Brytyjski rockowy kwartet Collateral szykuje się do premiery swojego drugiego albumu, zatytułowanego „Should Have Known Better”. W oczekiwaniu na to, aż ten materiał ujrzy światło dzienne, tuż przed niedawnym koncertem tej grupy w Londynie ucięliśmy sobie pogawędkę z jej liderem, Angelo Tristanem. Zapraszamy do zapoznania się z zapisem tej rozmowy!
Rozmowę przeprowadził Matt Sakson.
MATT: Rozmawiamy pod koniec waszej pierwszej trasy w 2024 roku – „Glass Sky Tour”, promującej pierwszy singiel z waszego drugiego albumu. Jakie masz odczucia po tych koncertach?
ANGELO: To nasza najlepsza trasa w roli headlinerów! Publiczność nas totalnie zaskoczyła. Nie wiem, czy to kwestia „Glass Sky”, czy tego, że nie graliśmy jako headlinerzy od czasu, gdy supportowaliśmy Skid Row i H.E.A.T. Szczerze, spodziewaliśmy się może z 50 osób na każdym koncercie – a przychodzi 200, nawet 300 ostatnio w KK’s w Wolverhampton, wczoraj wyprzedaliśmy Sheffield, a dzisiaj Londyn. Bardzo nas to zaskoczyło. To wspaniała trasa. Serio, spodziewaliśmy się może paru fajnych koncertów, a tu taki szok!
MATT: Jak wspominałem, trasa odbywa się przy okazji premiery singla “Glass Sky”. Trochę musieliśmy na niego poczekać. Dlaczego?
ANGELO: Zależało nam, żeby wydać coś specjalnego, coś wyjątkowego. Nie w takim romantycznym sensie, tylko tak serio coś, z czego będziemy niesamowicie dumni nie tylko teraz, ale przez lata. Wiele zależy od tej płyty. Nasze oczekiwania wobec nas samych też wzrosły, szczególnie po tym, jak zagraliśmy z takimi zespołami, jak Skid Row, Bon Jovi czy H.E.A.T. Oglądasz ich i rozumiesz, ile trzeba włożyć wysiłku, by być najlepszym. Więc z jednej strony nie chcieliśmy się spieszyć, z drugiej między naszymi dwoma albumami była jeszcze pandemia i był problem, bo nie wiedzieliśmy co możemy, a czego nie możemy robić. Za to dzięki niej wydajemy album w najlepszym czasie, bo jak byśmy nagrali go wcześniej, to w zespole nie było jeszcze Louisa. A Louis miał ogromny wpływ na tę płytę i jak ona brzmi. A gdyby nie Louie, nie rozmawialibyśmy z Danem Wellerem, producentem. Czyli wszystko zadziało się we właściwym miejscu, we właściwym czasie. Fani Collateral dostaną coś niesamowitego, bo jak sami słuchamy tego albumu, to czujemy, że to coś nowego. Nie brzmi jak cokolwiek, co robiliśmy wcześniej, ani jak cokolwiek, co obecnie grają podobne zespoły. Tyle mogę powiedzieć. To zupełnie nowe brzmienie. Myślę, że je docenicie.
MATT: Piosenka jest naprawdę świetna – zaskakująca, ale w bardzo pozytywny sposób, i pełna energii. Ale czym jest tytułowe „Glass Sky”?
ANGELO: Wszyscy w życiu chcemy osiągnąć sukces w jakiejś dziedzinie. I myślę, że tak 99% z nas czuje, że nie możemy dosięgnąć swojego celu, że ciągle czegoś brakuje. Zawsze trafią się jakieś przeszkody. Glass sky to właśnie te przeszkody – jak sufit, którego nie idzie przeskoczyć. To też biograficzny kawałek – teraz jesteśmy tu i wystarczy przebić się przez to szklane niebo. W piosence jest wiele odniesień, jak „one by one we’ll take you on, when I finally break this Glass Sky” – mówię tu o istniejących przeszkodach, nie będę wchodził w szczegóły kto i co, ale zawsze w życiu znajdą się ludzie, którzy próbują sprowadzić cię do parteru. To taki nasz ukłon w ich stronę – „pokonamy was, jednego po drugim, i przebijemy to niebo ze szkła”. To taki okrzyk wojenny dla wszystkich, którzy utknęli gdzieś na ścieżce swojego sukcesu, mówimy im: „popatrzcie na swoich wrogów. Nie odwracajcie się, spójrzcie im prosto w oczy i powiedzcie – walcie się – damy radę!”.
MATT: Jasne! Piosence towarzyszy bardzo ciekawy teledysk. Kto wpadł na koncepcję klipu i kto go wyreżyserował?
