Szaleństwa Alicji Majewskiej

Szaleństwa Alicji Majewskiej

„Szalona krewetka” to piąty singiel z albumu Alicji Majewskiej „Piosenki Korcza i Andrusa” nominowanego do tegorocznych Fryderyków w kategorii „Album Roku Piosenka Poetycka i Literacka”.

Piosenka ma długą i niezwykle ciekawą historię. Została napisana w 2013 roku przez Włodzimierza Korcza i Artura Andrusa dla Zbigniewa Wodeckiego, który wykonał ją po raz pierwszy w programie „Dzięki Bogu już weekend”. To tekst, który Artur Andrus napisał do hasła rzuconego w trakcie programu przez publiczność tydzień wcześniej, zgodnie z formułą programu. Artur ukończył pisanie na trzy dni przed nagraniem odcinka. Włodzimierz Korcz po odebraniu maila od Artura zadzwonił do niego z pytaniem, czy Artur zwariował i co Włodzimierz ma z tym tekstem zrobić. W końcu jednak napisał do niego muzykę, zaaranżował i dopisał swoje „La ri rą, la ri dą dą/ La ri rą, la ri rą/ La ri rą, la ri dą dą/ La ri rą, la ri rą!”. W 2015 roku Artur nagrał tę piosenkę na swoją płytę „Cyniczne córy Zurychu” i w tym samym roku piosenka pojawiła się w zmienionej wersji podczas benefisu Alicji Majewskiej i Włodzimierza Korcza. Zbigniew Wodecki zaśpiewał wówczas:

Tu, gdzie kozica stąpa zuchwała, Broniąc ojczystej ziemi spłachetka, W Toruniu podobno już działa Słowiańska Szalona Krewetka. To tu nad kuflem piwa Grzesznika święty spotka, A lokal się nazywa U Alicji i Włodka. Alicja to koalicja Talentu i człowieka, A czaru za cały naród, Wystarczy na parę dekad. A gdy nieraz Włodka Coś miłego spotka, Kiedy w futerał już uzbierał, Fortepian chwyta w dłonie, Gra przy bufecie pieśń o poecie Jeanie Baptyście Larironie: La ri rą, la ri dą dą, La ri rą, la ri rą, La ri rą, la ri dą dą, La ri rą, la ri rą! Więc gdy cię męczą kłótnie i spory, A na codzienność nie masz tabletki, Uciekaj w sobotnie wieczory Do polskiej Szalonej Krewetki! Tu w zimie miły skwarek, A w lecie miły chłodek, I trunków cały barek, I Alicja, i Włodek!

W 2022 przy okazji wybierania piosenek na płytę temat „Szalonej Krewetki” powrócił. Dlatego, że to piosenka Korcza i Andrusa i dlatego, że premiera płyty była świetną okazją do przypomnienia historii tej piosenki. Artur w książce „Koneserzy kolejnego dnia” napisał: „Włodek pilnował, żeby Alicja zaśpiewała ją najpoważniej, jak potrafi. I kiedy usłyszałem efekt, pomyślałem sobie, że wyszło tak, jakby Edith Piaf zaśpiewała coś, co napisał tekściarz, który właśnie przed chwilą zwariował. A nagranie musiało się odbyć, nie było wyjścia. Słychać też w tym utworze, że kompozytor i aranżer, mimo świadomości absurdu tej piosenki, stara się ratować reputację swoją i piosenkarki. I uratował.

Komentarze: