Michał Kowalonek: "Udało nam się stworzyć poruszający materiał, który dobrze się sprawdza podczas słuchania w zaciszu domowym jak i na żywo"

Michał Kowalonek: "Udało nam się stworzyć poruszający materiał, który dobrze się sprawdza podczas słuchania w zaciszu domowym jak i na żywo"

Zapraszamy do naszej rozmowy z Michałem Kowalonkiem - członkiem zespołu Snowman oraz byłym wokalistą zespołu Myslovitz. Obecnie Michał tworzy duet z Miro Kępińskim. Artyści promują swój debiutancki album "Kintsugi".

Spotykamy się w wielkim dniu dla Was, właśnie ukazał się Wasz debiutancki album na winylu! Jakie odczucia towarzyszą  tej premierze?

To bardzo emocjonujący moment. Jeszcze chwilę temu spotkaliśmy się z Miro i zaczęliśmy tworzyć wspólnie. A dziś świętujemy. To piękny moment gdy pomysły, idee i decyzje się materializują. Mówią najlepsze pomysły to te zrealizowane. Mają rację :) Dla mnie osobiście to wymarzony nośnik na którym od lat chciałem zawrzeć swoje utwory. Wyszło pięknie - warto mieć ten egzemplarz.

W ogóle powinniśmy zacząć od pytania jak doszło do Waszej współpracy, jak się poznaliście i kiedy padł pomysł wspólnego projektu?

Pierwszy raz na tej samej szerokości geograficznej i w tym samym czasie zaliczyliśmy spotkanie na Męskim Graniu 2018. Za drugim razem na naszych solo aktach na tajnych koncertach we Wrocławiu - SoFar 2021. Wtedy też zdecydowaliśmy, że warto coś wspólnie stworzyć. Na pierwsze efekty tych rozmów musieliśmy czekać jeszcze rok. Gdy usłyszałem kompozycję Tell  (to był singiel solo albumu Miro) poczułem, że muszę do tego zaśpiewać. Odezwałem się do Miro i już kilka tygodni później miał premierę utwór DOM. Za dzień premiery wybraliśmy PIANO DAY - ważny dla Miro dzień w roku. 88 dzień w roku. Od tego czasu zaczęliśmy wspólnie tworzyć i efektem tego jest płyta KINTSUGI.     

A ten projekt ma jakieś ograniczenia czasowe, płytowe? Jak długo zamierzacie razem tworzyć?

Nie kalkulowaliśmy nigdy w taki sposób. Raczej płyniemy z nurtem. Tak długo jak nam się będzie razem dobrze tworzyć tak długo będziemy się tym dzielić. To chyba najbardziej fair układ. Mamy super team z Kayax. To dla nas duże wsparcie. Możemy spokojnie zająć się częścią artystyczną. To dla nas bardzo komfortowe warunki i chcemy żeby to trwało długo. Chętnie zdradzę, że pracujemy już nad nowymi kompozycjami oraz niedługo pojawi się też kilka naszych utworów na dużym ekranie. Tyle możemy na teraz zdradzić. Dzieję się.

A jak trwały pracę nad tym albumem? Opowiedzcie nam coś o powstaniu tej płyty?

Cały album powstał z małym wyjątkiem ONLINE. Nie spotkaliśmy się ani razu w studio podczas komponowania i pisania materiału. To było nowe przeżycie dla nas obu. Każdy z nas pracował w zaciszu domowym. Miro komponował  muzykę oraz zajmował się produkcją. Ja pisałem teksty i rejestrowałem wokale. Osobiście jestem bardzo wdzięczny za ten czas. Dużo się nauczyłem od Miro. Ten czas wymagał od nas bardzo dużej precyzji i samozaparcia. Myślę, że album powstała z czystej przyjemności tworzenia. Nie mieliśmy w pierwszej fazie kontaktu i planów wydawniczych, a jednak powstawała piosenka za piosenką. I to trwa do teraz. Mamy KINTSUGI a my dalej tworzymy.  Niech to się nie kończy.

A co oznacza nazwa Waszej płyty – Kintsugi i dlaczego właśnie taki tytuł albumu? Kto z Was jest fanem Japonii?

Ostatni utwór na płytę jaki napisaliśmy traktuje i starej japońskiej sztuce naprawiania rozbitej porcelany. Ten temat chodził za mną długo. Próbowałem ująć go w słowa wiele razy. Ale gdy usłyszałem te dźwięki, które miro zaproponował wszystko się samo połączyło. Od utworu zaczerpnęliśmy nazwę albumu. Później dla pewnej japońskiej firmy graliśmy kilka zamkniętych eventów i tam poznaliśmy cudownego człowieka od BuriSushi - Marka, który poznał nas z Chie Piskorską. Japonka od wielu lat mieszkająca w Polsce - ambasadorka sztuki Japonii w Polsce. Chie zaprosiła nas na warsztaty Kintsugi, które w małej kawiarence MakiMaki prowadziła Joanna Koryciarz Kitamikado. I tak powstał klip do utworu. Tak jak wspominałem wyżej. Płyniemy z nurtem. Mówią „go with the flow”. Japonia to nasz najbliższy cel podróży. Czujemy, że musimy tam podzielić naszą muzyką. Jeszcze szukamy metody ale wierzymy, że się uda. Tak jak udało nam się zorganizować wyprawę na Islandię i przywieźć stamtąd klip Amen.

Na płycie znakomici goście:  Sarsa, Novika,  Paulina Gałązka, Mery Spolsky. Jaki klucz towarzyszył wyborze tak wspaniałych gości?  Jak wyglądał dobór piosenek do poszczególnych wykonawczyń?

Kluczem były piosenki. Kończąc każdą kompozycję przychodziły nam różne pomysły do głowy. Tak też było z gościniami. Gdy pojawił się numer “100 pytań do” - Mery w tym samym momencie nam się pojawiła w świadomości. To numer, można powiedzieć szyty na miarę :)

Przy Kintsugi z kolei, spełniłem moje wielkie marzenie i zaproponowałem Sarsie wspólne wykonanie utworu. Marta absolutnie nas zachwyciła. Wprowadziła w utwór ten wyjątkowy pierwiastek kobiecy. Swoją barwą głosu koi i daje nadzieję. Dla nas Magia.

Dolina Łez to nasz romans z muzyką klubową i tu od razu przyszła nam do głowy Novika. Jej aksamitny ciepły głos przenosi nas na parkiet i o to nam chodziło. Novika to bezapelacyjna królowa muzyki klubowej w Polsce.

Powiedziałem wcześniej, że nagraliśmy album w całości ONLINE z mały wyjątkiem. Tym przepięknym wyjątkiem była praca z Pauliną Gałązką. Niezwykle zdolna, filigranowa, z przeszywającym głosem aktorka. To z nią spotkaliśmy się w studio i szczerze - nie mogliśmy z niego wyjść. Paulina z taką lekkością i łatwością zaproponowała swoje partie w utworze PLANETY, że do dziś mamy ciary.

Mówimy też, że to właśnie gościnie są naszą złotą nicią która łączy naszą płytę w całość, Bardzo jesteśmy tym pięknym i zdolnym kobietom wdzięczni za zaufanie i włożone w piosenkę serce.    

Mimo debiutu zainteresował się z Wami duży gracz na rynku wydawniczym firma Kayax. Było trudno namówić włodarzy Kayaxu do współpracy?

Nie było to takie oczywiste. W pewnym sensie musieliśmy o to zawalczyć ;). Największy udział miał w tym nasz manager Maciej Pilarczyk, który namówił Tomika - szefa Kayaxu na wydanie naszego projektu. Michał współpracował już wcześniej z Maciejem od czasu Myslovitz, a Miro wydawał już w Kayaxie swoje rzeczy, w tym nominowaną do Fryderyka muzykę z filmu ‘In This Gray Place’.

Jesteście już po premierze kilku singli, ale płyta jest też od jakiegoś czasu w streamingu, jaki feedback otrzymujecie od fanów i krytyków muzycznych?

Bardzo emocjonalny, co szczególnie widać na naszych koncertach. Często ludzie wychodzą wzruszeni z naszych występów - płaczą. Myślę, że udało nam się stworzyć poruszający materiał, który dobrze się sprawdza podczas słuchania w zaciszu domowym jak i na żywo.

Michał, w 2017 w wywiadzie dla nas powiedziałeś: "Nie trzeba stać na szczycie, żeby mieć uczucie zwycięstwa", czujesz się obecnie zwycięzcą?

Na mojej twarzy wielki uśmiech. Pięknie, że wyciągasz to zdanie. Był kiedyś taki mem - Jestem Zwycięzcą  :) mimo wszystko :). Ale szczerze. Mam w ręce swój winyl KINTSUGI. Włożyłem w niego tyle ile miałem. Już tak mam, że dzielę się muzyką, którą tworze. Myślę, że jest to jakaś forma zwycięstwa. W znaczeniu, że konsekwentnie pracuję nad sobą i moim światem, żeby to co tworzę warte było pochylenia się nad tym. I to jest ważne. I myślę, też że na szczyty wchodzi się i się z nich schodzi. Wszystko się zmienia i ta zmiana to coś wyjątkowo dobrego.

Planujecie trasę koncertową promująca album?

Tak. Cały czas dodajemy koncerty. Pojawią się też letnie festiwale :). Zapraszamy na nasze social media.

Dziękujemy za rozmowę i życzymy dalszych sukcesów.

Dziękujemy bardzo.

Komentarze: