WYWIAD: MELA KOTELUK

WYWIAD: MELA KOTELUK

Siemianowickie Centrum Kultury - Park Tradycji zaprasza na koncert, jaki odbędzie się tam w niedzielę 8 września o godzinie 18.00. Wystąpi wschodząca gwiazda polskiej muzyki – Mela Koteluk, młoda wokalistka i autorka tekstów, laureatka nagród Fryderyk 2013, obecnie podbijająca Listę Przebojów Programu 3 premierowymi nagraniami. Wciąż jednak słyszymy w jej wykonaniu pieśń z filmu "Baczyński" no i pierwszy album „Spadochron”. Z Melą Koteluk rozmawia Jan Wywiórka.

JW – Ktoś powiedział, że drzewa nic nie mówią, bo już tyle widziały, że szkoda im słów ze smutku i brak im słów z zachwytu. Ale przecież ten utwór nie jest o tym, prawda?

MK – Myślę, że drzewa mogą być symbolem autorytetu, który nie komentuje słowami, ale życiorysem. Czasami chciałoby się usłyszeć „coś", na przykład wyjaśnienie lub wyrazy otuchy, a z niektórych zakrętów można wyjść obserwując i wyciągając wnioski. Wychodząc z założenia, że każdy ma życie duchowe, to wiele zależy od punktów odniesienia. Tematu mówiących, czy raczej nie mówiących drzew, na pewno nie należy traktować dosłownie (śmiech).

JW – A tytułowy „Spadochron”? Wydaje się, że słowo „gdyby” jest nieraz kluczem do szczęścia. Ale ograniczenia… O nich jest też chyba „Działać bez działania” – „Nie wolno ci się bać”.

MK – Tak jest. Ograniczenia istnieją i często nie mamy na nie wpływu, natomiast czasem na wariant "twardego lądowania" można podrzucić sobie jakiś materac, choćby w postaci jasnej myśli. Na przykład takiej, że wszystko jest chwilowe.

JW – „Ty patrz w oczy” słyszymy w „O domu”. Patrzymy sobie w oczy, by zobaczyć, co one mówią. Co najpiękniejszego można wyczytać z ludzkich oczu?

MK – "Ty patrz w oczy, nie na ręce" to taka chyba prośba o czułość, choć od prośby ona zazwyczaj nie zależy. Na ręce patrzymy sobie chyba zbyt często, wytykając błędy. A oczy to zwierciadło duszy, woli, intencji.

JW – Czy o pragnieniach, o tym, co nazywamy dążeniem do spełnienia traktują „Niewidzialna” lub „Melodia ulotna”? 

MK – "Melodia ulotna" jest czasem interpretowana w kontekście mężczyzny, a dla mnie to tekst o wyczekiwaniu spokoju. Owszem, wiele w nich o pragnieniach, ale raczej nie o dążeniu do spełnienia, bo powszechnie wiadomo, że to stan ducha, bardzo subiektywna historia. Czasem spełnienie to pułapka komfortu, który zatrzymuje rozwój, chęć nauki czy zdobywania doświadczeń, poznawania nowych ludzi, otwarcia na świat. Ja czerpię z powiedzenia, że celem jest droga i warto o nią dbać, a nie nią gonić.

JW – „Stale płynne” są jakby o tym, co często słyszymy po dłuższej nieobecności: tak wiele się wydarzyło… A tak naprawdę, ważne rzeczy się nie zmieniają. Choć „Wolna” mówi coś innego. To chyba jedyny utwór będący poza całą opowieścią „Spadochronu”. Właśnie wolny.

MK – W nim też jest tęsknota, ale przetrawiona. To chyba najstarsza piosenka ze "Spadochronu", jej pierwotna wersja była akustyczna, minimalistyczna. W reszcie piosenek też jest dużo wolności, tęsknota jej nie wyklucza.

JW – „Rola gra” i „Pojednanie” są poniekąd odpowiedzią na pytanie, czy prawda musi być tajemnicą, że gdzieś, może kiedyś, to coś się stanie, wzajemnie siebie zrealizujemy. 

MK – Myślę, że ważniejsze od naiwnej wiary we wzajemną "realizację" jest to, byśmy dobrze i chętnie spędzali czas ze sobą. Oczekiwanie równa się rozczarowanie, warto odpuścić.

JW – W „Nie zasypiaj” mamy powrót do początku. „Nie zaniedbuj”. Ale to wszystko jednak się dzieje w międzyczasie. Dobrze, że to, co najważniejsze nic nie kosztuje. Dlaczego jednak tylko w międzyczasie?

MK – Kiedy to, co dobre jest fundamentalne, nie wytrącają z równowagi drobiazgi. Drobiazgowość to czasem zasłona dymna, uniemożliwia widzenie rzeczy istotnych. Może międzyczas to właśnie coś trwałego, bez zegarka na ręku?

Komentarze: