Jan Gałach: "Z dwiema perkusjami zawsze jest trudniej"

Jan Gałach: "Z dwiema perkusjami zawsze jest trudniej"

Jan Gałach - skrzypek, kompozytor, Ślązak z krwi i kości, obecnie mieszkaniec Wrocławia, założyciel i lider zespołu Jan Gałach Band, znany ze współpracy z wieloma polskimi i zagranicznymi wykonawcami  - opowiada o kończącym się roku i planach na przyszły, nowy 2015 rok.

Jaki był ten kończący się rok dla Ciebie i Twojego zespołu?

2014 rok był jednym z najlepszych okresów dla mnie, nie wiem, czy nie najlepszym od kilkunastu lat. Dużo się wydarzyło, mam na myśli nie tylko działalność mojego zespołu, ale także wydarzenia związane z uczestnictwem i pracą w innych projektach. Zagrałem wiele koncertów, nie tylko ze swoim zespołem, ale także z innymi wykonawcami. Poza tym na kilku płytach nagranych w tym roku można usłyszeć moje skrzypce. To dla mnie naprawdę dużo. Czas poświęcony muzyce jest czasem wykorzystanym w 100%. Jan Gałach Band rozpoczął ten rok dość mocno, bo od zaprezentowania się w Memphis podczas corocznego festiwalu i myślę, że ten wyjazd dał nam takiego pozytywnego kopa. Potem przyszło kilka nagród za poprzedni rok, wygrany jeden czy drugi konkurs i rozpędziła się nasza muzyczna maszyna. Zagraliśmy w wielu ciekawych miejscach, wszędzie przyjmowano nas z wielkim entuzjazmem, co naprawdę bardzo cieszy. Zagraliśmy też koncert w radiowej Trójce, a to dla mojego zespołu ogromne wyróżnienie.

Już w najbliższy piątek i sobotę (12/13.12.2014) po raz kolejny zagrasz z zespołem Dżem, tym razem w warszawskiej Stodole. Wiem, że jednym z ważniejszych wydarzeń dla Ciebie było zagranie z Dżemem podczas czerwcowych obchodów 35-lecia istnienia tego zespołu. Powiedz, jak doszło do tej współpracy, która nadal trwa.

Tak naprawdę pomysł narodził się 6 lat temu, gdy przebywałem przez jakiś czas w Londynie. Pamiętam, planowali akustyczne koncerty i chcieli, bym w nich uczestniczył. Jednak ze względu na to, że przebywałem poza granicami kraju, granie tych koncertów było niemożliwe. Podczas obchodów 35-lecia Dżemu pojawił się ten pomysł ponownie i na początku miał to być tylko jeden koncert, ale że zaplanowano kolejne akustyczne występy, zostałem zaproszony do uczestnictwa w nich. Mam nadzieję, że z nowym rokiem ta współpraca będzie nadal kontynuowana.

Skoro już wspomniałeś o nowym roku, muszę zapytać o plany na ten czas. Jakie pomysły i założenia  masz na najbliższe miesiące?

Na pewno w 2015 roku chcę wydać płytę ze swoim zespołem i to będzie sprawa priorytetowa. Myślę, że jak intensywnie popracujemy, płyta na jesień powinna być na rynku. Pamiętając płytę „Jan Gałach & Friends” wydaną w zeszłym roku wiemy, że nie można jej zaliczyć, jako pierwszej płyty Jan Gałach Band mimo, że firmowana jest przez mój zespół. Wydawnictwo, które planujemy będzie tak naprawdę naszym pierwszym, w pełni zrealizowanym w obecnym składzie. Oprócz pracy ze swoim zespołem będę miał przyjemność uczestniczyć w trasie koncertowej promującej nową płytę Maćka Balcara. Na przełomie stycznia i lutego zagramy wspólnie kilkanaście koncertów, na które oczywiście wszystkich zapraszam. Czas pokaże, co się jeszcze wydarzy, plany mamy niemałe, a życie wszystko zweryfikuje.

Gdzie chciałbyś wydać płytę? Szukasz może wydawcy poza polskim rynkiem?

Oczywiście, że szukać będę wydawcy także za granicą, podobnie jak agencji koncertowej, która pomoże nam zorganizować występy na innych europejskich scenach. Polski rynek jest dość specyficzny, zdaję sobie sprawę, że nigdzie nie jest łatwo, ale u nas tak dużemu zespołowi, z dwiema perkusjami zawsze jest trudniej. Poza tym od wielu organizatorów koncertów czy festiwali w Polsce słyszymy, że nie zagramy na imprezie bluesowej, bo nie gramy bluesa, na jazzowej także nie, bo nie gramy jazzu. Tego problemu nie ma w innych europejskich krajach. Jest tam większa otwartość i dowolność w działaniu. Trzeba być tylko i aż naprawdę dobrym.

Dla muzyka najważniejszy jest występ na żywo. Jakie masz swoje marzenia związane z koncertami? Czy jest takie miejsce, w którym chciałbyś zagrać?

Chciałbym zagrać ze swoim zespołem koncert w wypełnionej po brzegi sali wielkości Stodoły. Wtedy miałbym pewność, że niełatwa muzyka, jaką prezentujemy jest dobrze odbierana przez znaczną publiczność. To bardzo ważne, świadomość, że ma się dla kogo grać jest najważniejsza. Zagraliśmy wiele koncertów w różnych miejscach. Myślę, że idealnie pasujemy do takiego miejsca, jak Dolina Charlotty, gdzie muzyka rockowa z elementami bluesa i jazzu ma ogromne wzięcie.

Tradycyjnie, już od kilkunastu lat kończysz każdy rok Koncertem Świątecznym w chorzowskiej Leśniczówce. Nie inaczej będzie w tym roku. To świetna impreza, przyciągająca wielu ludzi. Zapraszasz innych muzyków do wspólnego grania. Kogo usłyszymy 27 grudnia? Nie myślałeś o tym, by spróbować tę tradycję zainicjować w innych miejscach w Polsce?

W tym roku na scenie Leśniczówki oprócz mojego zespołu pojawi się także Around The Blues oraz goście specjalni: Aleksander Papierz i Roman „Pazur” Wojciechowski. Oczywiście pomysł organizowania koncertów świątecznych w tej formie w innych miejscach nie jest nowy, próbowaliśmy tego i to z powodzeniem na przykład w Opocznie. W tym roku także odwiedzimy Opoczno, jednak koncert będzie miał formę charytatywną. W tej akcji wspomoże nas Maciek Balcar. Zapraszam wszystkich zainteresowanych organizacją koncertów świątecznych, chętnie zaszczepimy tę tradycję w innych miejscach, chociaż zdaję sobie sprawę, że trzeba co najmniej kilku lat, by ludzi nauczyć tego, co w Leśniczówce jest dla wielu więcej niż tradycją.

Komentarze: