Dezerter: "Przerwać błędne koło"

Dezerter: "Przerwać błędne koło"

Dezerter - nazwa, która nie powinna być obca każdemu szanującemu się fanowi rocka (niekoniecznie z przedrostkiem punk) w kraju nad Wisłą. Chociaż założyciele grupy - Robert Matera i Krzysztof Grabowski przekroczyli już pięćdziesiątkę, nadal nie zamierzają składać broni. I wciąż mają wiele do powiedzenia: zarówno muzycznie, jak i w tekstach, które nie straciły ostrości i jadu. Można się o tym przekonać sięgając po najnowszą płytę w dyskografii Dezertera - "Większy zjada mniejszego". Właśnie ona stała się głównym tematem rozmowy z Krzysztofem Grabowskim - perkusistą i autorem tekstów.

"Im więcej wolności, tym więcej kontroli" - to fragment tekstu utworu 
"Paradoks". Faktycznie czujecie się we współczesnym świecie jak na planie 
"Big Brothera"?

Jest pewna różnica, ponieważ uczestnicy telewizyjnego show robią to za pieniądze i na własne życzenie. My jesteśmy inwigilowani za darmo i bez naszej zgody. Właściwie bez zgody bezpośredniej, bo w jakiś sposób godzimy się na to. Wybierając określonych polityków, bądź kupując określone gadżety i podpisując umowy...

-->> Przeczytaj także: Lata lecą, a ten Dezerter nadal nie zamierza złożyć broni.

Pod względem tekstowym to chyba jedna z najostrzejszych płyt w Waszym 
dorobku. Punkowej legendzie nie wypada inaczej?

Trudni mi ocenić, czy najostrzejsza, czy nie. Piszę zawsze z pełnym zaangażowaniem. Raz wychodzą teksty takie, raz nieco inne. To wynika z chwili, w której powstają. Ale myślę sobie, że te najostrzejsze to były jednak w latach 80, kiedy za słowa można było trafić do aresztu, albo za karę nie można było nagrywać płyt...

W "Hodowli głupków" rozprawiasz się z mainstreamowymi, komercyjnymi 
mediami. Ale Dezerterowi zdarzało się flirtować z owymi mainstreamem: na 
książce "Dezerter - poroniona generacja" widnieje logo dużego koncernu 
medialnego, zespół wziął też udział we flagowej trasie jednego z 
największych polskich browarów...

Ja nie rozprawiam się z mediami, tylko z ludźmi, którzy bezrefleksyjnie łykają, to co media chcą im wcisnąć. To jest koło zamknięte. Media dostosowują się do gustu prostaków, więc prostacy stają się jeszcze głupsi i media muszą dostosować swoją ofertę do coraz głupszych... i tak w kółko. A końca nie widać. To nie ma nic wspólnego z korzystaniem z możliwości aby czasem przerwać to błędne koło i nasypać w tryby trochę piachu...

"Dzieci gorszego Boga" zostały zainspirowane słynnym filmem o takim 
tytule?


Nie. Dokładnie nie pamiętam tematu tamtego filmu, ale chyba był o niepełnosprawnych. Nasz numer jest o bezdomnych, tak ogólnie rzecz ujmując...


Pod względem muzycznym to bardzo klasyczny - jak to się obecnie często 
określa: oldskulowy - album. Nie korciło Was trochę poeksperymentować, 
chociażby tak jak w "Na bruk"?


Trochę poeksperymentowaliśmy w "Na bruk"! A poważnie, to gramy tak, jak w danej chwili nam się podoba. Nie planujemy, jak będzie wyglądała płyta. Po prostu tworzymy i zostawiamy, to co nam pasuje. Tym razem wyszły takie numery. Nigdy nie robimy piosenek z wyrachowania. No i praca musi sprawiać nam przyjemność. Inaczej nie miałoby to sensu.

Okładkowa ilustracja od razu skojarzyła mi się z animacjami Gerarda 
Scarfe'a z filmu "The Wall". Ale Pink Floyd nigdy nie był raczej inspiracją 
punkowych muzyków, więc pewnie trop mylny...


Takie skojarzenie nasunęli dopiero dziennikarze... Nawet bym na to nie wpadł. Może to przez kształt gęby potwora? Inna kreska, inna treść. Nie widzę podobieństw...

We wkładce zamieściliście angielskie przekłady tekstów. Jaki jest obecnie 
odbiór Dezertera na Zachodzie?


Tłumaczenia tekstów dajemy na wszystkich swoich płytach od wielu lat. Nasze płyty wędrują trochę po świecie, więc warto, żeby słuchacze nie władający polskim mogli przeczytać, co śpiewamy. Na Zachodzie grywamy od czasu do czasu. Zawsze jest dobry odzew.


Współczesny Dezerter daje radę utrzymać się tylko z muzyki?

Niestety nie ma szans. Udało nam się to tylko w latach 90.

Komentarze: