Największe gwiazdy sceny bluesowej wystąpiły w Katowicach

Największe gwiazdy sceny bluesowej wystąpiły w Katowicach

39. Rawa Blues Festival za nami.

Na ten dzień fani muzyki bluesowej czekali ponad rok. W katowickim Spodku, 12 października odbyła się kolejna, 39. edycja kultowego festiwalu Rawa Blues Festival. Właściwe tego dnia miał miejsce koncert finałowy. Bo dzień wcześniej zlokalizowanym tuż obok słynnego Spodka w nowoczesnych wnętrzach NOSPR-u miał miejsce koncert otwierający tegoroczną edycje Rawy Blues. Pierwszego dnia na scenie wystąpił harmonijkarz, wokalista i kompozytor Rick Estrin wraz z zespołem The Nightcats. W katowickiej sali zameldował się także założyciel festiwalu – Ireneusz Dudek.

Drugi festiwalowy dzień był tym dniem, na którzy wszyscy czekali z niecierpliwością. Maraton koncertowy rozpoczął się już ok. godziny 11 występami zespołów na Małej Scenie zlokalizowanej w korytarzu areny. Występy te odbywały się w formule konkursowej. Zgodnie z tradycją festiwalu zwycięzca Małej Sceny dostaje możliwość zaprezentowania się szerszej publiczności na scenie głównej. W tym roku zaszczytu tego dostąpiła formacja Silesian Hammond Group, która zgarnęła również nagrodę pieniężną.

Główną część koncertową rozpoczęła artystka pochodząca z Kanady, ale mieszkająca w Teksasie, perkusistka, wokalistka Lindsay Beaver. Wraz ze swoimi muzykami – gitarzystą i kontrabasistą zafundowała publiczności potężną dawkę energii i skutecznie rozgrzała przed kolejnymi gwiazdami zza oceanu. Po występie żywiołowej kanadyjki na scenie Spodka zagościł kalifornijski gitarzysta, wokalista i kompozytor – Daniel Castro wraz ze swoim zespołem. Muzyk zaprezentował słuchaczom klasyczną odmianę bluesa głęboko zakorzenioną w bluesowych standardach spod znaku B.B. Kinga czy Alberta Collinsa.

Zaraz po występie Castro na scenie wjechał pociąg prowadzony przez Victora Wainwrighta. Maszynista zaprosił do przedziałów całą publiczność i poprowadził maszynę przez żywiołowy, pełen energii muzyczny świat pochodzącego z Georgii pianisty i wokalisty.

Oj tak, to była mocna jazda. Victor Wainwrigth & The Train zaprezentowali wszystko, co najlepsze w ich dorobku, od swingujących porywających do tańca numerów poprzez klasyczne bluesowe dźwięki. Na deser muzycy zaprosili na scenę Irka Dudka, który popisał się brawurową improwizacją na harmonijce. Ten występ, bez wątpienia musiał się spodobać.

Gdy publiczność zgromadzona w Spodku już bardzo skutecznie się rozgrzała scena przeszła we władanie weterana sceny bluesowej - Jamesa Blooda Ulmera. Pochodzący z Karoliny Południowej muzyk wraz ze swoją grupą Memphis Blood Blues Band w towarzystwie, założyciela Living Colour, Vernona Reida, zagrał klasyczny blues-rockowy set. Ponad półtorej godzinny koncert był potężną dawką bluesowych dźwięków w najlepszym wykonaniu.

Po występie weteranów na festiwalowej scenie zameldowała się 21-letnia wokalistka, gitarzystka Hannah Wicklund wraz ze The Steppin' Stones. Pełen energii, muzycznej mocy i scenicznej ekspresji występ był idealnym zakończeniem długiego festiwalowego dnia. Amerykanka zaprezentowała publiczności blues-rockowe graniczące z hard-rockiem dźwięki, sięgając jednocześnie po najlepsze wzorce legend tego gatunku. Wokalna ekspresja artystki jednoznacznie przywodzi na myśl występy Janis Joplin.

Jako bis muzycy wykonali brawurową interpretację piosenki Neila Younga - „Rockin' in the Free World”, która zakończyła 39. edycję Rawa Blues Festival.

Niezaprzeczalnie Rawa Blues Festiwal to największe święto muzyki bluesowej nie tylko w Polsce, ale i w Europie. Jestem przekonany, że wszyscy zgromadzeni w katowickim Spodku długo będą wspominać tegoroczną edycję festiwalu w oczekiwaniu na następną, jubileuszową 40. Rawę Blues Festival.

Komentarze: