Kee Marcello: „Ten cały grunge to była jakaś pomyłka, która skończyła się, zanim na dobre się zaczęła!”

Kee Marcello: „Ten cały grunge to była jakaś pomyłka, która skończyła się, zanim na dobre się zaczęła!”

Kee Marcello to szwedzki muzyk, który najbardziej znany jest jako były gitarzysta hardrockowych zespołów Easy Action i Europe. Po wielu latach rozwijania solowej kariery, w ostatnim czasie Kee, między innymi do spółki z Tommy’m Heartem, wokalistą Fair Warning, postanowił założyć nowy zespół – Out Of This World. Przy okazji premiery pierwszej płyty tej formacji zdzwoniliśmy się z Kee na długą pogawędkę. Zapraszamy do lektury zapisu tej rozmowy!

Rozmowę w imieniu portalu wyspa.fm przeprowadził Mateusz M. Godoń.

MATEUSZ:  Cześć Kee! Rozmawiamy przy okazji premiery albumu twojego nowego zespołu, Out Of This World. Po pierwsze, chciałbym ci pogratulować świetnego materiału! Po drugie, chciałbym rozpocząć ten wywiad o pytania o sam zespół. Jakie były początki waszej współpracy? Czy to jednorazowy projekt czy regularny zespół?

KEE: Powstanie tego zespołu było do przewidzenia – bo to definitywnie zespół. Chcemy tworzyć razem muzykę. Zaczęło się od tego, że razem z Tommy’m Heartem, wokalistą Fair Warning, pracowaliśmy nad projektem Kee Of Hearts. To był jeden z projektów typowych dla Frontiers Records. I muszę powiedzieć, że wytwórnia wywinęła mi konkretny numer! Powiedzieli mi, że zagram na solowym albumie Tommy’ego Heartsa. A potem okazało się, że mieli zamiar zrobić z nas zespół. Podejrzewam, że to była zagrywka, dzięki której mogli załatwić mój udział po taniości, bo gdybym wiedział, że będą to promowali jako nowy zespół, na pewno podszedłbym do tematu inaczej. Przede wszystkim, bardziej zaangażowałbym się w produkcję i zająłbym się z większą uwagą czymś, co podpisuję własnym nazwiskiem. Więc jak było po wszystkim, zaczęliśmy rozmawiać z Tommy’m o dalszej współpracy, bo świetnie się zgraliśmy od naszego pierwszego spotkania. Znałem go ze słyszenia, oczywiście, ale pierwszy raz na żywo zetknęliśmy się, gdy grałem z Kee Marcello Band na Frontiers Festival w Mediolanie w 2016 czy 2017 roku, coś koło tego. Poznaliśmy też wtedy Darby’ego Todda, perkusistę i razem spędziliśmy te kilka dni – to był początek czegoś większego. Robiliśmy próbę do koncertu w studiu i przyniosłem wtedy kilka piosenek, trzy demówki, nad którymi wtedy pracowałem – „Twilight”, „Lighting Up My Dark” i „In A Million Years”. Graliśmy próby do H.E.A.T Festival i poszło nam świetnie, więc został nam cały dodatkowy dzień w studiu, a my byliśmy już gotowi. Więc zaproponowałem, żebyśmy coś ponagrywali – w końcu byliśmy w studiu nagraniowym. I tak, na koniec dnia mieliśmy zarys tych trzech demówek. To były narodziny zespołu, bo wtedy pierwszy raz mieliśmy okazję razem zagrać. Słuchaliśmy tych utworów, wymienialiśmy się uwagami, po prostu zaprzyjaźniliśmy się jako muzycy. I z tego powstały te trzy, bardzo ważne utwory. To z nimi wyszliśmy do branży. Zdecydowaliśmy się najpierw na crowdfunding z Indiegogo, żeby zobaczyć, jak nam pójdzie. Ale kiedy tylko ruszyliśmy, zainteresowali się nami Japończycy i nagle japońskie wytwórnie zaczęły się licytować, kto podpisze z nami kontrakt i wybraliśmy JVCKenwood Victor, którzy mi bardzo pasują, bo współpracowałem już z nimi, gdy grałem z Europe i przy okazji paru innych projektów. Uznaliśmy, że będą idealni dla nas – i nie zawiedliśmy się. Album ukazał się wyłącznie na rynku japońskim w kwietniu 2021 roku i z miejsca wylądował na drugim miejscu listy przebojów, potem utrzymywał się na pierwszym przez dobry miesiąc. Spisali się świetnie, uzyskali też pomoc bardzo popularnego japońskiego radiowca, Masahito, który prowadzi kultowy program i puszczał naszą muzykę na antenie. Możesz się domyślić, jak frustrujące to było dla nas, że nie mogliśmy polecieć do Japonii przez restrykcje covidowe. Ale zaczęliśmy się też zastanawiać, jaką wytwórnię wybrać, żeby reprezentowała nas w pozostałych miejscach na świecie. Wtedy nasz manager, Nick, powiedział nam o nowo powstającej wytwórni Atomic Fire, którą założyli chłopaki z Nuclear Blast i że to może być strzał w dziesiątkę. To ludzie, których znamy od lat. Więc zgodziliśmy się, choć musieliśmy poczekać siedem miesięcy, zanim wytwórnia ruszy na dobre i przez ten czas trzymaliśmy wszystko w sekrecie. Ale oto jesteśmy!

MATEUSZ:  Jak już wspomniałeś, nagrywałeś już wcześniej z Tommy’m pod szyldem Kee Of Hearts. Dlaczego nie pozostawiliście tej nazwy?

KEE: To był tylko projekt. A ta nazwa nigdy mi się nie podobała. Naprawdę nie chciałem mieć już z tym nic wspólnego. Szczególnie, że rozmawialiśmy potem z wytwórnią i dali nam wyraźnie do zrozumienia, że to był ich projekt. Zaoferowali nam śmieciowe pieniądze za nagranie płyty. Więc usłyszeli od nas tylko „do zobaczenia”. I na to wszystko, opatentowali nazwę Kee Of Hearts, żebyśmy tylko jej z Tommy’m nie wykorzystali, naprawdę chujowy ruch z ich strony. To okropne! Więc kontynuacja tego projektu nie wchodziła w grę. Zależało nam na tym, by stworzyć prawdziwy zespół, w czwórkę. Ja z Tommy’m, oczywiście, do tego Darby Todd, niesamowity perkusista, tak naprawdę mój ulubiony – nagrywał z Gary’m Moorem, The Darkness, słychać go na nowej płycie Devina Townsenda. Jego wachlarz jest przeogromny, to fantastyczny instrumentalista, jest w stanie zagrać wszystko, to idealny członek zespołu. No i jeszcze Ken Sendin na basie, nasza wspólna historia sięga 2004 roku. Mam poczucie, że to świetnie dobrana grupa ludzi.

MATEUSZ: Na pewno! Skąd wziął się pomysł, by jako nazwę zespołu użyć tytuł jednego ze słynnych albumów Europe?

KEE: W sumie to był pomysł Tommy’ego. Chcieliśmy nazwę, dzięki której ludzie nas skojarzą i nie widzieliśmy do końca, jak to zrobić, żeby ludzie na jej dźwięk mówili: „O, to ci kolesie!”. I wtedy kolega Tommy’ego, jego japoński kolega – bo to było w czasie, jak wydawaliśmy płytę tylko na tamtym rynku – stwierdził: „A może nazwiecie zespół Out Of This World?”. Po pierwsze, ten krążek to był prawdziwy debiut Kee Marcello w Japonii, od tamtej pory zaistniał w japońskiej świadomości. Po drugie, nie różniłoby się to wiele od Ronniego Jamesa Dio, gdy śpiewał w Black Sabbath, ale w związku z sytuacją prawną nie mogli używać nazwy Black Sabbath, jeśli nie było w zespole Ozzy’ego. Dlatego nazwali się Heaven & Hell, by móc występować formalnie na festiwalach i w innych miejscach. Przemawia do mnie to podejście, uznałem to za dobry pomysł. Uwielbiam tę nazwę, nie mógłbym się bez niej teraz obejść, widzisz jest nawet w tle za mną! [śmiech]

MATEUSZ:  Zaiste! Mógłbyś opowiedzieć naszym czytelnikom o symbolice okładki i co przedstawia logo zespołu, które na niej widzimy?

KEE: Pewnie! Logo Out Of This World ma w środku litery H i I, skrót od Hope Infusion (Zastrzyk Nadziei). Cały świat stał się mały i bezbronny w obliczu wszechogarniającej pandemii. I pomyśleliśmy, że wielu ludziom przydałby się taki zastrzyk nadziei. To właśnie symbolizuje nasze logo. Na okładce płyty umieściliśmy wielki statek kosmiczny i to właśnie znajdziecie na albumie, nadzieję i dobrą zabawę. To my!

MATEUSZ:  Jasne! Jako pierwszy singiel promujący album wybraliście „Hanging On”. Dlaczego?

KEE: Od początku wiedzieliśmy, że pierwszy teledysk będzie prosty, sam tekst, żadnej wielkiej produkcji. Do tego i tak nie mieliśmy możliwości spotkania przez restrykcje związane z podróżowaniem. Ja i basista Ken mieszkamy w Göteborgu, wokalista Tommy w Berlinie, a nasz perkusista Darby w Londynie. Więc jak widzisz, nie jest tak łatwo nas wszystkich zebrać. Więc musieliśmy trochę ponagrywać, każdy w swoim studiu i stworzyliśmy skromny teledysk do tego utworu. I zastanawialiśmy się, jaka piosenka jest najbardziej reprezentatywna dla naszego stylu – a gdy myślę o Out Of This World, myślę o gitarowych riffach, zajebistym refrenie i fajnych klawiszach. Więc wybór był prosty. Do tego kawałek jest dynamiczny, są w nim zmiany tempa, bardzo charakterystyczne dla naszej twórczości. Przyspieszamy tempo, idziemy w pół na pół, przechodzimy na siedem ósmych, takie tam. Bardzo w klimacie Out Of This World. To nie jest tak, że gramy progresywny metal, gramy rock and rolla, ale z symfonicznym sznytem. Więc wszyscy byliśmy co do tego zgodni – wytwórnia, zespół, management, razem postanowiliśmy, że to będzie „Hanging On”. Do tego piosenka opowiada o czymś, czego chyba wszyscy doświadczyliśmy. „Why do you keep me hanging on, if you don't want me around?” („Dlaczego nie puścisz mnie wolno, jeśli nie chcesz mnie przy sobie?” – przyp. tłum.). To bardzo prosty pomysł na refren, ale dobrze oddaje to uczucie. O tym jest ten utwór.

MATEUSZ:  Moje następne pytanie dotyczy kawałka „In A Million Years”. Mówiłeś, że oryginalnie napisałeś ten utwór dla Europe na album „Prisoners In Paradise”, ale do tej pory nie ujrzał światła dziennego. Dlaczego postanowiłeś sięgnąć po niego właśnie teraz?

KEE: Po pierwsze, miałem demówkę. Znalazłem ją na Bahamach, gdzie ją nagrałem. Wtedy czasy się zmieniały. Po „Prisoners In Paradise” sceną zawładnął grunge. Na fali grunge’u zacząłem myśleć o różnych aranżacjach tego kawałka. Próbowałem z różnymi projektami. Sam też próbowałem, ale nic nie pasowało do tej piosenki, dopóki nie poznałem Tommy’ego Hearta. Jak jego wokal pojawił się w tym kawałku, piosenka ożyła. To taka wisienka na torcie. Do tego w utworze słychać Dona Aireya, więc jest skazany na sukces. To też nasz drugi teledysk, a tak naprawdę pierwszy „prawdziwy”, jaki wspólnie nagraliśmy. Spotkaliśmy się w Pradze, spędziliśmy tam kilka świetnych dni i nakręciliśmy klip. Kula ziemska w teledysku to nie CGI. Byliśmy w planetarium w Pradze, więc obraz był kręcony w czasie rzeczywistym. Fajna sprawa, mieć kopułę, na której można wszystko wyświetlić.

MATEUSZ:  Wygląda na to, że faktycznie świetnie się bawiliście! Wracając do pytań – gdy piszesz nowe piosenki, czujesz na sobie ciężar własnego sukcesu?

KEE: Nie przejmuję się specjalnie myśleniem o tym, co stworzyłem do tej pory. Czasem słyszę tylko: „To brzmi jak Europe”. No przecież! Grałem w Europe i nagrałem z nimi dwa bardzo ważne albumy. Z mojego punktu widzenia, to Europe brzmi jak ja. To moje riffy, mój styl grania, tworzenia i produkowania muzyki – choć nie wyprodukowałem „Out Of This World” i „Prisoners In Paradise”, byłem bardzo zaangażowany w produkcję, nawet w aranżacje klawiszowe. Trudno mi się powstrzymać, w głębi serca jestem producentem, więc takie zaangażowanie jest dla mnie naturalne. Wiesz, tak naprawdę piszę takie same piosenki od 1984, to jest to, co kocham. Uwielbiam melodyjnego rocka i nie odchodzę od tych klimatów. Może na moim solowym albumie z 2004 roku poszedłem w nieco mocniejsze granie, ale wciąż słychać tam keyboard i dużo melodyjności. A po tym to był już czysty melodyjny rock. To mi wychodzi najlepiej. I nie mam zamiaru tego teraz zmieniać! [śmiech] I jeszcze jedno, to fascynujące, dostajemy mnóstwo dobrych recenzji i bardzo mnie to cieszy. Ale jak widzę dziennikarza piszącego o „Only You Can Teach Me How To Love Again”, że brzmi jak Europe, to myślę sobie: „Po co zatrudniali kierowcę Ubera do pisania recenzji?” [śmiech] Bo widzisz, to tylko pokazuje, że guzik wiesz o muzyce, jak wypisujesz takie bzdety. Posłuchaj tego kawałka, „Only You Can Teach Me How To Love Again”, ma dużo więcej wspólnego z soul rockiem i Toddem Rundgrenem, niż z Europe. On nie ma nic wspólnego z Europe poza moimi gitarami. Czyli słyszą gitarzystę, myślą sobie: „Grał w Europe? No to brzmi jak Europe!”. Uważam, że takie porównania są nieuczciwe. Moim zdaniem piosenki, które piszę teraz różnią się od tych z czasów Europe. Według mnie mam swój styl pisania. Może potrzeba kilku albumów Out Of This World, żeby ludzie też to zauważyli.

MATEUSZ:  Może tak być! A teraz mała podróż w czasie! Założyłeś Easy Action w 1982 roku i w tym roku mija dokładnie 40 lat od tego momentu. Czy planujesz uczcić to jakoś z dawnymi kolegami z zespołu?

KEE: Tak, ktoś w innym wywiadzie już zwrócił mi na to uwagę. Ale ja o tym nigdy nie myślałem. A teraz jestem skoncentrowany na albumie, do tego wydałem solowy kawałek, który dobrze sobie radzi w Europie. Jestem na listach przebojów w Anglii i w Niemczech, jestem w top 10 rockowych piosenek Amazona, na liście bestsellerów w Niemczech, Austrii i Szwajcarii od czterech tygodni bez przerwy. To nowa wersja utworu z mojej płyty z 2016 roku, „Scaling Up”. Nosi tytuł „Don’t Miss You Much”, to zupełnie nowe nagranie i dobrze sobie radzi. Ma sporą ilość ściągnięć, powoli nabiera rozpędu na platformach streamingowych. Będzie coraz lepiej. Odnosi sukcesy w kolejnych krajach, więc muszę tego pilnować i promować. Do tego pracuję nad kolejnym singlem. Dlatego teraz nie mam czasu zaprzątać sobie głowy czymkolwiek innym.

MATEUSZ:  Przeskoczmy teraz do czasu, gdy grałeś z Europe. Jakie są twoje najlepsze i najgorsze wspomnienia z tamtego okresu?

KEE: Mam mnóstwo świetnych wspomnień! Dużo pierwszych razów, jak praca z Ronem Nevisonem – to było coś, człowiek wyprodukował praktycznie wszystko, czego kocham słuchać. Co za przeżycie! Oznaczało to też, że nie mogłem się wyrywać przed szereg jako producent, to on był tam gwiazdą. Zupełnie mi to nie przeszkadzało, bo Ron doskonale wiedział, co robi. Więc, tak jak mówiłem, to było cudowne przeżycie. Za to nie najlepiej wspominam pracę w studiu Olympic w Londynie, kiedy Ron przyniósł kasetę magnetofonową – to były czasy kaset. Trzymał ją w ręku i powiedział: „Macie gnojki, przekonałem cholerną Diane Warren, żeby napisała dla was kawałek”. Włożył taśmę do magnetofonu i odpłynąłem. To było niesamowite. Utwór nosił nazwę „Look Away”. W głowie słyszałem już chórki – te charakterystyczne dla Europe chórki, głos Joeya, moje gitary, wszystko wybrzmiewało już w mojej głowie. W moich uszach to już była piosenka Europe. Od pierwszego przesłuchania. Wiedziałem już w tamtym momencie, jak będzie brzmiała jej finalna wersja, gdy ją nagramy. Cały zespół był nią zachwycony – poza Joeyem. To wtedy zrozumiałem, że Thomas Erdtman, manager Europe, wcale nie był tak naprawdę managerem Europe, tylko managerem Joeya Tempesta. A to jest duża różnica, jak o tym pomyśleć. I okazało się, że mimo iż czterech z nas chciało nagrać ten utwór, za każdym razem jak Joey z managerem mieli inne zdanie, mieli jakieś niepisane prawo veta, mówili po prostu: „Nie robimy tego i już”. Więc nie nagraliśmy tego kawałka. I co się stało? Ron Nevison zabrał kasetę i zaniósł do następnego zespołu, który produkował, amerykańskiej grupy Chicago. Zagrał im piosenkę, oni ją nagrali i proszę bardzo – pierwsze miejsce cholernego Billboardu. To największa lista przebojów na świecie! Do zespołu dołączył właśnie nowy wokalista, Bill Champlin, bo Peter Cetera, ich główna gwiazda, postanowił odejść i nikt już nie wiązał z zespołem żadnych nadziei. Ten numer nie tylko wylądował na pierwszym miejscu, stał się też ich największym przebojem, ważniejszym, niż cokolwiek, co nagrali z Ceterą. A nam to przeszło koło nosa. Gryzie mnie to po dziś dzień. A z jakiego powodu nie nagraliśmy tego numeru? Bo Joey stwierdził: „Nie jesteśmy pieprzonym coverbandem!”. Jasne… [śmiech] To są moje dobre i złe wspomnienia z tamtego okresu.

MATEUSZ: Czy ta sytuacja z Joeyem i managerem i ich władzą absolutną w zespole była powodem, dla którego nie dołączyłeś do składu w 2003 roku, czy chodziło bardziej o dzielenie sceny z Johnem Norumem?

KEE: Wiesz, powodów było wiele. Po pierwsze i najważniejsze – jestem bardzo dumny z tych dwóch albumów, które nagrałem z zespołem. Uważam, że „Out Of This World” to świetna płyta, mimo tego spięcia na tle piosenki Diane Warren. Tak samo „Prisoners In Paradise”. Co do decyzji o niedołączeniu do zespołu, miało na nią wpływ wiele składowych. Jedną z nich było rzecz jasna to, że nigdy tak do końca nie rozumieliśmy się z Joeyem, bo uważałem, że to fatalne posunięcie i kretyńska decyzja, żeby nie umieszczać tej piosenki na albumie. Nie podobało mi się też, jak manager prowadził ten zespół i w sumie okazało się, że słusznie, bo koleś okazał się krętaczem i ostatecznie i tak go zwolniliśmy, bo skroił nas ostro na kasę. Wtedy zatrudniliśmy Herbiego Herberta, managera Journey, Santany, Steve Miller Band i Roxette – świetny facet. Dopiero jak on się nami zajął mieliśmy poczucie, że nasza kariera jest w dobrych rękach. Ale wiele czynników zadecydowało o tym, że nie wróciłem do zespołu. Oczywiście, wśród nich fakt, że moim zdaniem nie dalibyśmy rady jako zespół z dwoma gitarami. Europe jest zespołem na jednego gitarzystę i bym się tam po prostu nudził – i John pewnie uważa tak samo – musielibyśmy podzielić się solówkami i czekać na swoją kolej. Obaj mamy na to za duże ego! I chciałem utrzymać ten klimat melodyjnego rocka i zrobić z trasy taki festiwal najlepszych melodyjnych hitów, bo moim zdaniem ten cały grunge to była jakaś pomyłka, która skończyła się, zanim na dobre się zaczęła! Grunge przez krótką chwilę był wszędzie, zniszczył całkowicie melodyjnego rocka – i zniknął. Po latach Stone Temple Pilots wydali nowy album i zapierali się, żeby nie nazywać ich muzyki grungem, bo to dziadostwo przeminęło. Jakiś dziennikarz zapytał ich wtedy: „To co wy gracie?”, odpowiedzieli: „Jesteśmy zespołem rockowym, gramy rock and rolla”. Tak, teraz to chcecie być po naszej stronie, kutasy! [śmiech] Tak czy siak, uważałem, że początek lat 2000 to był dobry moment na powrót do melodyjnego grania. Ale oni tak nie myśleli. Przy muzyce, którą obecnie tworzą, nie jestem sobie w stanie siebie tam wyobrazić, w ogóle. I na pewno nie będę z nimi współpracował w przyszłości.

MATEUSZ: Rozumiem. Ale wciąż grasz kawałki z tego okresu na swoich koncertach. Czyli masz jednak do nich jakiś sentyment?

KEE: Ależ oczywiście! To był cudowny czas. Niczego bym nie zmienił. Uważam po prostu, że na wszystko w życiu jest odpowiedni czas i miejsce. Moja przyszłość nie jest związana z Europe. Tylko tyle i aż tyle. Ale oczywiście, są piosenki, które muszę zagrać na koncercie, bo fani nie dadzą mi spokoju, takie jak “Superstitious” czy “Let The Good Times Rock”. Jasne, że będę je wciąż grał. Kolejna piosenka, którą z jakiś przyczyn fani uwielbiają, to „Sign Of The Times” – w sumie rozumiem, jest bardzo melodyjna. Ma w sobie coś mrocznego – to połączenie muzyki klasycznej i szwedzkiego folku w wykonaniu Europe. To świetny kawałek, oczywiście. Ale jak ruszymy w trasę z Out Of This World, to mamy mnóstwo piosenek do zagania – trochę twórczości Tommy’ego z czasów Fair Warning, parę hiciorów Europe i kilka moich solowych kawałków. I na to wszystko mamy przecież cały album Out Of This World. I jasne, chcielibyśmy zagrać z niego jak najwięcej, ale jednocześnie dać publiczności to, na co czekają, utwory, które już znają. Zawsze trzeba pójść na kompromis.

MATEUSZ: Skoro mowa o koncertach – grałeś już w Polsce kilka razy, z jakiś przyczyn wyjątkowo często wracasz do Bochni. Co takiego jest w tej mieścinie pod Krakowem, że tak chętnie tam wracasz?

KEE: To wszystko wina Michaela, który organizuje tam koncerty. To świetny facet. I kocha melodyjnego rocka, grałem tam świetny, letni koncert z Neilem Murrayem na basie, może z sześć czy siedem lat temu. Było ekstra. Ludzie szaleli, pili polską wódkę, z tego, co pamiętam, wszyscy tańczyli, parę osób nawet weszło na scenę, to było super!

MATEUSZ: Pamiętam, byłem tam! Miałem właśnie zapytać, czy masz jakieś szczególne wspomnienia związane z naszym krajem, ale to chyba było to!

KEE: Tak, to to! Było zajebiście, dziko i zajebiście!

MATEUSZ: Jakie są twoje plany na przyszłość? Nowy album z Out Of This World, a może jakiś nowy projekt na horyzoncie?

KEE: Na pewno chcemy nagrywać więcej z Out Of This World, mamy podpisany kontrakt, który uwzględnia wydanie drugiej płyty. Mam już gotowe trzy piosenki i zarys kolejnych dwóch. Więc mniej-więcej połowa albumu jest już w drodze. Będziemy eksplorować jeszcze bardziej ekscytujące rejony na tej płycie i już nie mogę się jej doczekać! Ale na razie skupiamy się na promocji aktualnego krążka i koncertach na żywo, mamy nadzieję zagrać na tych wszystkich festiwalach tego lata. Planujemy też trasę po Europie na jesień, na dwa albo nawet trzy zespoły. Mamy mnóstwo pomysłów na koncerty. A po zakończeniu trasy chcemy wejść do studia i nagrać album, tak zupełnie tradycyjnie. Zebrać wszystkich razem, zagrać kilka prób, poprzycinać piosenki, robić miksy i jak wrócimy do domu będziemy mieli nagraną płytę. Bardzo mi się ten pomysł podoba!

MATEUSZ: Trzymam kciuki, że te wszystkie plany się ziszczą! Zbliżamy się do końca tego wywiadu, masz coś jeszcze do przekazania swoim polskim fanom?

KEE: Jasne! Drodzy przyjaciele i fani w Polsce, powracamy z Out Of This World. Z tej strony Kee Marcello, rock on!

***

ENGLISH VERSION

Kee Marcello is a Swedish guitarist, known mostly for his past work with Easy Action and Europe. After several years of successful solo career, he decided to create a new band   Out Of This World, alongside Tommy Heart, lead singer of Fair Warning. We had an opportunity to talk to Kee at the time of release of the band's debut album.

The interview was conducted by Mateusz M. Godoń on behalf of our website.

MATT: Hello Kee! We are talking on the occasion of the recent release of the album of your new group called Out Of This World. First of all, I would like to congratulate you, because it's a really great material! Still, I'd like to start our interview with the question regarding the band itself. How did this endeavour even come about? Is it more of a one-off project or a regular band?

KEE: Well, actually, it was a long time coming. And this is a band for sure. We're looking forward to do more music together, obviously. What happened was, me and Tommy Heart, the lead singer from Fair Warning, we worked together on another project called Kee Of Hearts, which was just a project. That was one of those Frontiers Records projects. And actually Frontiers pulled a pretty bad stunt on me. They told me I was going to play on Tommy Heart's solo album. But then it turns out they wanted it to look like a band. I guess it was just to get me cheaper, but if I would have known that they would promote it as a band, I would have been thinking about it differently. First of all, I always want to produce right and be very involved in something if I'm going to put my name on the record. So after that thing, we started talking, me and Tommy, that we should do something more about this because we really connected the first time we really met in person. I knew of him, of course, but the first time we met in person was when I played with Kee Marcello Band at the Frontiers Festival in Milano in Italy in 2016 or 2017, something like that. And so we got to meet Darby Todd, the drummer, as well, and we hung out for a couple of days and that was the beginning of something big. And the next thing we do is we rehearse for a gig in the studio, and I brought some MP3s with me, three demos that I did, and those songs were “Twilight”, “Lighting Up My Dark” and “In A Million Years”. We've been rehearsing for the festival, the H.E.A.T Festival, and we nailed the show, so we had like almost an extra day in the studio. And we were ready already. So I said, why don't we try to record – I mean, this is actually recording studio, so let's do it! So before the day was over, we had the basics for those three songs. This was when the band really was born because we finally got to jam together. Then everybody in the studio listened back to the takes and go, “Yeah, oh, no. Okay, maybe like that!”. You know, it just bonded us musicians together. And then we had these three songs and they turn out to be really important. First of all, those were songs that we presented to the business, basically. We decided to do a crowdfunding thing with Indiegogo first to see how that would go. But once we started doing that, the Japanese were interested and all of a sudden a bidding game started with a lot of labels in Japan, and the winners of that bidding game was JVCKenwood Victor, which feels good for me because I worked with them with Europe and I did several other projects with them. So it felt like the right label to work with and they did an amazing job. You know, the album came out in Japan exclusively in April 2021, and it went straight to number two, and then it was number one for a month on the album charts, I guess. And they did a great job in Japan, got great help from Masahito, the radio god, who has a really big show there. He plugged those on the show and helped us to the success basically. And then it was obviously really frustrating that we couldn't go to Japan because of the COVID regulations. We were also thinking about what label could do a good job with this album for the rest of the world. And then our manager, Nick, told us about this new label, Atomic Fire, which is basically the guys from Nuclear Blast, who were to form this new company and this might be the right catch for us. And it's basically people we've known in the business for a long time. So we said, okay, let's wait until they're ready. And so we actually had to wait for seven months to keep this secret. But here we are!

MATT: As you said, you previously recorded with Tommy, along with other musicians, as Kee Of Hearts. Why didn't you keep this name?

KEE: No. Well, that was just a project. And I never liked that name. I didn't want to pursue anything more with this, seriously. Especially when we talked to the company, to the label again, they made it really clear to us that they thought it was their project. And they offered us shit money to do a new album. So we said, “See you later”. And then another thing was that they actually copyrighted the name Kee Of Hearts to make sure that me and Tommy couldn't use it, which is just like such a dick move to do! You know, it's horrible! Anyway, that wasn't on the table at all. What we wanted to do was to get a real serious band situation together with the four of us. I mean, it's me and Tommy, obviously. We have Darby Todd, an amazing drummer, my favorite actually – he played with Gary Moore, The Darkness, on Devin Townsend's new album. He's got everything from those Bonham heaviness to all the fusion chops you could dream of. He's such a great player! He can play anything and he works perfectly in this situation. And there's Ken Sendin on bass, we go way back since 2004. So it feels like it's really a well-rounded group of people.

MATT: Yeah! So where did you get the idea to name this new band after the famous album that you recorded with Europe?

KEE: It was actually Tommy's idea. The thing was, we wanted some recognition in some way, you know, and we didn't really know how to make people realize, “OK, that's those guys!”. Then it was actually Tommy's friend, a Japanese friend – I remind you, this is back when it was only going to be released in Japan first – who said, “Why don't you call the band Out Of This World?”. First, number one, that album was Kee Marcello's definite break in Japan. That's when he became a household name. And two, it wouldn't be that much different from when Ronnie James Dio was singing in Black Sabbath, but for legal reasons they couldn't call it Black Sabbath when Ozzy wasn't in it. So they chose to call it Heaven And Hell, you know, to be able to do a festival gig and all that. And I bought that line of reasoning because I thought it was a really cool idea. And now I can't be without the name. I think it's even the backdrop, as you can see [laughter].

MATT: Yeah! Can you explain to our readers the symbolism of the cover and the band logo that appeared on it?

KEE: Sure. The Out Of This World logo has an H and I in the middle, which stands for Hope Infusion. The whole planet felt like sense of hopelessness and littleness facing the gruesome pandemic. And a lot of people needed hope infusion, we thought. That's what it stands for and that's our symbol. There's a big spaceship on the album cover and it's very much what the album wants to portray, you know, hope and a good time. That's us.

MATT: Sure! For the lead single promoting this material you chose the song called “Hanging On”. Why this one?

KEE: Well, we knew from the get go that the first video was going to be like a simple lyric video, not a video production of sorts. And also it was physically impossible for us to meet because of the very strict traveling rules – you have to know that me and the bass player Ken live in Gothenburg, Sweden, Tommy, the vocalist, he lives in Berlin, Germany, and Darby, our drummer, lives in London in the U.K. So it takes a little bit of travel to get us all together, you see. So we had to do a little bit of filming in our respective studios and make a little modest lyric video for this song. And we were thinking about what song would present the band in the best way – and when I think about Out Of This World, I think guitar riffs, a really kick ass chorus and some nice keyboards. Yeah! So it was quite easy. And also it's kind of up-tempo-ish with those tempo changes, which is very signature for Out Of This World. You can go up-tempo, then you go to half/half time and you can even go do a seven/eight-time signature change and all of that. It's very Out-Of-This-World-ish. It's not like we're playing prog metal at all, but we're playing rock and roll, but with a symphonic touch, you know? And so we all agreed on that – the label, the band and management, we all said, ‘Let's go for “Hanging On”’. And the song is about something we all possibly felt. “Why do you keep me hanging on, if you don't want me around?”. It's a very simple idea for the chorus, but I think the lyric really addresses that feeling in a good way. And it's what the song is all about as well.

MATT: Yeah! My next question is about another song called “In A Million Years”. You said that it was originally written by you for the Europe album “Prisoners in Paradise”, but you haven't released it before now. Why did you decide that it is worth digging out for this record?

KEE: Well, first of all, I had a demo. I found some tapes from the Bahamas where I recorded the demo for this. And the times were changing. After the “Prisoners Of Paradise”, grunge came into life. And after grunge I was thinking about different arrangement ideas. And I tried it out in a couple of projects. I even tried to do it myself, but nothing really seemed to fit the song until I met Tommy Heart. When you put his voice on this track, it just comes alive, you know? And that's icing on the cake. We have Don Airey as well here in this song, so, I mean, it's just bound to be huge. And this is video number two and this is the first real video we did for this album. We all met up in Prague, in Czech Republic and had some great days there and we shot. The globe in the video is not CGI. We're at the planetarium in Prague, so it's actually happening in real time. Pretty cool to have this great dome with a project stuff, you know?

MATT: Yeah, I guess it must have been fun! So, when you are writing new songs, do you ever get intimidated by your own back catalogue?

KEE: Well, I don't I really care about my back catalogue. I mean, that's something I hear occasionally, “Well, it sounds a bit like Europe”. Well, duh! I was in Europe and did two of their most important albums. So I would say that Europe sounds a lot like me, if I would turn it around and what's happening here. I mean, my riff, my way of playing riffs, putting together songs and producing, even though I didn't produce “Out Of This World” and “Prisoners In Paradise”, I was very present with production ideas and even keyboard arrangements I had input in. I just can't help myself, I guess – I'm a producer at heart, so it just comes naturally to me to do that and that's what I'm doing. I've pretty much been writing the same songs since 1984, you know, and this is what I do and I love it! I like melodic rock, and I never did anything different, really. Maybe my solo album from 2004 takes off a little bit into the darker side, but there's still keyboards there and there's a lot of melodies. After that, it's been pretty much melodic rock. That's what I do. And I don't plan to change now! [laughter] And another thing as well, it's really fascinating because, I mean, we're getting a lot of great reviews and I'm really happy about that. But when I see a journalist write about “Only You Can Teach Me How To Love Again”, when they claim it sounds like Europe, then I think, "Oh my God, why did they hire an Uber driver to write this article?” [laughter]. You know, because that's just showing that you don't know the first thing about music if you write something like that. Just listen to this song “Only You Can Teach Me How To Love Again” – it has much more to do with soul rock, white soul rock and Todd Rundgren than Europe. It has absolutely nothing to do with Europe except my guitars. So that's when they handling guitarists, they're thinking, “Europe? That sounds like Europe!”. Yeah. So I think that's unfair to make such comparisons. I think my songwriting deviates a lot from what was done in Europe. I think I have my own style, you know. Maybe it will take a couple of albums for people to realize what is my style in Out Of This World.

MATT: Maybe! So let's go back in time now! You created Easy Action in 1982 and 40 years have passed since then. Exactly 40 years this year! So is there a chance to celebrate this anniversary somehow with your old colleagues from this band?

KEE: Yeah, somebody told me already in another interview that there's an anniversary. But I never thought about it. And right now I'm so busy actually, with this album and with some other song of mine, a solo song. It's a hit song in the EU. I'm on the charts in England and Germany and I'm in top ten on the Amazon rock songs, bestsellers in GAS – Germany, Austria, Switzerland for four consecutive weeks now. This song is a new version of the song from my 2016 album, “Scaling Up”. It's called “Don't Miss You Much”, it's a brand new recording and this one has been doing really well. It's been selling a lot of downloads and it's starting to take off now modestly on streaming platforms. But it's going to grow. It's growing in country after country, actually. So I got to nurture that and start promoting that. And I'm working on a second single. So right now, I don't have time to think about anything else. I'm fully booked.

MATT: Sure! Let's jump to the years you spent with Europe and the recording of those two great albums, “Out Of This World” and “Prisoners In Paradise”. What are your best and worst memories from that era?

KEE: There's a lot of good memories! I mean, there's a lot of first ones for me, like working with Ron Nevison was amazing, a real giant who produced pretty much everything I loved. And that was an experience! Which also meant I had to take the backseat because he was the star producer. And I was fine with that because he knew exactly what he was doing. So, as I said, it was a great experience. One thing that wasn't so funny was that when we met up in the studio Olympic in London, Ron had a cassette tape with him – you know, it was cassette tapes back then. And he held it and said, “Guys, I've had Diane-fucking-Warren write you a song, motherfuckers”. And he held a cassette like this. He put it in the player, and I freaked out. It was just amazing. “Look Away”, it's the name of the song. And I was already hearing the background vocals – those Europe signature background vocals – Joey's voice, my guitars, my melodic guitars, everything on that song. It was already Europe song in my ears. I could already hear it from listening to it one time. I could already hear how it was going to pan out, once it was produced. Everyone in the band liked it – except Joey. And this is when I found out that Thomas Erdtman, Europe's manager, wasn't really Europe's manager. He was Joey Tempest's manager. And that's a big difference, if you think about it. And it turns out even we were four to like the song, every time that Joey and the manager thought differently, they had some kind of veto so they could say, “No, let's not do that”. So we didn't record it. What happens? Ron Nevison just takes the cassette, brings it to his next production, which is American group Chicago. He plays it back to them, they record it and they get a number one on the fucking Hot 100 Billboard charts. That's the biggest chart in the world! They just had a new singer in Chicago, Bill Champlin, as Peter Cetera, the big vocal star had left the band, and people didn't think they would be able to come back. And not only was it number one on the charts, it's the biggest hit they ever had, even with the Cetera material and the inspiration in all those songs. And we just missed that. That's something that still bugs me to this day. And the reason Joey said “no” was “we're not a fucking coverband!”. OK... [laughter]. Yeah, so that's both the good and bad memories, you know.

