neena: "Bardzo lubię pracować z doświadczonymi ludźmi, szczególnie takimi, którzy mimo swojego doświadczenia pozostają otwarci na nietuzinkowe pomysły"

neena: "Bardzo lubię pracować z doświadczonymi ludźmi, szczególnie takimi, którzy mimo swojego doświadczenia pozostają otwarci na nietuzinkowe pomysły"

Zapraszamy do naszego wywiadu z niezwykle młodą i uzdolnioną piosenkarką o tajemniczym pseudonimie neena.

W bardzo młodym wieku wzięłaś udział w „Must Be The Music”. Czy udział w tym programie otworzył Ci nowe „bramy”, dał większe możliwości?

Pomógł mi określić kierunek, w którym chciałam w tamtym momencie muzycznie pójść. Pewnie pomógł również w rozmowach z wytwórnią, chociaż rozmawiałam z nimi jeszcze przed emisj pierwszego odcinku programu.

Jak wspominasz udział w tym programie?

Program pozwolił mi na test mojego materiału z publicznością. Wyszło właściwie idealnie tak, jak bym tego chciała. Wspominam więc bardzo dobrze, było to bardzo ciekawe doświadczenie.

Skąd w ogóle wziął się pseudonim Neena?

Szukałam symetrycznego, a jednocześnie minimalistycznego pseudonimu i znalazłam neena, imię w kulturze hinduskiej oznaczające “dziewczyna”. Będąc od małego zafascynowaną Indiami oraz Bollywood, bardzo mi się to spodobało. A przy okazji mam na imię Nina, więc jakby nie było, pasuje!

Teraz już jesteś dorosła i przyszedł czas na nową płytę. Spotykamy się przy okazji premiery, która miała miejsce 9 listopada - czego możemy się po tej płycie spodziewać?

Płyta “Flipside” jest wynikiem kilkuletniej pracy z producentem Bartoszem Dziedzicem. Na pewno będzie trochę surrealu, trochę groteski, elektroniki, żywego grania, siły, odcienie słabości, smutku, radości, goryczy, złości, to po prostu rozdział z mojego życia uchwycony w dziesięciu utworach, problemy które dotyczą mnie jako osoby dorastającej w tym burzliwym, trudnym świecie.

Długo trwały prace nad tą płytą?

3 lata - rok w Polsce i dwa kolejne, kiedy byłam już w szkole w Anglii. Prace trwały tak długo, że właściwie zdążyłam już zacząć pracować nad następnym albumem, zatem bardzo się cieszę z premiery. Jest to również zakończenie pewnego pięknego, choć surrealistycznego rozdziału w moim życiu.

Wszystkie teksty na płycie są Twojego autorstwa?

Tak. Wszystkie piosenki na albumie dotyczą problemów bezpośrednio dotyczących mnie i moich rówieśników, jak i świata, w którym się znajdujemy i w którym zaczynamy nasze dorosłe życie. Staram się zawsze poruszać w moich tekstach tematy, które są dla mnie ważne, nie lubię pisać o niczym.

Wiemy, że mieszkasz w Anglii. Płyta była nagrywana tam, czy w Polsce?

Płyta była nagrywana w Polsce, choć trochę materiału podróżowało ze mną do Anglii, głównie jeśli chodzi o teksty. Następna płyta będzie pisana w Anglii, ale ponieważ piszę ją zupełnie sama, mam nadzieję, że będzie to prostsze niż przy “Flipside”, gdzie było trochę problemów logistycznych, szczególnie pod koniec naszej pracy.

Będziesz starała się również podbić rynek brytyjski?

Będę starała się dawać ludziom słuchać mojej muzyki wszędzie, gdzie to tylko możliwe. Mam parę koncertów zaplanowanych w Londynie, pierwszy z nich już w styczniu - zobaczymy, co z tego wyjdzie!

Jednym z singli promujących album jest „Last Call”. Ostatnie wołanie do ludzi o ratowanie przyrody, naszej Matki Ziemi... Chcesz w ten artystyczny sposób ruszyć ludzkie sumienia, aby się opamiętali i myśleli nie tylko o sobie?

Ja sama nie uważam siebie za wzór do naśladowania, bo też trudno w dzisiejszej kapitalistycznej rzeczywistości być w 100% pewnym kiedy robi się dobrze, a kiedy źle, szczególnie jeśli chodzi o traktowanie środowiska.  Bardzo trudno się dzisiaj połapać, nie wiadomo komu ufać, a żyjemy w takim pośpiechu, że większość z nas nie ma czasu zatrzymać się i powiedzieć “stop” zaśmiecaniu naszej planety. Ale ludzie chyba powoli orientują się, że to “stop” będzie musiało nastąpić prędzej, niż później. Taką przynajmniej mam nadzieję, inaczej nie przetrwamy. I właśnie o tym wołaniu naszej Ziemi o zatrzymanie się i świadome podejmowanie decyzji jest piosenka “Last Call”. Można wręcz powiedzieć że jest to właśnie piosenka nawołująca do myślenia o sobie, bo dbanie o Ziemię jest w tej chwili naszym jedyną szansą na przeżycie.

Przeraża Cię to, co się teraz dzieje? Wysokie temperatury w Polsce w październiku i listopadzie, globalne ocieplenie, myślisz, że Ziemia zmierza ku zagładzie?

Myślę że zawsze lepiej pozostawić po sobie porządek niż bałagan, a właśnie ogromny bałagan zostawiamy po sobie w tej chwili my, ludzie. Nie trzeba być bardzo wrażliwym, żeby to dostrzec, wystarczy być spostrzegawczym. Nie jestem ekologiem, ale gdy patrzę na zaśmiecone plaże, umierające rafy i wieloryby wyrzucone na brzeg z tonami plastiku w przełyku, widzę, że coś jest nie tak. To nie Ziemia zmierza ku zagładzie tylko gatunek ludzki, który swoją zagładę sam sobie tworzy, reklamuje i sprzedaje by następnie ozdobić nią swój własny świat. Myślę że Ziemia bez nas przeżyje, ale na pewno nie my bez niej i to o nasze przetrwanie należy walczyć.

Twoje teledyski są niezwykle dojrzałe, współpracujesz przy nich z doświadczonymi ludźmi. Czy pomysły na obrazowanie muzyki są w całości Twoje?  Jak duży masz wpływ na to co znajdzie się w teledysku?

Nie są w całości moje, choć zazwyczaj mam jakiś wpływ na historię lub klimat, w którym teledysk będzie utrzymany. Nie moge wszystkiego zaplanować, nie mam pojęcia o filmowaniu, jedynie swoje własne wyczucie. Bardzo lubię pracować z doświadczonymi ludźmi, szczególnie takimi, którzy mimo swojego doświadczenia pozostają otwarci na nietuzinkowe pomysły i potrafią mnie wysłuchać, nawet jeśli koniec końców mój pomysł okazuje się niemożliwy do zrealizowania.

Masz za sobą udział w kilku większych festiwalach, chociażby na Open’erze. Jak wspominasz ten występ? Czy udział w tak dużym koncercie to duży stres?

Wiadomo, każdy występ wiąże się z jakimś poziomem stresu. Koncert na Open’erze był wielką przygodą i pierwszym występem z materiałem z nowej płyty. Już nie wspomnę o tym, że graliśmy tuż przed zespołem Radiohead, który jest moim wielkim wzorem muzycznym. Było bosko!

Powoli wchodzisz w rynek muzyczny, zbierając nowe doświadczenia. Jak oceniasz go po 3-4 letniej obecności na nim?

Jest to rynek trudny, rządzący się swoimi prawami, szczególnie w Polsce. Nie wiem jak go oceniać, bo też nie spodziewałam się ścieżki usłanej różami. Prawda jest taka że muzykiem jest być ciężko wszędzie. Bardzo dużo pracy trzeba wykonać samemu, choć jednocześnie nie da przetrwać się bez wsparcia ze strony innych

Jakie masz plany na najbliższy czas związany z premierą nowego albumu?

Na pewno zamierzam koncertować tyle, ile się da, w Polsce, jak i za granicą. Mam już parę koncertów, np. 19 stycznia gram w Londynie. Mam nadzieję że będzie jeszcze trochę niespodzianek związanych z “Flipside”, o czym będę już niedługo mówić ;)

Mieszkając w Anglii masz porównanie rynku muzycznego polskiego z brytyjskim. Są duże różnice? Na czym polegają?

Jest bardzo dużo różnic, szczególnie jeśli chodzi o koncertowanie. W Anglii (i nie mówię tu tylko o Londynie) koncerty odbywają się codziennie, w prawie każdym pubie, do którego wejdziesz. W Polsce są raczej wydarzeniem specjalnym, choć też się to trochę zmienia. Wielka Brytania jest miejscem, gdzie zdecydowanie łatwiej żyć z muzyki, jeżeli jest się kreatywnym, nie wspominając już o tym że jest dużo więcej szkół, gdzie można się kształcić muzycznie w bardzo różnych kierunkach. Ze względu na wielkość tamtejszego rynku muzycznego, jest również łatwiej obyć się bez “znajomości”, nie jest tak trudno wejść w muzyczny świat.

Jak spędziłaś święta i Nowy Rok?

Z rodziną. Tęsknię za nimi, bedąc w Anglii na studiach, mimo że tak dużo dzieje sie tu wspaniałych rzeczy. Studia w Londynie pozwalają mi odkryć siebie na nowo, co sprawia również, że jestem bardzo ciekawa jak wyjdzie mi moja druga płyta.

Życzymy Ci spełnienia marzeń w 2019 roku i oby ten rok okazał się pasmem sukcesów!

Dzięki!


korekta: Mateusz M. Godoń

Komentarze: