędzie, jedziesz na festiwal i to jest jak wielka impreza firmowa. Grasz swoje piosenki, spotykasz się z innymi na backstage’u, pijecie, gadacie, spędzacie razem czas. I potem nara, do zobaczenia. Na trasie panuje teraz luźna atmosfera, miło jest też poznać nowe, młode zespoły heavy metalowe. Ale fajnie jest też spotykać się z tuzami gatunku. Byliśmy w trasie z Saxonem i byliśmy w trasie z Judas Priest, z Dio też swojego czasu. To było super.
MATEUSZ: Nasza rozmowa zbliża się ku końcowi, czy chciałbyś przekazać kilka słów od serca swoim polskim fanom?
JOACIM: Oczywiście! Po pierwsze, bardzo wam dziękuję za wsparcie, szczególnie za świętowanie ze mną pięćdziesiątych urodzin w 2020 roku. Pamiętam to jak dziś. I po drugie, posłuchajcie nowego albumu. Kocham go! A jeśli ja go kocham, to wam się co najmniej spodoba. I módlmy się w imię Szatana, że jesienna trasa z Helloween odbędzie się zgodnie z planem. Do zobaczenia na koncertach!
***
The latest album of the Swedish power metal band HammerFall, entitled “Hammer Of Dawn”, has just hit the stores and streaming services. While waiting for the premiere of this album, the band's vocalist Joacim Cans gave us an interview. Enjoy!
The interview was conducted by Mateusz M. Godoń on behalf of our website.
MATEUSZ: Hello, Joacim, how are you?
JOACIM: Pretty good, pretty good. Can't complain.
MATEUSZ: That’s nice! Well, our conversation takes place just a few weeks before the release of your new album, “Hammer Of Dawn”. I had the opportunity to listen to it a few times so far, and I must admit that I'm extremely impressed! So could you please tell me and our readers how this material was created? Was it more difficult to make than your previous albums due to the pandemic and the restrictions connected with it?
JOACIM: Well, first of all, thank you very much for your kind words. Yeah, I'm also very, very happy and satisfied with the outcome of the album. The recording process for this album was a little bit different, of course, due to the pandemic, but also because after we took a break back in 2012-2013, after the record called “Infected”, everything kind of changed in a way how we approach the songwriting. Before that, we kind of set up, like, eight months for writing music, a couple of months for recording. Then we did the promotion parts and then we did the tour. And then everything went back to square one and we did it exactly the same way again. Now it's more of a constant process. So, already when I was doing the vocals for “Dominion” back in Los Angeles in early 2019, Oscar was working on some new material that we didn't really need on “Dominion”. So already then we were looking, you know, into the future for the next release. But then, of course, COVID hit us, and I must say that nothing really did come easy on this album, some days you woke up and you kind of knew you need to do something – you need to maybe work on some guitar riffs from Oscar's side or some vocal melodies for me or some lyrics, but it was just, like, all blank. So that was a struggle. We started to create the songs in early 2019, but we only started to record this album in early 2021. So we had a window of close to two years to finalize this album. But of course, the majority of songs were written kind of mid-2020, up until early 2021. But yeah, it was a tough nut to crack to really, really dig deep into your inspiration to find these small bits and pieces that make this album unique. I think it's a fantastic album, it's a lot of heart and soul invested into it. But you also wanted to talk about the recording process. That was kind of easy at first, because we had time. We used our own studio in Gothenburg. We had the same setup as the previous three... one, two, three... four albums? No. Three albums, the previous three albums! [laughter] Same producer, same setup. And then we kind of run into a problem because I've been working with the local producer, James Michael, for the past 10 years, and he is located in Los Angeles. And when we were starting to record, I booked the studio, I booked the flights, everything was booked, but then we had a problem – what if I am not allowed into the country? So then we needed to have a Plan B. I don't want to call it a Plan B, because contacting Jacob Hansen in Denmark was an alternative plan. I just told him the facts, like “these are the facts: if I'm not allowed to come into the U.S., do you have an opening around the same period so that I can come there instead?”. And he was, you know, really, really open for this, so he kind of locked his calendar for me. But of course, he said: “if there's a big production coming knocking on the door, then you need to make a quick decision because I don't want to lose that”. “Hey, fair enough”, I said. I'm very thankful. And of course, I couldn't go to Los Angeles. It was impossible for me to enter the country, so I needed to go to work with Jacob Hansen for the vocals instead. And that was also a new experience, because, I mean, as a singer, I'm very sensitive to change. And working with James for 10 years, we know each other on a personal level. He knows exactly what buttons to push to make me work and be at my best. Every day in the studio now, I had to get to know a new person - see how he worked, he needed to get to know me, and it was a struggle in the beginning. But I think that Jacob Hanson really pushed me a little bit harder than James usually does, so maybe that's also one of the differences on the album. You can hear it – maybe it's a little more edge on the vocal. It's a little more, like, on the limit of my capacity. Like, you know, really, I'm up there pushing it really, really hard! [laughter]
MATEUSZ: Yeah, your vocals are absolutely amazing on this album!
JOACIM: Thank you very much. Appreciate it!
MATEUSZ: For the first single off this album, you chose the title track “Hammer Of Dawn”. Why this one – except for the fact it's the title track?
JOACIM: Yeah, it's doesn't really have anything to do with the fact that it is the title track. It's a great song. When Oscar presented the music to me, he also had the chorus done. I already said, “You know what? This sounds like the first single, like the main single for the album!”. And usually we release, like, two or three singles before an album and there's always one main single. And this time we made the first single the main one. Otherwise, you usually do the third single the main one, just before the album release. But we wanted to have a little more of a longer lead time for this song to build up for the actual album release. I think this song has everything that has to be included in a hymn for HammerFall. It's very catchy, it's very melodic, and you have this really punch-in-the-face type of chorus that is so easy to get into. Some have said, “Oh, you're only using cliché words”, but you know what? I only know one word for thunder. I only know one word for lightning. And if I want to describe thunder, lightning, hammer, fighting, I mean, that's the way it is! It's simple and very, very powerful. So I can already hear fans singing along on this one at the next HammerFall show. This is also an instant classic. The song that will be with us for the rest of our career, I would say – not to put any shade on any other song on the album, but this is like a typical HammerFall song showing that after 25 years, we are still a band to rely on. We are still a band to make a difference in the genre.
MATEUSZ: Definitely! The music video for the single was filmed at the legendary Lindenberg Amusement Park. Why did you choose this particular location?
JOACIM: I already had the idea to use this amusement park 20 years ago, but back then it wasn't really possible to use it. But now, since HammerFall is a well-established band, we just kind of called the director of the park and said, “Hey, would it be possible for HammerFall to come and use your facilities to make a video?”. And they were like, “Yeah, sure, wow, cool!”. They even let us in for free and we could use everything inside the amusement park, you know, as long as we shot after closing time. Unfortunately, the closing time was 11:00 at night that week, so we worked the graveyard shift. We started to work when everyone went home and we were done by the time they came back in the morning to start working again. And in order to get this great atmosphere that we're having the video, we shot the video during the Halloween week at the amusement park, so everything you see in the video is inside the amusement park – like the tombstones, everything, it's already in there! It was just a perfect location for us! We used the so-called haunted house, which in fact is more like a haunted hotel, for the actual location for the video.
MATEUSZ: It must have been real fun to film this video! Getting back to the album – I'm also very impressed with the song called “Brotherhood”, which is described as “a game echoing the deep friendship between Joacim and Oscar”. The two of you are the only band members who are basically in the band from the very beginning. Thus, do you really feel like brothers after all these years?
JOACIM: Absolutely! I mean, I probably spent more time with Oscar than with anyone else that I met in my whole life. I mean, it's been 26 years now since we met the first time and started to write songs together. In some way, Oscar is HammerFall and HammerFall is Oscar – the same way Joacim is HammerFall and HammerFall is Joacim. I think that if you take one of us away, it will not be the same. I mean, we have had fights about this – not real fights, of course, but arguments. And I said, “You know what, Oscar, if you would leave HammerFall, there would be no more HammerFall – we cannot survive without you”. But he said, “Hey, come on, man, you know, it's not true – you can take any guitar player, but if you'd leave, there will be no more HammerFall”. I think that it's the uniqueness of our band. Oscar Dronjak and Joacim Cans combined is HammerFall, because we had the same view, we came from the same school of heavy metal, we had the same inspiration and we also had the same vision when it came to where to take HammerFall and what kind of sound we want to have. So, yeah, absolutely he's my true brother in arms when it comes to that. But talking about the song, I would say that it's only scratching the surface because this song is to me more of a tribute to the Templars of Steel – people who support us. It's a way for us to show some gratitude to the fans of HammerFall. Like I say just before the chorus: “we wouldn't be here without you, we could not be here without you”. And that is the fact for so many bands – without the fans, meh, you're nothing.
MATEUSZ: That's right! Let's talk about the song you chose for the second single, called “Venerate Me”, in which you are accompanied by a very special guest – none other than King Diamond himself. Where did the idea for this cooperation come from?
JOACIM: That came when Oscar presented this song to me before I sucked my teeth into it. And he said, “You know what? Listen to this part. This would be such a big dream: I hear King Diamond singing this”. And I said, “You know what? Why don't we just ask him?”. Oscar said, “Oh, you think he would be up for it?”. But, you know, he could have always said “no” and that would not be a big deal. And since Pontus, our second guitar player, is the sound engineer for King Diamond, he simply just gave him a call, asking: “Hey King, would you be up for the singing part of the HammerFall song?”. And King said, “Yeah, hell yeah, that would be so cool!”. I mean, we're all friends with King – I met him a couple of times and he came out to our show we had in Dallas when we passed by on the last US tour. It's a big dream come true for me and of course for Oscar as well, since we are both huge King Diamond and Mercyful Fate fans. And even though it's a small part, it's not like it's a duet or anything – it's just a very special appearance by King Diamond. I mean, yes, some people will not even notice that he's in there, but if you listen closely when he comes in, it's kind of a whole new dimension. It's quality, not quantity. So it was an obvious choice to select this song for the second single.
MATEUSZ: Yeah, great choice, definitely! But, for me, every other track on the album would make a great single – so please tell me, which of the songs we haven't mentioned yet is your favourite and why?
JOACIM: I think I have a very special relation to every song – every song is like a little child, kind of my new family for a while. But well, there's one song... If you have seen the video – you saw the video for “Hammer Of Dawn”, right? – in the beginning, the little girl is humming something and she's humming the chorus for... Oh, I forgot the name. Wait, wait, wait, wait! You know, you're the first person I talked to today and I'm a slow, slow starter [laughter]. What's the name? Do you have the tracklist there?
MATEUSZ: Actually, no, because I'm talking with you through my phone and I'm not able to check the tracklist on my computer right now.
JOACIM: This will be a fun story for you [lauhter]. It goes like this: „Tic tac, time is marching on, da da da da da da da, nah, nah, nah, nah, nah, nah, nah, nah, nah, nah, nah, nah, nah, nah”. It's that song. I think that chorus melody is so contagious. I mean, it's kind of a song that once you heard it, you can never unhear it. It gets stuck up here. It's like a virus – if you get it, shit, you can't get rid of it. It's like an earworm. I think it's so strong. I think this is, I would say, the outsider on the album. It's just a fantastic song. Wait, hang on. Hang on, hang on. I know! “Reveries”! It's called “Reveries” [laughter].
MATEUSZ: Finally you got it! [laughter]. Yeah, great, great track, absolutely!
JOACIM: You know, I've been at home for close to two years now, unable to play live music, unable to do anything. Everything is a little slower. I'm sorry! [laughter]
MATEUSZ: No problem. We are all in the same situation these days, so it's perfectly understandable. So the album is accompanied by a beautiful cover by Samwise Didier. Can you tell us a bit about its symbolism?
JOACIM: This idea came already when he was working on “Dominion”. He said, “Now with ‘Dominion’, we've taken Hector down to Pandemonium, the capital of Hell”. That album was a little darker, a little more hellish, so to speak. And with the next album he said, “You know what? We should take Hector up. You know, he should be more angelic, a little more positive and, you know, surrounded by light”. I think the album symbolizes kind of the return of HammerFall after two years in lockdown, that the band is kind of a phoenix rising from the COVID ashes. This is just my own interpretation, you know? But it sends a positive message. That this is soon over, and tomorrow and the future looks pretty, pretty damn good and HammerFall would be there to lead the way. I mean, Hector will be there with a Hammer Of Dawn to lead the way.
MATEUSZ: That's a good explanation. Yeah, pretty good! Let's dig into the past now. Not so long ago, at the end of the last year, you released a new version of your legendary album “Renegade”. Some say that the classics should not be improved because they are perfect. So where did the idea to revisit this very record come from?
JOACIM: We wanted to do something special with this album because first of all, this is the album that really changed the game plan for HammerFall. We became number one in Sweden with the album and we became number one on the video charts in Sweden with the video for “Renegade”. And I mean, things changed. At the time, we were really happy with the sound of the album. But now, 20 years later, listening back to the album, we felt that for this album to have an eternal life, I mean, to really age well, we need to try to revisit it. So we went back and did a remix of the album. We wanted Fredrik Nordström, who did “Glory To The Brave”, “Legacy Of Kings” and “Revolution”, to remix the album the way he thought it would, you know, should have sounded back then. And I think he did a fantastic job. It feels so fresh, it feels so alive now with the new mix – I think this was really, really necessary. And there you also see the difference between two producers. One person sees it that way and the other one sees it in a different way. So you should always be very, very careful who you work with. I'm not saying that it was a mistake working with Michael Wagner, because that was the perfect choice back then. But in order to make the album immortal, we needed to kind of sharpen it up a little bit to polish it.
MATEUSZ: I see! This year marks the 25th anniversary of the release of your debut album, “Glory To The Brave”. Are you preparing something special for this occasion, too?
JOACIM: No, no. We had this 20th anniversary edition coming out five years ago, and this year is the 20th anniversary for “Crimson Thunder”, yet another very powerful album with “Hearts On Fire”, our biggest song ever. So maybe we should focus a little towards that. But first, we need to make sure that the new album comes out and gets good treatment. Second of all, we need to go back on tour. That's going to be the main focus for this year.
MATEUSZ: Definitely! We have already spoken about your latest collaboration with King Diamond, but not so long ago you sung in an equally interesting duet with Noora Louhimo from Battle Beast. How was it for you to work with her? Do you prefer sharing a song with a man or with a woman?
JOACIM: You know, it doesn't really matter as long as it's a good song. I don't think I would do a duet with King Diamond - I mean, a love duet or ballad. I think he's better for uptempo. When it comes to balance, I think the boy/girl, the male/female voices are really, you know, matching well. That's why I really loved working with Noora – our voices sounded just fantastic together. And this was a way to promote the tour for “Dominion”, where Battle Beast was supporting – it also gave us the opportunity to perform the song live every night. And thanks to that there's also the live version available.
MATEUSZ: Yes, seeing you two singing this song together was just amazing! I saw you live in Warsaw two years ago and it was a really impressive performance. I was just stunned by it!
JOACIM: Thank you very much!
MATEUSZ: So over the course of your career, you have also released two solo albums, of which one is in Swedish. And that longplay is really interesting, because you took a totally different style than on HammerFall albums – you even sing in a very distinct way here. Why did you have this need to express yourself in such a different way than from what you are associated with on a daily basis?
JOACIM: Well, parallel to heavy metal music I listen to, I mean, every possible genre. I love music, but really have a passion for a singer/songwriter type of artists, especially Swedish folk artists. And I always had an idea that I want to do an album like that myself because I had really good songs that I thought would work perfectly well. And I mean, like you said, I've done two albums, one was the first Cans album, which was a heavy metal longplay that didn't really sound too far away from HammerFall, but still it was a little more aggressive. But then I wanted to do something completely different because otherwise it would just take up the same space as HammerFall records. And therefore I decided to do something that was one hundred percent me. It was my songs, my lyrics, everything was me, and then it became a little more kind of... naked. Those type of songs, you cannot sing the same way as you approach the HammerFall songs, because the Hammerfall songs are really high-pitched. Now I was almost down a full octave singing in a very comfortable way. I could probably sing these songs 24 hours a day for a week, and nothing will happen to my voice. That will never happen with the HammerFall songs, which can be very exhausting. So I just had a need for it and this happened during the break we had with HammerFall. And I think this was the smartest thing we could ever do. Take a brief break from each other. Come back and kind of reinvent ourselves starting from “(r)Evolution”. I mean, it's been a steady momentum, so I'm really happy that I got to do this solo album and also that we took the break that led us up here.
MATEUSZ: Yeah, thanks for this story! So let's get back to the present. You are planning to do a co-headlining tour with Helloween, during which you also intend to visit Poland. This tour was already postponed from spring to autumn. Do you believe that the second half of the year would be safer for touring?
JOACIM: I don't want to second guess anything at this point. We already cancelled three tours. Now we have to take one day at a time. Whatever happens, we will be back on tour eventually, sooner or later, you know, I really hope this will happen the way it's planned. But if it won't happen as planned, it will happen in a different way. HammerFall and Helloween will tour this year, one way or the other.
MATEUSZ: Let's keep the fingers crossed for that! So, you have visited Poland many times throughout your career, starting with the MetalMania Festival in 1998. What are your best memories from those previous visits in Poland?
JOACIM: I must say the strongest memory is from the last tour! I think it was in Katowice. It was my 50th birthday, and more or less everyone in the audience, all the fans, they brought gifts. My friends came up on stage, I got a bottle of champagne and a big cake. The whole show was just a big party. That's a really, really good memory. I mean, just because of, like, the majority of the people in the crowd, they brought me something, you know, that was really, really cool.
MATEUSZ: This upcoming tour with Helloween will be not be the first when you accompany another band at a similar level of recognition – for example, you toured America with your Sabaton colleagues not so long ago. Do you like touring in a constant company of other musicians? Which bands are you the closest with?
JOACIM: Well, Sabaton is one of the bands that we are really, you know, close friends with. I would also mention the guys from Flotsam and Jetsam – they supported us on a US tour and that was a great time. They're great guys, that was so much fun together! I still am close friends with some of them, so that was fantastic. But then, you know, you meet bands here, you meet bands there, and every time you go to a festival, it's like a big, big, big corporate party. You know, you play your songs and you meet in the backstage area and you drink, you hang, you have fun. And hey, see you guys later. So it's kind of a very friendly atmosphere nowadays out on the roads, and it's nice to meet, you know, the new breed of heavy metal bands. It's also nice to hang with the bands that built this genre. I mean, we went on tour with Saxon and we went on tour with Judas Priest and Dio back in the days. So that was also really cool.
MATEUSZ: As we are inevitably approaching the end of this interview, maybe you want to say something from your own heart to the Polish fans of HammerFall who will be reading this interview?
JOACIM: Absolutely! Well, first of all, thank you very much for all the great support, especially you guys coming to my 50th birthday party back in 2020. That was so memorable. And second thing, check out the new album. I love it! And if I love it, I know you will at least like it. And let's pray, Hail Satan, that we will come on tour with Helloween as planned in Autumn. See you on the road!
Tłumaczenie wersji PL oraz korekta wersji EN: Natasza Sakson