Festiwale odbywały się tam od 1970 roku. W tej najbardziej popularnej formie, z inicjatywy Waltera Chełstowskiego funkcjonował od roku 1980. Debiutowały tam takie zespoły jak Dżem, T.Love, Oddział Zamknięty, Closterkeller i wiele innych.
W 1994 roku odbyła się ostatnia edycja "starego" Jarocina. Później przez 10 lat próbowano przywrócić festiwal do życia. Udało się w 2005 roku i festiwal odbywa się do dziś. W ubiegłych latach organizowany przez poznańską agencję Go Ahead (w tym roku ich oferta na organizację na szczęście uzyskała najniższą ocenę) mimo dobrej sprzedaży biletów, nie miał praktycznie nic wspólnego ze starym, dobrym Jarocinem. Wkółko te same, polskie zespoły, które spotkać można kilkanaście razy w roku z tym samym materiałem podczas dni miast, majówek, na Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy i innych darmowych plenerach w każdym zakątku naszego kraju.
Może to za dużo powiedziane, że Go Ahead zabiła atmosferę Jarocina ale na pewno nie potrafili przywrócić klimatu festiwalu z lat 80 i 90. Na scenie mieliśmy takie zespoły jak Enej, Czesław Śpiewa czy Happysad. Jakoś nie potrafię sobie wyobrazić jak stare "pancury" bujają się w rytm zespołów dla współczesnych gimnazjalistów. Nie ten klimat i w żadnym wypadku nie powinno się ciągnąć tego przedsięwzięcia pod nazwą "Jarocin Festiwal".
Ta sama agencja zresztą, w podobny sposób reaktywowała popularny w latach 90 katowicki festiwal Odjazdy. Odkupili prawa do nazwy i na bazie starych, dobrych Odjazdów stworzyli podobny do tego w Jarocinie, festiwal polskich zespołów, które co tydzień możemy spotkać na lokalnych boiskach z okazji dni miast. Grały więc Strachy na Lachy czy Happysad. Mimo mojej dużej sympatii do tych kapel, z kultowymi "Odjazdami" nie miał ten festiwal, oprócz nazwy, nic wspólnego.
Bo kto, o zdrowych zmysłach jechałby na drugi koniec Polski żeby zobaczyć zespół, którego może posłuchać na własnym podwórku?
W latach 90 na Odjazdy przyjeżdżali fani z całej Polski... podobnie jak do Jarocina. Nowe "Odjazdy" przetrwały, zdaje się, tylko dwie edycje. Ale czy mogło być inaczej, z takim line-upem i z bezczelnym podejściem organizatorów do mediów. Pamietam, że dziennikarzom kazali kupować bilety na festiwal. Akredytacje były tylko dla "kolegów". A później żal i pretensje właściciela, że ludzie nie przychodzą. Większej hipokryzji w tej branży dawno nie widziałem. Zresztą na takich samych zasadach Go Ahead działa do dzisiaj.
Zdaję sobie sprawę z tego, że festiwal to jest tylko i wyłącznie biznes, impreza musi zarobić. Ale czy nie możnaby choć w małym stopniu nawiązać do tradycji? Trochę bardziej, postarać się wpisać w klimat festiwalu? Nazwa i bogata historia Jarocina zobowiązuje.
W 2015 organizatorem Jarocin Festiwal będzie Agencja Prestige MJM z Ostrowa Wielkopolskiego. Taką decyzję podjęła komisja konkursowa, która przeanalizowała oferty złożone przez trzy agencje.
- Oferty złożone przez agencje, były oceniane według pięciu kryteriów, za które maksymalnie mogły uzyskać 100 punktów. Oferta Prestige MJM zdobyła 88,5 pkt. Niespełna trzy punkty mniej komisja przyznała ofercie Concept Music Art. Z Balic. Oferta złożona przez dotychczasowego organizatora festiwalu w Jarocinie, czyli Agencję Go Ahead z Poznania, uzyskała 39 pkt - czytamy w informacji prasowej.
Jaki będzie Jarocin w 2015 roku? Przekonamy się niebawem.