ANGELO: To Charlie Smith ze studia Mind Art Visual. Pracujemy z nim od samego początku, od czasu naszych najstarszych klipów, zaczynając od „Mr Big Shot”. Bardzo dobrze nam się współpracuje. Zadzwoniłem do niego i zacząłem opowiadać o naszym nowym kawałku. Posłuchał go i powiedział: „Stary, możemy zrobić coś całkiem odjechanego! Znam takie miejsce, takie deszczowe studio. Po prostu idealne na ‘Glass Sky’, diamenty, szkło, deszcz, te sprawy”, więc odpowiedzieliśmy: „Dobra, już wystarczy, tam nagrywamy!”. I już nie było odwrotu. No i do tego jesteśmy tylko my – faceci w mokrych podkoszulkach, takie klimaty, nie? W porządku, cieszę się, jak wiele dziewczyn przychodzi teraz na nasze koncerty! [śmiech]
MATT: Niewątpliwie efekt teledysku! Jak wspominaliśmy, to pierwszy singiel z waszego drugiego albumu zatytułowanego „Should Have Known Better”. Co takiego powinniście byli wiedzieć?
ANGELO: Wszystko! [śmiech] To było tak: graliśmy na Steelhouse Festival, bodaj w 2021 roku. A że to wciąż były czasy covidowe, obowiązywało mnóstwo reguł i obostrzeń, które były bardzo niejasne. Organizatorzy ciągle znajdowali nas w miejscach, gdzie nie powinniśmy być. Nie wiedzieliśmy, że nie wolno nam chodzić po pewnych strefach backstage’u, bo normalnie można. Ale w tym konkretnym przypadku jakoś nikt nie potrafił nam tego jasno zakomunikować. No i manager ciągle nas tam znajdował. Za jakimś piątym razem powiedzieliśmy mu: „Stary, zrozum, my serio nie wiemy, gdzie powinniśmy być. Wiesz, ten koleś powiedział, że możemy tu zostać, ty mówisz, że nam nie wolno”, a on wykrzyknął do nas: „TRZEBA BYŁO WIEDZIEĆ LEPIEJ!”. I powiedzonko zostało z nami – jak na przykład w busie Jack upuści peta na spodnie i wypali sobie dziurę, mówię do niego: „Trzeba było wiedzieć lepiej!”. I tak to się nas trzyma. Więc gdy zastanawialiśmy się nad tytułem albumu, stwierdziłem: „Should Have Known Better”, no i tak zostało! To był oczywisty wybór.
MATT: Dobre! A kiedy kolejny singiel z tegoż albumu?
ANGELO: Pod koniec marca. To będzie coś całkiem innego od „Glass Sky”. Idziemy w zupełnie nowym kierunku, w jakim wcześniej nie podążaliśmy. I szczerze mówiąc, patrząc na podobne nam, a i popularniejsze zespoły, nie widzę, żeby próbowali wydać taki, nazwijmy to, ryzykowny utwór. Będzie ciekawie. Planujemy jeszcze jeden singiel, prawdopodobnie w dniu premiery płyty, 24 maja. Czyli łącznie będą jeszcze dwa single.
MATT: Nie mogę się doczekać obu! Porozmawialiśmy już trochę o teraźniejszości, pora na podróż do przeszłości! Co zainspirowało cię do zostania wokalistą?
ANGELO: Usłyszałem „Livin’ On A Prayer” kiedy miałem jakieś 11 lat, na letnim obozie w Kanadzie, w dużej chacie, gdzie akurat sprzątali po śniadaniu. I tam usłyszałem ten kawałek po raz pierwszy, utkwiło mi to w pamięci. Jako dziecko myślałem sobie: „Jak to? Co to?”. A muzyka przeze mnie popłynęła – czułem jak włosy stają mi dęba na rękach, to uczucie we mnie pozostało. Obiecałem sobie wtedy: „To jest to. Cokolwiek to było, chcę wywoływać to uczucie w innych ludziach!”. Wróciłem do domu i powiedziałem do taty: „Usłyszałem taki kawałek na wakacjach, leciało to tak – ooooooh…” – „To Bon Jovi, ‘Livin’ On A Prayer’!”. Tamtego dnia poszliśmy do Sainsbury’s. Był rok 2003, właśnie wydali płytę „This Left Feels Right”, wiesz, takie the best of, ale w nowych aranżacjach. Zobaczyłem „Livin’ On A Prayer” na trackliście i postanowiłem: „Zabieramy tę płytę do domu!”. W domu ją odsłuchałem i stwierdziłem: „No nie, to nie jest to ‘Livin’ On A Prayer’, które słyszałem!”. Ale odsłuchałem cały album i mogłem bardziej się skupić na wokalu. Lepiej słyszałem kompozycje. Jako 11-letni dzieciak odkryłem, że muzyka jest plastyczna – możesz zmieniać kompozycje w dowolny sposób i zawsze wiąże się z tym mnóstwo emocji. To dało mi zupełnie inne spojrzenie na muzykę. Może gdybym wtedy kupił płytę z oryginalnym „Livin’ On A Prayer”, to do tego by nie doszło. Ale ponieważ dostałem zupełnie inne wersje, zakochałem się w nich jeszcze bardziej. W tamtym momencie postanowiłem postawić wszystko na jedną kartę i uznałem, że to jest to, w wieku 11 lat. Postanowiłem: „Tak, to jest to, co chcę robić!”.
MATT: Jako wieloletni członek polskiego fanklubu Bon Jovi, mogę ci powiedzieć, że jesteś prawdopodobnie jedynym człowiekiem na świecie, który został fanem zespołu po “This Left Feels Right”! [śmiech] Ale wróćmy do meritum – Collateral początkowo był projektem solowym i grałeś pod szyldem The Angelo Tristan Band. Co skłoniło cię do odejścia od tej koncepcji i założenia zespołu?
ANGELO: Traktowałem to poważnie i wiedziałem, że w którymś momencie muszę przekształcić ten projekt w zespół. Ta nazwa po prostu nie brzmiała dobrze. Nie da się wybić na rynku z takim nazwiskiem, chyba że jesteś Craigiem Davidem czy kimś w tym rodzaju. Nie w każdym przypadku przejdzie taka nazwa dla zespołu, jak Bon Jovi. Jon to sobie dobrze wykombinował, bo to fajnie brzmi. Więc trzeba się było zastanowić, jak to zrobić, by ludzie traktowali nas poważnie. Mawiają, że gdy wybierasz nazwę dla zespołu, to weź tę najmniej złą, bo najlepszej nie znajdziesz. Siedzieliśmy w pokoju z Jackiem i on zapytał: „To jak się nazywał ten film z Tomem Cruisem, o którym mi mówiłeś?”, a ja odpowiedziałem „Collateral”. I już!
MATT: Jak poznałeś resztę chłopaków z zespołu? Gdzie ich znalazłeś?
ANGELO: Po prostu grając. Jack znał Louisa od dziecka. Bywał momentami w The Angelo Tristan Band i był naszym dźwiękowcem, gdy graliśmy z Jaredem Jamesem Nicholsem i Philem X. Więc zawsze był w pobliżu, oficjalnie dołączył do Collateral w 2021, w czasach covidowych. mieliśmy wtedy czas na spokojnie porozmawiać o naszej wizji zespołu. Więc stąd Louis. A Ben był przyjacielem Todda, gdy ten jeszcze grał w zespole. Potrzebowaliśmy perkusisty, a Todd rzucił: „A ja znam perkusistę!”, i tak trafił do nas Ben. Przyszedł na próbę i już został.
MATT: Wspomniałeś już o Toddzie, więc trudno uniknąć tego pytania – dlaczego opuścił zespół? Czy coś między wami zaszło?
ANGELO: To była jego własna decyzja. Po prostu chciał skupić się na swojej rodzinie, co jest zrozumiałe. Granie z H.E.A.T, Skid Row i Reckless Love skondensowało się nam przez covid, bo pierwotnie te trasy miały być rozłożone na dwa lata. A po covidzie zbiły się w jedną, długą trasę. Więc graliśmy koncerty miesiącami, z dala od naszych rodzin. I różni ludzie różnie to znoszą. Wróciliśmy do domów, on zadzwonił do mnie i powiedział: „Wiesz co, pracy będzie tylko więcej, wiem to. Więc wolę odejść teraz, bo czuję, że nie będę w stanie tego kontynuować w takim tempie. Chcę być przy swojej rodzinie”. Po prostu. Szanuję tę decyzję.
MATT: Tym bardziej, że sam też jesteś ojcem.
ANGELO: Dokładnie tak, więc całkowicie go rozumiem. Więc nie mam do niego żalu, wszyscy go uwielbiamy.
MATT: Więc poszczęściło się wam po prostu, że w zespole był już Louis. Nie trzeba było szukać zastępstwa.
ANGELO: Tak, dokładnie. Louis jest świetnym gitarzystą. Niesamowitym producentem. Rewelacyjnym dźwiękowcem. Czasem pierwszorzędną marudą [śmiech]. Ale od strony technicznej jest fenomenalny.
MATT: Waszym pierwszym wydawnictwem była EP-ka „4 Shots!”, a tuż po niej wydaliście swój pierwszy album – na parę tygodni przed pandemią. To musiało być dość dołujące?
ANGELO: To było okropne. Tyle dobrego, że album wspiął się na piąte miejsce rockowych list w tamtym czasie. Ale ogólnie, to był paskudny czas. Trzeba było to po prostu znieść. Mamy dużo szczęścia, że jesteśmy teraz w miejscu, w którym jesteśmy i nasz album ma szansę zmieścić się w Top 40. Teraz traktujemy to jako coś, o czym napiszemy kiedyś w naszej biografii [śmiech].
MATT: Kto wpadł na pomysł nagrania „Re-Wired”, nowej wersji waszego pierwszego albumu? I czy to był wasz pomysł na przypomnienie o sobie fanom, dla których nie mogliście zagrać przez covid?
ANGELO: Tak, to, i chcieliśmy też mieć wydawnictwo do promowania w czasie naszych koncertów z H.E.A.T i Skid Row. Oczywiście, idealnie by było, gdybyśmy już wtedy byli gotowi z nowym albumem. Ale znowu, wszystko we właściwym czasie i we właściwym miejscu – zależało nam, żeby te piosenki były naprawdę dopieszczone. Pomyśleliśmy więc: „zróbmy coś nieszablonowego!”. Zaprosiliśmy masę dobrych znajomych i całkowicie zremiksowaliśmy i zremasterowaliśmy nasz pierwszy album, i wtedy wrócił na listy przebojów. Z perspektywy czasu to był bardzo dobry pomysł. I do tego zyskaliśmy nowych przyjaciół.
MATT: Ze wszystkich fantastycznych muzyków, których zaprosiliście do wspólnego grania, najbardziej zaintrygowała mnie obecność Kee Marcello. Ostatnimi czasy gra praktycznie tylko w Szwecji i rzadko wyjeżdża za granicę. Jak go poznaliście?
ANGELO: To dziwna historia. Najpierw Phil X zgodził się wziąć udział w tym projekcie. A jak tylko on dał zielone światło, zaczęliśmy kontaktować się z innymi ludźmi. Na przykład odezwaliśmy się do Rudy’ego Sarzo i mówimy mu: „Słuchaj, Phil X będzie na tym albumie”. A Rudy stwierdził: „OK, to ja też”. Joelowi Hoekstrze powiedzieliśmy: „No wiesz, bo już Phil X i Rudy Sarzo się zgodzili…”, no to Joel uznał: „Super, to ja też dołączę!”. I wtedy powiedzieliśmy Kee: „Mamy już potwierdzonych Phila X, Rudy’ego Sarzo, Joela…”, no i on uznał, że jak tak, to on też! [śmiech]. Więc pozyskaliśmy go efektem kuli śnieżnej. Początkowo mieliśmy zaprosić 2-3 muzyków. A ostatecznie udało się wszystkich!
MATT: Szkoda, że na którymś etapie poprzestaliście – może Joey Tempest i Jon Bon Jovi też by się zgodzili! A w temacie Jona – grałeś na jego imprezie na wycieczkowcu pięć lat temu. Jak wiele znaczyło dla ciebie to przeżycie?
ANGELO: Wszystko! To było niesamowite. Każdego roku wydajemy taki krótki filmik, „Rough Cuts”, mini-dokument o naszym życiu w Collateral w danym roku. Nagraliśmy też odcinek o tej wycieczce, można go zobaczyć na YouTubie. Nosi tytuł „Runaway to Paradise” (tak jak sama impreza – przyp. red.) i tam jest wszystko. Dla mnie, jako fana Bon Jovi, to było niezwykłe przeżycie. Wchodzisz do windy, wita cię twarz Jona, jedziesz na górę, drzwi się otwierają, a tam Jon we własnej osobie, drzwi się za tobą zamykają i znowu widzisz twarz Jona… i myślisz sobie wtedy: „No nieźle…”. Było rewelacyjnie i zyskaliśmy wtedy wielu fanów, którzy już z nami pozostali.
MATT: Poza Bon Jovi i Jonem, kto z artystów, z którymi grałeś jest twoją największą inspiracją?
ANGELO: Nie wiem, trudno powiedzieć. Może H.E.A.T, niekoniecznie w kategorii inspiracji, bo w sumie jedziemy na tym samym wózku – chociaż nasz drugi album jest już zupełnie odmienny. Serio, nie wiem. Kenny [Leckremo – wokalista H.E.A.T – przyp. red.] na pewno jest dla mnie inspiracją w kwestii etyki pracy i ciągłego dążenia, by śpiewać coraz lepiej. Zobaczyłem go na scenie i pomyślałem: „Tak, ja też tak chcę!”. Więc na pewno on jest dla mnie dużą inspiracją.
MATT: Na scenie zamienia się w króliczka Duracella!
ANGELO: Oj, tak! [śmiech]
MATT: Możemy spodziewać się jakichś gości na waszym drugim albumie?
ANGELO: W sumie, to tak! Dave z H.E.A.T pojawia się w jednym z utworów.
MATT: Fantastycznie! Teraz z trochę innej beczki – czytałem gdzieś, że 3-4 lata temu zostałeś wybrany, by zagrać Stevena Tylera w filmie dokumentalnym na ITV. Muszę przyznać, że mimo najszczerszych chęci, nie udało mi się znaleźć żadnych materiałów z tej produkcji. Co się stało?
