Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy tuż tuż, tradycyjnie też zaczęli podnosić głowy przeciwnicy Owsiaka i jego akcji. Ostatnio jednak – dokładnie 4 stycznia – szpila została wbita Owsiakowi z zupełnie zaskakującej strony. Bo przecież trudno posądzać Tomka Lipińskiego – wybitną postać polskiej sceny rockowej, współzałożyciela Brygady Kryzys i lidera Tiltu – o prawicowość, bycie fanem mediów z Torunia, czy sympatykiem klubów gazety z Polską w nazwie. A dotąd głównie te środowiska atakowały WOŚP z „pozycji ideologicznych”, że tak to określę...
Lipiński wsadził kij w mrowisko ruszając ważny temat: wynagrodzenia dla kapel za koncerty na imprezach WOŚP.
Z całym szacunkiem dla animatorów akcji: popieram w stu procentach postulat Lipińskiego. Gwiazdy powinny otrzymywać normalne stawki za występ, a co później zrobią z tą kasą – to już kwestia ich sumień. Ale tak przynajmniej będzie przejrzyście i bez przykrywek typu zawyżanie kosztów podróży (żeby wyszło na nasze). Tak się jakoś dziwnie składa, że w moim – i paru okolicznych miastach – od paru ładnych lat na finałowej imprezie WOŚP nie zagrała żadna duża gwiazda. Przypadek? Zbieg okoliczności?
Na wpis Lipińskiego odpowiedziała fundacja Orkiestry. „Centrum dowodzenia” akcją nie neguje występowania przypadków płacenia przez organizatorów imprez honorariów za występy artystów (ciekawe, że Owsiak dotąd zapewniał, że wszyscy grają za friko...), ale jedno zdanie z ich stanowiska zasługuje na komentarz. Mam tu na myśli ten fragment: „Żaden z organizatorów nie ma prawa pokrywać jakichkolwiek kosztów z zebranych na Finale pieniędzy, może pozyskać zewnętrzne wsparcie finansowe”. Brzmi pięknie. Na papierze/ekranie komputera. Bo w rzeczywistości owo „zewnętrzne wsparcie finansowe” ogranicza się do tego, że z kasy wyskoczy lokalny samorząd. Bo sponsora gotowego zapłacić 30/40/50 i więcej tysi można dziś szukać ze świecą...
W tegorocznym finale reguły gry nie da się już raczej zmienić, ale za rok warto byłoby wprowadzić w życie postulaty Tomasza Lipińskiego. Chyba, że Owsiak chce sobie stworzyć kolejne pole do ataków ze strony – coraz liczniejszej – grupy przeciwników WOŚP...
Aha i jeszcze jedno, takie działanie prewencyjne przed ewentualną falę hejtu w komentarzach pod tekstem: nie byłem, nie jestem członkiem/sympatykiem PiS-u, klubów Gazety Polskiej, daleko mi również do linii programowej mediów redemptorysty z Torunia.
Poniżej pełna treść wpisu Tomasza Lipińskiego na Facebooku:
Kiedyś rokrocznie występowałem na koncertach WOŚP, całkiem za darmo, przejęty wyrządzanym dobrem. Nawet zwrotów za podróż nie brałem. Do czasu, gdy dowiedziałem się w garderobie od członków pewnego, wtedy bardzo popularnego kabaretu, że dla nich ten dzień to prawdziwe żniwa: objeżdżają kilka podwarszawskich miejscowości, w każdej występują, a za każdy występ inkasują sowite honorarium. Najpierw nie uwierzyłem, w końcu Owsiak zawsze twierdził, że wszyscy grają za darmo, Hołdys piętnował itd... ale odkryłem, że niestety - wersja Owsiaka bardzo, ale to bardzo mija się z prawdą. Kiedy później dzwoniono do mnie z różnych lokalnych komitetów WOŚP, odpowiadałem, że to zbyt dla mnie dwuznaczna moralnie sytuacja, by brać udział w tym przedsięwzięciu. Na co za każdym razem słyszałem odpowiedź: "No ale my przecież Panu zapłacimy ile Pan będzie chciał."
Tutaj post scriptum, dopisane później, ponieważ dla niektórych moja intencja nie jest dość czytelna, wątek jest dość bogaty, a moje bardziej detaliczne posty - długawe; zatem kawę na ławę:
Jeśli summa summarum WOŚP ma sukces, a MA i tego nie neguję, to niech płacą artystom, napędzającym całą imprezę. Nie mam z tym problemu. Chodzi mi o to, że ktoś, kto dysponuje takim kapitałem społecznego zaufania, przekładającym się na realny kapitał finansowy, nie powinien mijać się z prawdą nawet o milimetr. Bo co to jest??? Kłamstwa usprawiedliwione słuszną sprawą? Artyści zarabiają, ale im wstyd więc milczą? Owsiak wie (wszyscy zainteresowani wiedzą, cała branża), że sztaby im płacą, ale rokrocznie z ogniem w oczach krzyczy, że to nieprawda?
Ale czytam gdzieś czyjś wpis: "Ja temu facetowi (tj. Owsiakowi) wierzę jak setki ludzi wierzy w religię." No i już wiem - nie da się z wierzącymi rodakami racjonalnie porozmawiać, wyjaśnić wątpliwości, bo wierzący rodak widzi świat w dwóch kolorach: czarnym i białym. A ludzi dzieli na dwie kategorie: podobnych sobie, czyli tych dobrych bo swoich i myślących inaczej, którzy automatycznie są wrogami. Cóż, taki mamy klimat i mam go powyżej dziurek w nosie. Powiem więcej: uważam, że Owsiak ma prawo do zatrudnienia żony i całej rodziny, jeśli pomaga mu to w osiąganiu celu WOŚP; nie uważam natomiast, że osiągnięcie tego celu stawia Owsiaka w takiej pozycji, w której nie wolno wobec niego wyrażać jakichkolwiek zastrzeżeń. Taka postawa wyznawców Owsiaka czyni ich lustrzanym odbiciem zwalczającej go kato-prawicy i szkodzi całej sprawie. I tyle.