Zacytowane w tytule słowa słynnej piosenki Andrzeja Rosiewicza jak ulał pasują do sytuacji zespołu Budka Suflera. Legenda polskiej muzyki rockowej, zespół Budka Suflera, obchodzi właśnie w tym roku czterdziestolecie istnienia. Niestety, wraz z tym unikatowym w skali naszego kraju jubileuszem, członkowie grupy podjęli decyzję o zakończeniu działalności.
Historia Budki Suflera mogłaby posłużyć (i zapewne prędzej lub później posłuży) jako podstawa dobrego scenariusza filmowego. W 1974 roku, po kilku latach różnego rodzaju „przedbiegów”, powstał w Lublinie zespół, którego siłę napędową od początku stanowił kompozytorski duet – wokalista Krzysztof Cugowski oraz grający na gitarze basowej i instrumentach klawiszowych Romuald Lipko – autorzy większości piosenek grupy. Wraz z nimi grupę utworzyli gitarzysta Andrzej Ziółkowski i perkusista Zbigniew Zieliński, którego jednak wkrótce, jeszcze przed nagraniem pierwszego albumu zastąpił Tomasz Zeliszewski (w późniejszych latach także autor wielu tekstów).
Grupa zaczęła działalność od mocnego uderzenia, jakim okazał się przearanżowany przebój Billa Withersa, „Ain’t No Sunshine”, w polskiej wersji zatytułowany „Sen o dolinie”. Również debiutancki album Budki, „Cień wielkiej góry”, okazał się wielkim sukcesem. Obok tytułowego utworu, który dotarł na pierwsze miejsce listy przebojów Polskiego Radia, znalazła się na nim także niezwykła ballada „Jest taki samotny dom”. Zespół szybko zdobył popularność, która zaowocowała wieloma nagrodami i długą trasą koncertową zahaczającą także o NRD.
Wkrótce po wydaniu drugiego albumu „Przechodniem byłem między wami”, w łonie grupy zaczęły pojawiać się pierwsze konflikty, które zaowocowały wyrzuceniem z zespołu Krzysztofa Cugowskiego na początku 1978 roku. W składzie nastąpiły także inne przetasowania – Romuald Lipko na dobre porzucił gitarę basową, stając się odtąd wyłącznie klawiszowcem zespołu. Andrzeja Ziółkowskiego, który zmienił w roli basisty Lipkę, zastąpił zaś na gitarze prowadzącej późniejszy lider Lady Pank – Jan Borysewicz. Z kolei miejsce Cugowskiego przy mikrofonie zajął Romuald Czystaw, z którym zespół nagrał takie przeboje, jak „Nie wierz nigdy kobiecie” czy „Za ostatni grosz”.
U progu lat osiemdziesiątych zespół intensywnie koncertował, udając się między innymi do ZSRR. Budka podjęła także współpracę ze znanymi wokalistkami – Anną Jantar, Izabelą Trojanowską i Urszulą – wynikiem której były rozliczne wspólne sesje nagraniowe. Owocem tych sesji były choćby takie utwory, jak „Dmuchawce, latawce, wiatr” z repertuaru Urszuli czy „Wszystko czego dziś chcę” Izabeli Trojanowskiej.
Wkrótce w składzie Budki nastąpiły kolejne zmiany. Odeszli Borysewicz i Ziółkowski, a następnie Czystaw. Nowym wokalistą na krótko został Felicjan Andrzejczak, z którym zespół nagrał piosenkę uznawaną za jego największy przebój – „Jolka, Jolka pamiętasz”. Wkrótce potem do grupy powrócił jednak Cugowski, z którym w kolejnych latach wylansowano kolejny hit zatytułowany „Cały mój zgiełk”. Zmieniali się gitarzyści – tej roli podejmowali się m.in. Zdzisław Janiak, Krzysztof Mandziara czy Stanisław Zybowski. Nowym basistą na wiele lat został z kolei charakteryzujący się nietypową fryzurą Mieczysław Jurecki.
Lata dziewięćdziesiąte grupa zaczęła od wyprawy za ocean – długą trasą koncertową po Stanach Zjednoczonych, która pomogła jej przetrwać trudny czas przemian w Polsce. Przełomowym dla Budki był rok 1997 – kiedy to ukazała się płyta „Nic nie boli, tak jak życie”, nagrany już z kolejnym gitarzystą, Markiem Radulim. Album, promowany przez singiel „Takie tango”, sprzedał się w nakładzie ponad miliona egzemplarzy (nie licząc kopii pirackich). Okazał się tym samym nie tylko największym komercyjnym sukcesem zespołu, ale też najlepiej sprzedającym się longplayem w historii polskiej muzyki. Na fali sukcesu tego albumu zespół wydał kolejne hitowe single: „Bal wszystkich świętych” oraz „Piąty bieg” – ten ostatni nagrany z gościnnym udziałem dawnych wokalistów Budki, Czystawa i Andrzejczaka. Pod koniec 1999 roku zespół powrócił do USA, między innymi dając w nowojorskiej Carnegie Hall, który został nagrany i wydany później jako ceniony album koncertowy.
Także w XXI wieku Budka Suflera nie dała o sobie zapomnieć, wydając kolejne albumy i dając kilka tras koncertowych – i to pomimo faktu, iż Krzysztof Cugowski rozpoczął w pewnym momencie karierę polityczną. Coraz częstsze problemy zdrowotne członków grupy sprawiły jednak, że wraz z nadejściem czterdziestolecia istnienia zespołu podjęli oni decyzję o zakończeniu działalności. Postanowili jednak godnie pożegnać swych fanów, dając ostatnią, długą trasę po całej Polsce.
Tournee, zatytułowane „A po nocy przychodzi dzień…” (cytat z piosenki „Jest taki samotny dom” – przyp. red.), z pewnością na długo zostanie w pamięci. Cała trasa okraszona była gościnnymi występami wielu znakomitych muzyków. Właściwie przez cały czas zespołowi towarzyszy Felicjan Andrzejczak, często pojawiają się też znani z zespołu Bracia synowie Cugowskiego – Piotr i Wojtek oraz Izabela Trojanowska. W trakcie koncertu w Lublinie, rodzinnym mieście większości członków zespołu, Budce towarzyszył były wokalista Genesis – Ray Wilson. Ważnym momentem był z pewnością koncert w katowickim Spodku – ostatni występ zespołu transmitowany w telewizji. Obok Trojanowskiej, Andrzejczaka i młodych Cugowskich, wraz z Budką w trakcie tego niesamowitego wydarzenia wystąpiły także dwie artystki młodego pokolenia, Ewa Farna i Joanna „Ruda” Czarnecka (wokalistka zespołu Red Lips).
Nie obyło się bez wręczenia wielu nagród, a także upominków od długoletnich członków zespołu. Dało się wyczuć podniosłą atmosferę – i to pomimo faktu, że przez kolejne tygodnie Budkę będzie można zobaczyć jeszcze na kilkunastu koncertach – m.in. w Łodzi, Berlinie i na koniec w Krakowie, gdzie ostatecznie pożegnają się z fanami występem w najnowocześniejszej hali w Polsce.
Czy rzeczywiście jednak Budka Suflera żegna się z nami na zawsze? Szczerze mówiąc, biorąc pod uwagę znakomitą formę wszystkich członków zespołu w trakcie ostatnich występów, trudno w to uwierzyć. Może więc, wzorem takich gwiazd, jak choćby Judas Priest, Scorpions czy Tina Turner, także Budka po jakimś czasie zdecyduje się na powrót na scenę? Być może trudno by było członkom Budki, zgodnie z pozytywnym przesłaniem cytowanej na wstępie piosenki, grać przez „czterdzieści nowych lat…” – jednak z pewnością kolejna dekada na scenie jest w zasięgu ich możliwości i ucieszyłaby nie tylko wieloletnich fanów grupy.