ANGELO: Film powstał, nosi tytuł „Breaking The Band: Aerosmith”. Produkowała go firma związana z Netflixem. Niestety, ponieważ był kręcony w środku pandemii, ekipa musiała przestrzegać bardzo restrykcyjnych ograniczeń. A że była to amerykańska firma, która przyleciała, by kręcić tutaj, nie do końca się do nich stosowali. I w końcu Netflix się wycofał. Ostatecznie dokument trafił do amerykańskiej stacji Reelz i tylko tam można go teraz obejrzeć. Wydaje mi się, że można wejść na reelz.com czy coś takiego, jest w rotacji co parę tygodni, więc chyba można go wtedy streamować. Myślę, że po jakimś czasie firma produkcyjna pogodziła się z tym, że to nie będzie do końca to, czego się spodziewali. To było trudne, bo ograniczenia przy kręceniu były naprawdę duże. Na przykład jest taka scena, że dealer podaje mi towar, a ekipa zaczynała wtedy krzyczeć: „cięcie, cięcie, kontaminacja!”, bo mnie nie wolno było niczego dotykać! Więc mieliśmy mnóstwo obostrzeń i szukaliśmy sposobów, jak jednak nakręcić ten dokument. I wydaje mi się, że w końcu uznali, że to bez sensu i po jakiś 3-4 tygodniach kręcenia zaczęli się powoli wycofywać. To smutne, bo dokument miał potencjał. Ale można go zobaczyć na Reelz.
MATT: Faktycznie szkoda. Czy to było twoje jedyne doświadczenie aktorskie?
ANGELO: Nie, grywałem już wcześniej, ale małe rólki i tylko jako dziecko.
MATT: Jak zatem wygląda przyszłość Collateral? Jakie macie plany na ten rok? Będziecie grali poza Wyspami?
ANGELO: Bardzo byśmy chcieli. Generalnie chcielibyśmy zyskać jak najwięcej fanów dzięki temu albumowi. Chcielibyśmy wyprzedawać największe kluby i docierać do jak największej liczby osób.
MATT: Macie już ich trochę w Polsce – co musi się wydarzyć, żebyście u nas zagrali?
ANGELO: Chcemy podczepić się pod jakiś naprawdę duży zespół. To nasz pomysł na międzynarodową trasę koncertową. Zespoły na naszym poziomie grają przed takimi gwiazdami jak Scorpions czy Bon Jovi, muzykami tej klasy. Nad tym właśnie pracujemy.
MATT: Za chwilę wychodzisz na scenę, więc pora na kilka ostatnich słów, prosto z serca, dla wszystkich fanów Collateral.
ANGELO: Chciałbym wam wszystkim podziękować za to, że jesteście częścią naszej podróży. W tej chwili spełniamy swoje marzenia. Po prostu słuchajcie nas dalej. Kochamy was!
***
British four-piece rock band Collateral is getting ready to release its second album, titled “Should Have Known Better”. While waiting for this material to see the light of day, just before the group's recent concert in London, we had a chat with its leader, Angelo Tristan. Enjoy!
The interview was conducted by Matt Sakson.
MATT: This conversation takes place at the end of your first tour in 2024, dubbed the Glass Sky Tour, marking the release of the lead single from your second album. How was this tour so far for you guys?
ANGELO: It's been our best headline tour to date by far! We just weren't expecting the numbers. I don't know if that's just down to “Glass Sky” or just down to the fact that we haven't done a headline tour since before Skid Row and H.E.A.T. You know, honestly, we were expecting maybe max 50 people at each show - and we've been getting, you know, 200, even 300 at KK's in Wolverhampton the other day, and then selling out Sheffield yesterday and then selling out London today. So, man, you know, it's crept up upon us, definitely. So it's been an amazing tour. Like I said, we were expecting just a few kind of good shows, but it's been amazing!
MATT: As I said, this tour is marking the release of your single “Glass Sky”. It's been a hell of a wait for Collateral fans for this single. So guys, what took you so long?
ANGELO: Yeah, well, you know, we wanted to have the next big release, something that is special, I guess. And I don't mean that in a kind of romantic way, you know, because I want it to be special, but genuinely something that we could be extremely proud of, not just now, but in years to come. There's a lot riding on it. You know what, our expectations of ourselves have gone up considerably, especially touring with the likes of Skid Row and playing with Bon Jovi and H.E.AT. And you see these guys and you know what it takes to be the best. So yeah, we didn't want to rush, but you know, there was COVID in between the two albums, which really kind of confused what we could do and what we couldn't do. But what it did do was it placed us in a situation where it's the right time because if we had released it any earlier or tried to release anything earlier, Louis wouldn't have been in the band. And Louie's a big influence on this album and how it sounds. And if it wasn't for Louie, we wouldn't have spoken to Dan Weller, the producer. So, yeah, you know, it's all right place, right time sort of thing, and it's come at the perfect time. And I think it will give the Collateral fans just a massive bang, man, because it's when we listen to it, we're like, this is new. It doesn't sound like anything that we've done or anything that any bands are doing right now as such, you know. So that's what I could say. It's just a very new sound. I think you guys will appreciate it.
MATT: The song is really, really awesome, I was totally surprised, but in a very, very positive way! It's so full of energy, so full of positive vibes. But speaking of the vibes and the atmosphere, what does the title “Glass Sky” stand for? How should we interpret it?
ANGELO: I guess all of us in life are trying to succeed at something in life, you know? And, I think a lot of us, 99% of us always feel like we're kind of not reaching our goal and we're not quite there. And there's obstacles in the way. And I guess the glass sky is those obstacles – glass sky is that ceiling where, you know, you're just there. And it's very much a biographical song for us in terms of that we feel like we're just here and all we need to do is break through that glass sky. So there's a lot of analogies in the song, you know, “like one by one we’ll take you on, when I finally break this Glass Sky” and we're talking about physical things in there, you know, I'm not going to mention who or what, but there's always people in life that will try to drag you down. So that's our nod to them, “one by one, we will take you on and we will break through”. So it's kind of that battle cry call to arms of people that are stuck in a rut or trying to get to success and just to let them know, “look at your enemies. Don't turn away, look them in the eye and say, fuck you, I'm going to do this!”.
MATT: Right! So the song is accompanied by a really cool video. Who came up with an idea for this video and who directed it?
ANGELO: It was Charlie Smith, who runs Mind Art Visual. We've been using him ever since some of our first music videos, “Mr. Big Shot” and stuff. So we've got a really good working partnership with him, and I called him up. I said, “look, you know, we've got this song…”. And he heard it, and he was like, “dude, we can do something really different with this!”. And he said, “look, I know a place, that is, a rain studio, you know? And it's just written glass sky all over it, and it's got that sort of diamond look, you know, glass, rain and all this”. So we just said, “look, you stop there! We're just going to use that!”. And there was no turning back, really. And also, man, you know, it's just us men in wet t-shirts and shit, you know? So it's all right, I like the amount of girls turning up to these shows now! [laughter]
MATT: No doubt the effect of the video! So, as we've already mentioned, this song is the lead single for your second album called “Should Have Known Better”. What should you have known better?
ANGELO: Everything! [laughter] You know, the story is we played Steelhouse Festival in 2021, I think. And because of covid, just all the rules and regulations were still sort of very confusing. And the backroom staff of Steelhouse kept on finding us in places that we weren't meant to be. We didn't know that we weren't meant to be in certain backstage areas, you know, because normally you are. But in this case, no one quite knew how to communicate that with us. So the manager kept on finding us in these places. And after about the fifth time, we said, “look, dude, you know, we don't know where we're meant to be. Like, you know, this person said that we could be here, and then you're saying that we can't!”. And he went yelling, “WELL, YOU SHOULD HAVE KNOWN BETTER!”. And it just kind of became a running joke, you know, in the tour bus, I'd say to Jack – when Jack would drop a fag button and burn his leg – and I'd be like, “oh, you should have known better!”. And it just kind of kept on. And then when we were thinking about the album name, I just went, “Should Have Known Better”. There it is! That's it. Yeah, it was an easy one to pick.
MATT: Good one! Well, when can we expect another single from the album?
ANGELO: End of March there'll be another single. It'll be considerably different from “Glass Sky”. We're going to go down a route that we've never done before in terms of releasing a tie, a style of song. And in truth, I haven't heard any other sort of bands around our sort of level or even higher release a song that we're kind of, you know, risk to release as well. So it'll be nice. And then there'll be another single, probably on the day that the album is released on 24th of May. So there'll be two more singles, yeah.
MATT: I can't wait to hear both of them! Well, as we've already covered the present, let's get back to the past for a bit. What inspired you to become a singer?
ANGELO: I heard “Livin' On A Prayer” when I was about 11, in a summer camp in Canada, in a big lodge, when they were clearing away all the breakfast plates and stuff. And I just remember hearing it for the first time. And as a kid, I was like, “What is that? What is that?”. And it just ran through me. And I remember my hair stood up on my arms and it just stuck with me then. And I said to myself, “that's it!. Whatever that did to me, I want to try and do that to other people!”. And I got back home and I said to my dad, “Look, I heard this song and it kind of went like this: ‘Ooooooh’…”, – “That's ‘Livin' On A Prayer’ by Bon Jovi!”. So we went to Sainsbury's that day. It was 2003, and they had just released “This Left Feels Right”, which was a bunch of their big hits, but the rehashed ones. So I saw “Livin' On A Prayer” on the tracklist and I was like, “let's take this home!”. I took it home and I played it and went, “no, this isn't the ‘Livin' On A Prayer’ I heard!”. But I listened to that whole album and I could hear the voice more. I could hear the songwriting more. And as an 11 year old kid, I kind of clicked that music was so interchangeable, and you could change it however you wanted it to sound and connect so much to it emotionally. And it just made me think completely different about music. So if I had gone to buy the original “Livin’ On A Prayer”, maybe that wouldn't have happened. But because I got the different versions, it just made me fall in love with it even more. And from then on, I just put all my chips on one roulette number and I said that is it from the age of 11. I went, “that's it. That's what we're doing!”.
MATT: As a long-time member of the Polish Bon Jovi Fanclub I guess you're probably the only person on this Earth who became a Bon Jovi fan by listening “This Left Feels Right”! [laughter] But getting back on track – your band started out kind of a solo project because you first named it The Angelo Tristan Band. So what prompted the move from a solo project to a group?
ANGELO: It was seriousness, you know, I knew that at some point there was going to have to be a band name. Because, you know, it's not cool, you know? You can't make it in the industry with your name like that, you know, unless you're Craig David or something, you know, whatever. Even, you know, Bon Jovi, it's clever. Jon was very clever in that sense, it's a cool band name. So anyway, it was a case of thinking about the seriousness of it and how serious we wanted to take it and how people were going to take us seriously. And they say, when you're coming up with band names, always pick the least worst one, because you can never find the best one. So me and Jack were just in a room and he said, “what's that Tom Cruise film you told me about?”. And I just went “Collateral”. There it is!
MATT: How did you meet the rest of the guys? Where did you find them?
ANGELO: You know, just from playing music. Jack knew Louis from when they were kids. And he came in and out of The Angelo Tristan Band and was our sound guy when we toured with Jared James Nichols and Phil X. So we've always been close, and he joined Collateral back in 2021 when covid hit, because we had the time to talk about our vision and stuff like that. So that's how we knew him. And Ben was a friend of Todd's when Todd was back in the band. So we needed a drummer. And Todd went, “I know a drummer!”, and got Ben involved. He came along to a rehearsal and that was it. That's how Ben joined.
MATT: You've already mentioned Todd, so I can't avoid that question: what was behind his decision to leave the band? Did anything happen between you guys?
ANGELO: It was completely on his behalf. He just wanted to focus on his family, you know, which was very understandable. Touring with H.E.A.T, Skid Row and Reckless Love was all so condensed because that was meant to happen over the two years during covid. So after covid, it all then rolled into one long tour. And, you know, we toured for months on those three tours away from our families. And sometimes it just hits with people differently. And we got back home and he just called me up and said, “you know, this is only going to get busier. I know it, so I'm going to just throw in the towel now because I don't think I'm going to be able to continue. I want to be with my family”. And that's it. You know, I respect that.
MATT: As a father yourself.
ANGELO: Yeah, exactly. I completely understand. So there's no malice there at all. We all love him.
MATT: So you were just lucky to have Louis in the band. There was no need to look for a replacement.
ANGELO: Yeah, exactly. Louis is a fabulous guitarist. He's an amazing producer. He's an amazing sound guy. A bit grumpy sometimes [laughter]. But he's technically just a phenomenon.
MATT: So your discography starts with a short EP called “4 shots!”, and then you released your first full album – just a few weeks before the covid hit. It was a horrible feeling for you, I guess?
ANGELO: It was horrible. I mean, the album managed to get fifth in the rock charts, which was the only good thing around at that time. But in general, it was a horrible time. But you know, you have to roll with the punches. And I count myself lucky now to find ourselves in this position now with an album that could potentially get in the Top 40. So, you know, it's all part of what will be in the biography book, I'm sure! [laughter]
MATT: Who was behind the idea and what was the reason to re-release the album #1, called “Re-Wired”? Was it aimed to remind the fans about you guys after the time when you were not able to perform due to covid?
ANGELO: Yeah. That and, you know, something to kind of promote whilst going on tour with H.E.A.T and Skid Row. Obviously, it would have been nice to have a new album at that point. But again, like the right place, right time sort of thing, we wanted to make sure that these songs were the best that they could be. So yeah, we just thought, “look, let's do something and think outside the box!”. So we've got loads of good friends on the album and completely remixed and remastered it, and then it got back in the charts. So it was a great little idea, I think. And we've made some good friends out of it as well.
MATT: Out of many fantastic musicians who appeared on this album, I was especially curious about Kee Marcelo, because these days he's playing mostly Swedish gigs and rarely goes abroad. How did you meet him?
ANGELO: It's strange. Phil X agreed to do it. And as soon as Phil X agreed to do it, we contacted other people. For example, we contacted Rudy Sarzo and said, “Look, Phil X is going to be on this album”. And Rudy was like, “Oh, okay, well, I'll do it!”. And then we said to Joel Hoekstra, “You know, Phil X and Rudy Sarzo are gonna be on it!”. And Joel was like, “Oh, okay, cool, I'll jump on this!”. And then we said to Kee, “Look, Phil X, Rudy Sarzo and Joel is going to be on this…”. And he was like, “Yeah, go on, I'll do it as well!” [laughter]. And it just then snowballed. You know, we were only going to have 2 or 3 people. And then we managed to get, you know, everyone!
MATT: Shame you did stop at some point – maybe you'd have managed to get Joey Tempest and Jon Bon Jovi, too! And speaking of Jon Bon Jovi – you've already played on the Jon Bon Jovi cruise five years ago. What did that experience mean to you?
ANGELO: Everything! It was incredible. You know, we release the thing every year called “Rough Cuts”, which is like a documentary about life in Collateral for that year. And we released one about that cruise, and it's online on YouTube. It's called “Runaway to Paradise” [like the cruise itself – ed. note], and it shows everything, you know? I mean for me as a Bon Jovi fan, you know, it was just amazing. You walk into the lift and it's Jon Bon Jovi's face on the lift and it opens up, and then it's Jon Bon Jovi standing there, and then it closes and behind you, you just see Jon Bon Jovi's face again, and you're like, “this is pretty cool, isn't it?”. It was fun, and a lot of our fans came from that and it just grew from there.
MATT: So except Bon Jovi and Jon Bon Jovi, who, out of the artists you toured with, was the biggest influence on your music?
ANGELO: I don't know. I don't really know. Maybe H.E.A.T, I wouldn't call it an influence, because, you know, we're quite in the same vein - although this second album is kind of nowhere near the same. But I don't know, really. I mean, Kenny [Leckremo – the singer of H.E.A.T – ed. note] has been an inspiration to me in terms of work ethic to try and get better, definitely, and trying to get my vocals stronger. And I looked at him and I saw him on stage and I went, “right, that's how I want to be able to have that ability!”. So he's a big inspiration for me. Definitely.
MATT: He's a real Duracell bunny on stage!
ANGELO: Yeah, yeah, yeah! [laughter].
MATT: All right. So are there going to be any guests on your second album?
ANGELO: Actually, yes! Dave from H.E.A.T is on one of the tracks.
MATT: Fantastic! Changing the topic a little bit, I've read somewhere that 3 or 4 years ago you were chosen to play Steven Tyler in a biopic by ITV. But honestly, when I did the research for this interview, I haven't found any materials from this production. What happened?
ANGELO: It is out there. It's called “Breaking The Band: Aerosmith”. It was done by a company that Netflix was involved in. And because of covid regulations, there was a load of really harsh regulations within the filming production the company had to adhere to. And because it was an American company that came over here to do it, they weren't really sticking to the rules. And eventually Netflix, I think, pulled out. And it is on a channel in America called Reelz. And that's the only place it got released. I think if you go on reelz.com or whatever it is, they play it every sort of few weeks on their channel so you can stream it. But I think after a while that the company understood that it wasn't going to be the thing that they wanted it to be. And it was hard because they had to film in such tight regulations. And it was like to the point where, the drug dealer in the film would hand me the snorting utensil and I'd grab it and they would they would cut and go “cut, cut, cut! The contamination!”, because I wasn't allowed to touch anything! So there was all these obstacles and we had to find ways to do it. And it just got to the point where I think they just said, “look, it's just not going to work”. After about 3 or 4 weeks of filming, they just kind of died down, which is a shame, because it had potential, you know. But you can see the documentary on Reelz.
MATT: Shame, indeed. Was it your only acting experience?
ANGELO: No, I've done stuff in the past, but as a kid. But only smaller stuff.
MATT: So what does the future hold for Collateral? What are your plans for the rest of the year? How do you want to promote the new album? Are you gonna play outside the UK?
ANGELO: Yeah, now that's the dream. Long story short, we want to get as many people here into this new album as possible. You know, we want to be playing the biggest venues and selling out venues, you know, and doing this and hitting people straight in the heart, that's the truth of it!
MATT: All right! So, in Poland you've already got quite a few fans. What would it take to bring Collateral to play there?
ANGELO: We want to get on the back of a big, big band. You know, that's the best way that we can think of and how it's done, really. The band at our level currently is getting on a big band like the Scorpions or Bon Jovi or something like that, you know. So that's what we're working towards and making waves.
MATT: As the show is already getting to start, it's time to finish this interview. So please say a few words from your own heart to all the Collateral fans out there!
ANGELO: I just want to thank you all so much for being on this journey with us. It is a massive dream for us at the moment. You know, every single day. Just keep listening to our music. We love you!
Tłumaczenie wersji PL oraz korekta wersji EN: Natasza Sakson