Dziesięć płyt, na które czekam podczas trwającego lata
Opinia Wyspy.fm

Dziesięć płyt, na które czekam podczas trwającego lata

Wakacje w pełni, synoptycy straszą falą upałów, ale w branży muzycznej najbliższe tygodnie to bynajmniej nie plaża... Premiery nowych wydawnictw szykują naprawdę duże nazwiska i nazwy. Poniżej krótka, bardzo subiektywna „ściąga” oczekiwań. Kolejność według dat premier.

Buddy Guy – Born To Play Guitar
To już za chwileczkę, już za momencik, bo 7 sierpnia. Wiadomo: żywa legenda bluesa, poniżej pewnego poziomu nie schodzi, a do tego jeszcze paru zacnych gości na płycie...

P.O.D. - Awakening
Chyba głównie z sentymentu do hitów pokroju „Alive” i „Youth of The Nation”. Ciekawe, czy na dziewiątym studyjnym krążku udało im przygotować coś na miarę tamtych kawałków... Przekonamy się 21 sierpnia.

Disturbed – Immortalized
Tego samego dnia światło dzienne ujrzy najnowsza płyta Amerykanów. Cztery lata milczenia, warto więc przypomnieć się fanom rocka i metalu z dobrej strony.

Motorhead – Bad Magic
Ikona po przejściach, trochę nadszarpnięta zębem czasu, ale wciąż wartościowa... O czym przekonują dwa pierwsze utwory z „Bad Magic” wypuszczone do sieci. Motorhead to Motorhead –  po prostu. Całość poznamy 28 sierpnia.

Five Finger Death Punch – Got Your Six
Również 28 sierpnia ukaże się nowa produkcja amerykańskich metalowców. To jedna z moich ulubionych kapel ostatnich lat, po świetnym koncercie u boku Judas Priest poziom uwielbienia jeszcze wzrósł. Mam nadzieję, że na nowym materiale znajdą się kawałki na miarę „Bleeding”, „Wrong Side of Heaven”, czy rewelacyjnie zrobionego coveru „Bad Company”.

Iron Maiden - The Book of Souls
Przeskakujemy do września a tam na dzień dobry dwa mocne strzały. „Żelazna Dziewica” nie wymaga szerszej rekomendacji, mogą mieć słabsze chwile, ale zawsze warto czekać na ich albumy. A jeżeli studyjny album – po raz pierwszy w ich długiej historii – ma być podwójny i panowie przygotowali najdłuższą kompozycję w karierze – to tym bardziej warto czekać. Oby tylko nie przekombinowali z tymi atrakcjami...

Riverside – Love, Fear and The Time Machine
Pozostajemy przy 4 września. Ten zespół jeszcze nigdy mnie nie zawiódł i liczę na to, że passę podtrzyma. Dwa kawałki zagrane przedpremierowo na czerwcowym Metal Hammer Festival obiecywało bardzo wiele...

Slayer – Repentless
Thrashowa legenda po przejściach. Ale dwa zwiastuny nowej płyty pokazały, że weterani wciąż są w bardzo wysokiej formie. Jedenasta studyjna płyta, więc nie dziwi, że datę premiery wyznaczono na jedenasty dzień września.

David Gilmour – Rattle That Lock
Gitarowe brzmienie nie do podrobienia. Zawsze na jego płytach można było znaleźć muzyczne perły i mam nadzieję, że tym razem będzie podobnie... Premiera: 18 września.

Keith Richards – Crossyed Heart
Też 18 września. Cóż... It's only rock'n'roll, but I like it ;)

Komentarze: