Niemiecki zespół Accept wydał niedawno swój siedemnasty album studyjny, zatytułowany „Humanoid”. Skorzystaliśmy z tej okazji, aby pogawędzić z wokalistą tej formacji, Markiem Tornillo. Zapraszamy do zapoznania się z zapisem tej rozmowy!
Rozmowę przeprowadził Matt Sakson.
MATT: Rozmawiamy w przeddzień premiery waszego nowego albumu, „Humanoid”. Jakie towarzyszą ci emocje?
MARK: Jestem bardzo podekscytowany. Nie mogę się doczekać aż wszyscy go usłyszą, pewnie około północy. Wiem, że fani zamawiali go też w pre-orderze i dostali swoje kopie już dziś. Paru znajomych wysłało mi nawet zdjęcia – „Patrz, co dostałem!”. Ekstra, teraz możesz się tym nacieszyć!
MATT: Do tej pory wydaliście trzy single z tego albumu, ostatnim z nich był „Frankenstein”. Czy ta piosenka to próba opowiedzenia słynnej historii z innej perspektywy?
MARK: Tak, postanowiłem, że jak mamy to robić, to chcę, żeby historia została opowiedziana z perspektywy potwora, nie wszystkich innych, którzy się go boją, albo doktora, który uważa się za boga. Nie, ten biedak nie miał z tym nic wspólnego. On po prostu obudził się któregoś dnia w laboratorium i zastanawiał się, „Co do cholery się dzieje? Dlaczego nagle wszyscy mnie nienawidzą?”. W swoim poprzednim życiu to mógł być naprawdę sympatyczny człowiek, kto wie? [śmiech] Wydaje mi się, że kawałek wpisuje się w klimat całej płyty „Humanoid”, po prostu to teraz inny potwór. Inny szalony naukowiec, niż ten, który stworzył sztuczną inteligencję. To ten oryginalny, prawdziwy szalony naukowiec.
MATT: To w sumie bardzo interesująca perspektywa! Nie wpadłbym na to.
MARK: To nie było zaplanowane, po prostu tak się złożyło i stwierdziliśmy „Wow, to całkiem fajne!”.
MATT: Słuchałem już całego albumu i zauważyłem, że wszystkie teksty dotyczą ludzkości i zmian zachodzących w świecie. Z tej perspektywy, czy można go uznać za album koncepcyjny?
MARK: Nie planowaliśmy nagrywać albumu koncepcyjnego, ale patrząc na to z tej strony, można go tak nazwać. Żeby był albumem koncepcyjnym z prawdziwego zdarzenia, musiałbym naprawdę zakopać się w AI i skoncentrować się na tym w zupełności. Ale gdy piszesz, różne pomysły przychodzą same, szczególnie gdy piszesz teksty. Aktualne wydarzenia, informacje, które do ciebie docierają, to, co się dzieje na świecie, co się dzieje w twoim własnym świecie. Ta płyta to zbiór piosenek, które są dla nas ważne w tej chwili. Jeśli to sprawia, że album jest koncepcyjny, to może faktycznie taki jest. Masz rację. Przedstawia różne aspekty ludzkich emocji i rzeczy, które są dla ludzi istotne w danym czasie.
MATT: Spośród wszystkich 11 kawałków, moim ulubionym jest jedyna ballada na tym albumie – „Ravages Of Time”. Mógłbyś opowiedzieć nieco o historii powstania tego utworu? Skąd wziął się pomysł na niego?
MARK: Pomysł wyszedł od Wolfa. Po prostu grał, pisał muzykę i, jak mniemam, rozmyślał o życiu i dojrzewaniu oraz o tym, co nas jeszcze czeka. Sporo pracowali nad tym utworem z Martinem. Zanim dotarł do mnie, był praktycznie gotowy, nie musiałem wiele zmieniać. Dopieściłem trochę tekst, żeby łatwiej mi się go śpiewało. To samo zrobił Andy. Ale ten utwór leżał mi od początku. Powiedzmy to tak, temat starzenia się dotyka nas wszystkich tak samo. Może poza nastolatkami, oni się z tego najwyżej pośmieją. Na razie. Ale starość dopadnie i ich. Ale jak mówiłem, to bardzo piękny utwór i śpiewam go z przyjemnością.