MATT: Well, was this situation with Joey and his manager taking over everything in band the main reason for you not joining the Europe reunion back in 2003, or was it somehow caused by your reluctance to share the stage with another guitarist John Norum.

KEE: Listen, it was a lot of reasons! First of all, I have to say I'm very proud of those two albums I did with the band. And I think “Out Of This World” turned out really well, despite the actual edge we have had with a Diane Warren song. And so did “Prisoners In Paradise”. But the reason I didn't rejoin the band has a lot of layers, one of them being obviously that we never really ever saw each other eye to eye, me and Joey, because I thought it was a bullshit decision and a horrible career move actually to not include that song. And I also didn't like the way the manager were running the whole thing, and it turns out he's a crook, so in the end we fired him anyway because he took a lot of money from us. It cost us a lot of money. And then we got Herbie Herbert to manage us, the man who managed Journey, Santana, Steve Miller Band and Roxette, a great guy. It's only after he took care of us, our careers, that things were properly managed. But it was a lot of different things that turned me not joining the band. And obviously I don't think the band would have worked as a two guitar band. Europe is a one guitarist band and for me it would have been boring – and I think John feels the same way – to share solos and just wait for our turns. We're both too much megalomaniacs to do that! And also I wanted to keep this melodic rock thing going and just make the tours like a hit festival with all the best melodic stuff you can pump into people, because I felt the grunge thing was just bullshit and it lasted for about half an hour. You know, it was the biggest thing on the planet and it totally destroyed melodic rock, but then it was gone! After years Stone Temple Pilots came back with a new album and they refused to be called grunge band because they realized this shit is over. Well, then some journalist asked them, “what are you?”. “We're a rock and roll band, we'll play all rock!”. Yeah, now you want to be with us, motherfuckers! [laughter] Anyway, I felt it would have been the perfect timing in the early 2000s to get the melodies back. But they didn't feel the same way at all. I mean, with the music they're doing today, I could never imagine myself in that band anymore, and I will definitely not join them for any kind of musical situations in the future.

MATT: I see! But you still perform a lot of songs from that era at your solo shows. So you must have some kind of fondness for them in your in your heart, I guess?

KEE: Oh, absolutely! I mean, it was an amazing time. I wouldn't have it undone. I just think there's a time and a place for everything. And my future does not belong in Europe. It's as simple as that. But obviously, I mean, there are some songs that people wouldn't let me go off stage if I didn't perform them, like “Superstitious” and “Let The Good Times Rock”. And of course, I'm going to continue doing them. Another song that people really like for some reason – I know why, it's very melodic – is “Sign Of The Times”. It's got this really nice dark vibe to it – classical music meets Swedish folk music performed by Europe. That's a great song, obviously. But when we'd go on the road with Out Of This World, we have a lot of songs we have to fit in – some hits Tommy created with Fair Warning, some hits I created with Europe and a couple from my solo stuff. And then we have the whole Out Of This World album. And we want to do as much as possible from this record, but we also want to make a hit festival for the audience, for the fans to come and see songs they know. So it's always a compromise.

MATT: Speaking of concerts – you have been to Poland with your solo shows for so many times and it's often in Bochnia. What is so special about this small town near Kraków that you makes you regularly come back there?

KEE: It's probably Michael, the guy who arranges it, you know. He's a great guy. And he has a great love for melodic rock and I did a great gig there, a summer gig with Neil Murray on bass, maybe oh six, seven years ago. It was played outdoors. That was great. People went crazy drinking Polish vodka, I guess everybody was dancing and, you know, some people came up on stage and it was great!

MATT: Yeah, I was there, too! I was going to ask you if you have any special memories from your visits to Poland that you'd like to share, but I guess this is the one!

KEE: This is the one! It was awesome, just wild and awesome, yeah!

MATT: What are your plans for the future, then? Is there another album from Out Of This World in progress, or maybe you have another project in mind?

KEE: Definitely I think we do more stuff with Out Of This World. We signed a deal, which includes an album number 2. And I already have three finished songs and two more in the outline. So more or less half the album is already on its way. And you know, we're getting into an even more exciting territory with this one and I'm really excited about that. But that still has to wait. Now we have to promote this and play live, and hopefully we can do all those festivals this summer. And we're talking about a double bill or a triple bill tour in the EU in the fall. So we have lots of ideas for concerts and stuff like that. And after that we can start to record album and I would love to do it the old fashioned way. Go to studio with everybody else, just get in there, rehearse, cut the songs, do the overdubs, run mixes, and when we get back home we have an album. I like that idea very much!

MATT: Fingers crossed that it would be possible to happen this way! We are inevitably getting to the end of this interview. Do you have any last words for your fans in Poland who would read this conversation?

KEE: Absolutely! All my friends and fans in Poland, we're coming back with Out Of This World. This is Kee Marcello, rock on!

Tłumaczenie wersji PL oraz korekta wersji EN: Natasza Sakson

Komentarze: