
Limboski - od niedawna rodzic - rozlicza się z dziecięcymi marzeniami. Bez ckliwości, w poetycko-filozoficznym tonie, z rockową energią i w niecodziennym towarzystwie.
Gitarzysta, kompozytor, poeta i charyzmatyczny wokalista. Limboski przygotowuje się do wydania nowego albumu, a jego kolejną zapowiedzią jest wypełniona emocjami i dojrzałą refleksją piosenka „Słowa leczą świat”.
Limboski: „To piosenka o mojej mamie (czy też: dla niej), więc bardzo ważna. Zabierałem się do jej napisania wiele razy, ale jedyne, co mi się udawało, to trwanie w przekonaniu, że muszę uniknąć patetycznej laurki i łzawego podziękowania. Aż wreszcie sam zostałem ojcem, co w naturalny sposób wpłynęło na mojej postrzeganie upływu czasu, zmienności faz życia. Obserwowanie sposobu, w jaki moje córki poznają świat i jak nie słuchają rad, ale naśladują moje zachowanie, pozwoliło mi zrozumieć, za co chcę podziękować mojej mamie za pomocą piosenki. Myślę, że spodoba jej się wieloznaczność i wielokierunkowość myśli, ten mój mikropoemat filozoficzny. Zaklęcia, mantry, modlitwy są ważne. I choć słowa mogę zabijać, mogą też leczyć.”
W warstwie muzycznej Limboski-kompozytor postawił na porywającą, ożywczą przebojowość. „Słowa leczą świat” to dynamiczny, gitarowy numer, nawiązujący do pop-rockowych hitów z lat 90., z efektownym riffem, niebanalnie rozwijającą się melodią i kapitalnym udziałem chóru dziecięcego.
Limboski: „Zapraszając dzieci do udziału w nagraniu piosenki ryzykowałem otarcie się o kicz i patos. Ale udało się tego uniknąć. Raz, że dzieci śpiewają o dzieciństwie, a dwa - ich obecność sprawiła, że w piosence pojawia się nadzieja. Są części A i B, i nagle pojawia się część C, która, jak mawia Sting, jest podstawą dobrej kompozycji, bo przynosi ulgę. Dziecięce głosy nie są tu ozdobnikiem, a treścią samą w sobie. To one podsumowują utwór i domykają jego przekaz. Nagrywaliśmy w piękne, wrześniowe popołudnie zeszłego roku. I było to było jedno z najbardziej wzruszających doświadczeń w moim muzycznym życiu.”