MATT: Powiedziałem ci już, która piosenka jest moją ulubioną. A jaka jest twoja?
MARK: Trudne pytanie. Lubię je wszystkie. Bardzo lubię „The Reckoning” i „Nobody Gets Out Alive”. Naprawdę lubię je wszystkie! Pozostaje zobaczyć, jak będzie się je grało na żywo, wtedy pewnie łatwiej będzie mi wybrać ulubioną.
MATT: Pewnie! To już szósty album, jaki nagrałeś z Accept. Czym różnił się proces nagrywania tej płyty od poprzednich pięciu?
MARK: Nasz proces twórczy pozostaje taki sam. Nie mamy zdefiniowanej formuły nagrywania. Po prostu przerzucamy się pomysłami. Wolf podeśle mi muzykę, ja jemu teksty. Czasem dostaję od niego muzykę już z jakimś motywem, z gotowym pomysłem, wtedy dopisuję do niego tekst. Czasem sam wysyłam mu, co napisałem, a on tworzy do tego muzykę. Teraz zaangażował w pisanie jeszcze Martina, a „Frankensteina” stworzyliśmy z Uwe. Brzmi to trochę chaotycznie, ale zawsze tak było, nawet 15 lat temu, gdy nagrywaliśmy „Blood Of The Nations”, proces wyglądał praktycznie tak samo. Niewiele się zmieniło. Tylko muzyka jest nowa.
MATT: Wspomniałeś już o 15. rocznicy twojego dołączenia do zespołu – miało to miejsce dokładnie w maju 2009. Jak opisałbyś tę podróż z zespołem, od tamtego momentu do teraz?
MARK: To była ostra jazda! Ale przede wszystkim, jestem po prostu wdzięczny. Ten moment zmienił moje życie, kompletnie wywalił je do góry nogami. W tamtej chwili byłem praktycznie na wylocie, nie miałem ochoty zakładać nowego zespołu i przechodzić przez to wszystko jeszcze raz, a dołączenie do już istniejącej grupy zdjęło ze mnie tę presję, przyszedłem na gotowe, można powiedzieć. Ale to było fantastyczne. Wciąż jest. Jeszcze nie powiedzieliśmy ostatniego słowa – i nie zamierzamy, dopóki nieubłagany czas nas nie dopadnie!
MATT: A który moment w ciągu tych 15 lat był dla ciebie najważniejszy, które chwile wspominasz najlepiej?
MARK: Było ich mnóstwo! Chociażby to, że można podróżować po całym świecie. Na tym etapie zjeździłem już świat kilka razy, to jakiś absurd. A co pozostało w mojej pamięci? Granie na Wacken z orkiestrą symfoniczną, to było coś! To była niesamowita noc. Inne wydarzenie z tej trasy – mieliśmy przyjemność zagrać koncert w antycznym rzymskim amfiteatrze w Bułgarii, coś fantastycznego. Właśnie takie momenty pamiętam, granie w Polsce na Woodstocku dla 750 tysięcy ludzi, to rozwala mózg. Graliśmy dwa koncerty z AC/DC w Niemczech w 2010. To są rzeczy, które mogę odhaczyć ze swojej listy marzeń.
MATT: Faktycznie brzmi jak spełnione marzenia!
MARK: Tak.
MATT: Accept został założony przez niemieckich muzyków, stąd traktuje się go jako zespół z Niemiec. Ale od kiedy dołączyliście do niego z Chrisem i Philipem, stał się nie tylko międzynarodowy, ale wręcz międzykontynentalny. Jak dystans wpływa na dynamikę pracy w zespole?
MARK: To wciąż niemiecki zespół. Przynajmniej ja tak na to patrzę. Zawsze będzie. W tej chwili jesteśmy tak pół na pół. Kilku Niemców mieszka teraz w Stanach, więc chyba faktycznie, można nas traktować jako zespół międzykontynentalny. Ale wiesz, współczesne technologie, Zoom, AI, to wszystko sprawia, że świat stał się mniejszy. To świetne narzędzia do wspólnego tworzenia, gdy nie możemy wszyscy spotkać się w jednym miejscu w tym samym czasie. Ale dla mnie i dla większości ludzi, to wciąż jest niemiecki zespół.
MATT: A jak dajecie sobie radę, na przykład, z próbami? Czy dystans przeszkadza w normalnym, wspólnym graniu?
MARK: Nie do końca. W gruncie rzeczy, cały zespół jest w tej chwili w Nashville. Ja też tu jestem, siedzę w pokoju hotelowym i zaraz idę na próbę. To mój ostatni wywiad dzisiaj. Hurra! Pójdę pośpiewać zamiast biadolić. Ale tak, ogólnie wszyscy tu teraz jesteśmy. Mimo, że to niemiecki zespół, tutaj mamy swoją bazę, z różnych powodów. To duże, muzyczne miasto. Jest tu pełno studiów nagraniowych, więcej możliwości.
MATT: Nashville z tego słynie. Ale cofnijmy się w czasie jeszcze bardziej – kiedy postanowiłeś, że zajmiesz się muzyką zawodowo?
MARK: Od zawsze chciałem być profesjonalnym muzykiem! Od kiedy byłem w podstawówce, to wszystko przez Beatlesów. Tak, jestem taki stary! [śmiech] Kiedy ich zobaczyłem, pomyślałem „Ooo, to będę robił!”. Jako dziecko brałem lekcje gry na pianinie przez 9 lat. A gdzieś w międzyczasie wypłynęli Beatlesi i wtedy to już musiałem mieć gitarę, teraz, natychmiast! Wydaje mi się, że pierwszy zespół założyłem właśnie w podstawówce. Byłem w szóstej czy siódmej klasie i ciągle grałem w jakiś zespołach, najpierw w podstawówce, potem w liceum, a potem mi się poszczęściło i zostałem zawodowym muzykiem sceny nowojorskiej. Grałem w cover bandzie, głównie covery oczywiście, ale mieliśmy też parę własnych kompozycji. Graliśmy sześć dni w tygodniu i zarabialiśmy dobre pieniądze, więc żyłem tak przez wiele lat. Można powiedzieć, że już wtedy byłem muzykiem zawodowym.
MATT: Jaka jest główna różnica między graniem z Accept a twoim poprzednim zespołem, T.T. Quick?
MARK: Tak jak już ustaliliśmy, Accept to niemiecki zespół. Głównie mamy tu różnice kulturowe, ale też trochę muzyczne. Chodzi o to, że niemiecki metal ma swoje sztywne ramy, nie ma możliwości przemycenia jakiś bluesowych klimatów czy coś. Natomiast T.T. Quick to był zespół o mocno rockowo-bluesowych korzeniach, coś jak AC/DC. Chociaż AC/DC też potrafią być bardzo zasadniczy. Wolf zawsze powtarza, że AC/DC miało na niego ogromny wpływ – uważam, że Angus jest jednym z najbardziej niedocenianych gitarzystów, podobnie zresztą jak Wolf. Obaj grają dużo lepiej, niż się powszechnie uważa. Nie wiem, czy udało mi się odpowiedzieć na twoje pytanie, ale jest sporo różnic między moimi dwoma zespołami. Z T.T. Quick graliśmy też mniejsze koncerty, niż teraz gramy z Accept. Gramy dla dużo większej liczby osób.
MATT: Pochodzisz z Garden State, czyli ze stanu New Jersey – miejsca, z którego wywodzą się legendarni muzycy, jak Jon Bon Jovi, Bruce Springsteen, Southside Johnny i wielu innych. Jakiego znanego muzyka z New Jersey widziałbyś na trasie z Acceptem?
MARK: O, rany! Myślę, że Overkill byłoby dobrym wyborem. W sumie zagraliśmy z nimi parę koncertów. Całkiem nieźle to wyszło. Ale serio, trudno powiedzieć! To dobre pytanie. Tyle jest zespołów w New Jersey, masa muzyków. Na Amazon Prime będzie niedługo dokument pod tytułem „The Jersey Sound”. Będzie nas można w nim zobaczyć – T.T. Quick się tam pojawia. Każdy, kto jest kimś w New Jersey będzie w tym dokumencie. I nie tylko scena metalowa. Zaczęło się od sceny klubowej, teraz rozciągają to do lat 20-tych, od czasów Franka Sinatry aż po dzień dzisiejszy, wszystkie gatunki muzyczne, wywiady z wszystkimi liczącymi się muzykami z New Jersey. To będzie coś epickiego, warto obejrzeć!
MATT: Z chęcią obejrzę ten dokument! Uwielbiam muzykę z New Jersey. Byłem tam 6 lat temu i chętnie bym wrócił.
MARK: To trochę odmienny stan umysłu, nie da się ukryć.
MATT: Dokładnie tak! A wracając do teraźniejszości – rozpoczynacie promocję nowego materiału trasą w Ameryce Południowej. Dlaczego wybraliście Montevideo w Urugwaju jako wasz pierwszy przystanek?
MARK: To wszystko kwestia agencji koncertowej i promotorów – jedziemy, gdzie nas wyślą. Ale zawsze uwielbiamy wracać do Ameryki Centralnej i Południowej, fani tam są szaleni i pełni pasji. Wystarczy obejrzeć dowolny materiał koncertowy z tamtych rejonów i widać to szaleństwo wśród publiki. Będzie świetnie. A potem ruszamy w trasę po europejskich festiwalach.
MATT: A waszym pierwszym przystankiem będzie Mystic Festival w Gdańsku, czyli zaczynacie z grubej rury!
MARK: Tak, już nie mogę się doczekać. W sumie zostaniemy tam trochę dłużej. Od początku wiedzieliśmy, że to będzie taki odosobniony koncert, bo następny gramy jakieś półtora tygodnia później i planowałem wrócić w tym czasie do domu, ale teraz moja żona jedzie ze mną i zostaniemy trochę dłużej. Jest w połowie Polką i nigdy tam nie była. Ma też korzenie ukraińskie i czeskie – w Czechach już była, w Polsce jeszcze nie, dlatego też już nie może się doczekać. Mamy zamiar dobrze się bawić, obejrzeć występy innych zespołów na festiwalu, poznać nowych ludzi, pokręcić się z fanami. Po prostu wyluzować i miło spędzić czas.
MATT: Razem z Accept byliście w Polsce już kilka razy. Sam byłem na dwóch koncertach i oba były fantastyczne. Jakie są twoje najlepsze wspomnienia z Polski?
MARK: Woodstock to był jakiś kosmos! Nie wiem, czy byłeś akurat na tym koncercie, ale to największe wydarzenie, jakie w życiu widziałem! Przy nim Hellfest i Wacken to małe festiwaliki. Totalne wariactwo. Mega atmosfera i grało tam tyle różnych zespołów, od ska, poprzez polkę, jacyś wariaci, wszystko na raz. Pomyślałem sobie wtedy: „Ci ludzie nie mają pojęcia, kim jesteśmy, skąd się wzięliśmy i co tam robimy…”. My wychodzimy na scenę, a publika, jasna cholera, znała wszystkie teksty! Przynajmniej ta część, którą byłem w stanie objąć wzrokiem, bo nie było widać końca tego tłumu. Było super. Uwielbiam grać w Polsce, a najbardziej lubię polską kuchnię!
MATT: Zaprezentujesz ją swojej małżonce?
MARK: Tak, na pewno jej się spodoba!
MATT: Po całym festiwalowym szaleństwie wracacie do Europy jesienią na koncerty klubowe. Czy możemy się spodziewać dodatkowych dat i waszego powrotu do Polski?
MARK: Mam taką nadzieję. Ciągle dodajemy nowe koncerty! Czekajcie na kolejne ogłoszenia!
MATT: Będziemy! Zbliżamy się do końca tego wywiadu, masz jeszcze coś do dodania od siebie dla polskich fanów?
MARK: Nie mogę się doczekać, aż was wszystkich zobaczę! Zaopatrzcie się w swoją kopię „Humanoid” i zapoznajcie się z materiałem, żebyście byli gotowi na Mystic Festival, rozniesiemy tę scenę! Zgoda? Do zobaczenia na koncercie!
***
German band Accept recently released their seventeenth studio album, titled "Humanoid". We took this opportunity to chat with the band's vocalist, Mark Tornillo. Below, you will find the transcript of this conversation. Enjoy!
The interview was conducted by Matt Sakson.
MATT: We are talking on the eve of the premiere of your new album, “Humanoid”. What are your feelings on this occasion?
MARK: I'm very excited. I can't wait for it to come out, everybody to hear it somewhere around midnight, I guess. So. I know some fans got that pre-ordered. Got them delivered today. Some friends of mine have sent me pictures. “Look what I got!”. Yeah, you go have fun with that!
MATT: For now, you've released three singles to support this album, the last one of them being “Frankenstein”. So is that an attempt to tell the story of one of the most famous monsters from a different perspective?
MARK: Yeah, well, I figured if we were going to do it, I wanted to do it from the monster's point of view, not from everybody else being scared of him or the doctor who thinks he's God, you know? No, this poor guy had nothing to do with any of it. He was just woke up in a laboratory and went, “what the hell is going on? Why does everybody hate me now?”. He might have been a really nice guy in a former life. Who knows? [laughter] I think it works well with the whole “Humanoid” thing, too, because it's just a different monster now. A different mad scientist than the one that's created artificial intelligence. He's the original mad scientist.
MATT: That's actually a very interesting point of view! Never thought about it that way.
MARK: We didn't plan it that way. It just happened. I went, “Wow, that's pretty cool!”.
MATT: Right! So, I've already listened to the whole album and I observed that all lyrics deal with different ideas about humanity and how the world is changing. Should I call this piece a concept album from that perspective?
MARK: It wasn't meant to be a concept album, but in that respect, it might kind of be. I mean, for it to be a true concept album, I would have went down the AI rabbit hole and really concentrated on that. But, you know, when you're writing, things just grab you, especially lyrically. You know, current events, things that are on the news, things that are happening in the world, things that are happening in your own world. It's really just a collection of songs that were important to us at the moment. And if that's a concept album, then maybe it is, you know, in that respect, because it does. You're right. It does have a lot to do with all different aspects of human emotion and things that are important to people in certain time.
MATT: Out of these 11 wonderful tracks, my favorite is probably the one ballad you put on this album, “Ravages Of Time”. Can you tell me the story behind this track? How did you come up with the idea for it?
MARK: Well, Wolf came up with the idea. He was fooling around, writing the music and, you know, I guess, thinking about life and getting older and what's to happen from here. And he and Martin collaborated on that song quite a bit. And by the time it was presented to me, I literally did not change much. I refined the lyrics. I made it more singable for me. So did Andy. But it just struck a note with me right away. I mean, we're all getting older, and everyone can relate to it, let's put it that way. Unless you're a teenager, I guess, then you'll just laugh. But for now. You'll see, it'll get you. But as I said, yeah, it's a very beautiful song and, and it's a pleasure to sing it.
MATT: So I've already told you which track is my favorite here. What is yours?
MARK: That's a hard one, man. I like them all. I really like “The Reckoning”. I really like “Nobody Gets Out Alive”. I like them all! I mean, you know, it remains to be seen when we play them live, because that way I know which one I like the best.
MATT: Sure! It's the sixth album you've recorded with Accept. What is the main difference in terms of creative process between this album and the previous five?
MARK: Creative process is pretty much the same. There is no real formula. We send ideas back and forth. You know, Wolf will send me music. I'll send him lyrics. Sometimes he'll send me music with a hook, you know, an idea in place, and I'll write the lyrics. Sometimes I'll just send him lyrics that I wrote, and he'll write music to it. Now he's got Martin involved in writing as well, and we also wrote “Frankenstein” with Uwe. So it's kind of all over the place, but it's always kind of been that way, you know, even in the older days 15 years ago when we were writing “Blood Of The Nations”, it was kind of the same process. Nothing's really changed much. Just new music.
MATT: OK, you've already mentioned the 15th anniversary of you being in the band – you've joined Accept exactly 15 years ago, in May 2009. So what does this journey from May 2009 to now mean to you?
MARK: It's been a whirlwind, man! But, you know, more than anything, I'm grateful. It's turned my life around. It turned things upside down for me. I was pretty much resigned to being done with all of this, and had no real aspirations of starting another band or going through that again, and this kind of took the pressure off of that, too. I didn't have to start a band. I just kind of jumped in. But it's been great. It's still great. And I don't think we're done yet, so we'll stay on until the ravages of time catch up with us!
MATT: Hopefully! Well, so what was the most important point of these 15 years for you? Were there any really outstanding moment or moments during that time?
MARK: There's been a lot of them! I mean, just the fact that you get to travel the world. And now I've been around the world so many times, it's like stupid. But things that stick out in my mind? I'm playing Wacken with the symphony orchestra, that was the night to remember! That was a huge night. Some of the other things that we did on the symphony tour – we got to play in an ancient Roman theatre in Bulgaria, which was just ridiculous. Those sorts of things, you know, playing Woodstock, Poland, which was 750,000 people, like, just off the charts stuff. We did two open-airs with AC/DC in 2010, in Germany. That's bucket list stuff, you know.
MATT: Yeah, definitely a dream come true, I guess!
MARK: Basically, yes.
MATT: Accept was formed by German musicians and because of that it is considered a German band. But actually, since you, Chris and Philip joined the band, it's not only international, but in fact intercontinental. So how does this influence the dynamics of the band?
MARK: Well, it's still a German band. That's the way I look at it. It's always going to be. Always will be. We're kind of half and half at this point. And even though some of the Germans live in the United States, yeah, it's an intercontinental band, too, I guess. But this sort of thing, you know, zoom meetings and AI and technology makes the world a lot smaller. So, you know, it's a great tool for writing if you can't be in the same place at the same time, which sometimes you can't. But it'll always be a German band to me and to most people.
MATT: Right, but did you have to face any difficulties regarding, for example, rehearsals? Did it affect the normal flow of the band in any way?
MARK: Not really. I mean, the band is really based in Nashville now. That's where I am right now. I'm in my hotel room in Nashville going to rehearsal after this. So this is my last interview today. Yay! I'll go sing instead of talk. But yeah, this is basically where the band is now. Even though it's a German band, we're pretty much based here. For a lot of reasons. It's just been a big music town. You know, there's a lot of studios and opportunities here.
MATT: Yeah, Nashville is very famous for that. Well, so from here, let's go back in time, even further! When have you decided to become a professional musician?
MARK: Oh, well, I've always wanted to be a professional musician! From the time I was in grade school, you know, the Beatles pretty much secured that for me. That's how old I am! [laughter] Once I saw that, I was like, “Oh, I'm doing that!”. I took nine years of classical piano when I was a kid. But somewhere in the middle there, the Beatles came out and I had to have a guitar and I had to have it now! And I think I had my first band when I was still in grade school. I was in like six or seventh grade, and I had bands all through that, all through school, through high school and luckily, at one point I became a full time musician back on the New York club circuit. It was a cover band that did some original stuff, but mostly covers. And we played six nights a week and made a lot of money, so that was my job for a long time. So I guess I was kind of a professional musician then.
MATT: All right. So what is the main difference between playing with Accept and playing with your previous band, T.T. Quick?
MARK: Well, we already said Accept is a German band. It's the cultural differences and a little bit of musical difference too. I mean, German metal is very strict, you know there's really no bluesy aspects to it or anything like that. Whereas T.T. Quick was a very rocking/blues oriented type thing, like AC/DC is. But AC/DC can be very strict also. Wolf always says AC/DC was a big influence on them, too – I think Angus is one of the most underrated guitar players, just like Wolf is, you know. They both play way better than they get credit for. I don't know if I answered your question or not, but there are quite a bit of differences between that band and this band. I guess that with T.T. Quick I mostly played in smaller venues than now with Accept. We play in much larger venues now, that's for sure.
MATT: I know that you hail from New Jersey, the Garden State, which is a state also famous for fantastic musicians, including Jon Bon Jovi, Bruce Springsteen, Southside Johnny and many more. So who from New Jersey would you like to join Accept on tour?
MARK: Oh, boy! Well, I guess Overkill would always be a good one, man. We did a couple shows with them, actually. That worked out well. But wow, I just don't know! That's a good question. There's so many damn bands in New Jersey now, and so many people that are musicians. There's actually going to be a documentary on Amazon Prime, called “The Jersey Sound”. And we're actually in it – T.T. Quick is in it. Everybody who's anybody in New Jersey is in it. But it's not just metal. It started out just being a club thing, the club scene, but now it goes from like the 1920s, from Frank Sinatra all the way to present day, all genres of music, interviews with anybody who's anybody in New Jersey. You know, and really going to be a cool thing. So look for that!
MATT: Yeah, I will definitely look out for that! I totally love the New Jersey scene. I was there six years ago. And I'd love to come back there one day.
MARK: Cool. It's a different kind of frame of mind, that's for sure!
MATT: Yeah, exactly! Back to the present - you're going to South America to start promoting the new material. So why have you chosen Montevideo, Uruguay to start the promotion of the album?
MARK: It's all up to promoters and booking agents, you know, we just go where they send us. But we always love playing South America and Central America, the fans are ridiculously passionate and just crazy there. You know, if you watch any concert footage from down there, you could see how nuts they are. So it's going to be a good time. And then we will be coming over to Europe for the summer festivals after that.
MATT: Yeah! And the first one of them is going to be the Mystic Festival in Gdansk, Poland. So quite a place to start a European tour!
MARK: Yeah, I'm looking forward to that. Actually we're going to be staying there for a while. That was going to be kind of a one off, because we didn't have another festival show for like a week and a half, and I was planning on going home, but now my wife is going to come with me and we're going to stay for a little bit. She's half Polish and she's never been to Poland. She's also Ukrainian and Czech. She's been to the Czech Republic. She's never been to Poland. So she's looking forward to it. So we're going to have a good time and probably see other bands playing at that festival as well. So we're going to get to see some people, hang out with the fans. Just have a good time.
MATT: You've been in Poland quite a few times already with Accept. I already saw you guys twice in Poland and these shows were fantastic. So what are your best memories from Poland?
MARK: That Woodstock festival is insane! I don't know if you were at that when we played, but it's the biggest thing I've ever seen! It makes Hellfest and Wacken look like small shows. It was just crazy. That was a lot of fun and there was so many different styles of bands, you know, ska bands and polka bands and crazy bands and just everything. And I'm thinking to myself, “These people aren't going to know who we are or what we do or any of this stuff…”. Son of a bitch, we got up there and everybody knew all the words! As far as I could see anyway, because you couldn't see where it ended. But that was a lot of fun. Anyway, I always like playing Poland and I always enjoy the food most of all.
MATT: So you're gonna introduce Polish cuisine to your wife?
MARK: Yes. She's going to have a good time for sure!
MATT: After this whole run of European festivals, you're gonna come back to Europe in autumn to play in the clubs. Can we expect that you would add some shows to that list, so you could come back to Poland?
MARK: Yeah, I hope so. There's still shows being added all the time! Just watch out for the announcement!
MATT: Sure! As we are inevitably getting to the end of this interview, do you want to add something from your own heart to the Polish fans?
MARK: I'm looking forward to seeing all you guys! Please get yourself a copy of “Humanoid” and get familiar with it, so when we are rocking your asses at the Mystic Festival, you'll know what we're talking about. All right? And I look forward to seeing all of you there at the show!
Tłumaczenie wersji PL oraz korekta wersji EN: Natasza Sakson