Na półki sklepów muzycznych trafiła niedawno reedycja debiutanckiej płyty zespołu "Indios Bravos" pt. "Part One". Płyta ta w swojej pierwotnej wersji ukazała się w roku 1999 i dziś, po 15 latach od tamtego dnia, ponownie możemy wsłuchać się w odrestaurowane dźwięki muzycznej mieszkanki reggae, rocka, bluesa i muzyki elektronicznej. Z Piotrem Banachem rozmawiał Przemek Kokot.
Przemek Kokot, Wyspa.fm: Ponad 30 lat na scenie, czy czujesz się jako muzyk spełniony?
Piotr Banach, Indios Bravos: Jako spełniający się raczej. Robię to co chcę, kiedy chcę i z kim chcę, na swoich warunkach, więc jest dobrze :)
Jaką płytę, przy której nagrywaniu brałeś udział, darzysz największym sentymentem?
Ha, pytanie z cyklu wymień trzy najlepsze książki, albo płyty. Sentymentem darzę wszystkie płyty, bo są jak zdjęcia w rodzinnym albumie, na jednym wyszedłem lepiej, na innym gorzej, ale to cały czas ja.
Niedawno miała miejsce reedycja waszej pierwszej płyty - Part One, co Was podkusiło, by odświeżyć te płytę?
Ludzie pytali, ludzie chcieli, więc kiedy kilka miesięcy temu Dzidek, czyli szef Jimmy Jazz Records zapytał - a może wydacie u mnie winyla? - to odpowiedziałem - jak chcesz, to rób. Przez długi czas nie chciałem tej reedycji, wydawało mi się to nieuczciwe względem tych, którzy kupowali pierwsze, od wielu lat niedostępne wydanie za kilkaset złotych, ale wytłumaczono mi, że dla kolekcjonerów pierwsze wydanie, to pierwsze wydanie i reedycja niczego tu nie zmienia.
Mieliście trasę koncertową na której graliście cały Part One. Ulegliście modzie, potrzebą rynku? Coma, Hey, Lao Che i wiele innych zespołów miało trasę pt: "gramy swój pierwszy album"
Mieliśmy taki plan, ale okazało się, że zespół rockowy, jakim w tej chwili jesteśmy średnio jest przystosowany do grania cyber-reggae. To po prostu nie było to, więc skończyło się na kilku utworach, które grywaliśmy na koncertach już wcześniej. Co do potrzeb rynku, to większy sens miałoby takie odegranie na żywo płyty "Mental Revolution", bo to ona cieszy się największą estymą naszych fanów.
W młodości byłeś zbuntowany?
Wciąż jestem młody i zbuntowany, tyle że inaczej :) Kiedy byłem nastolatkiem mój bunt był mniej radykalny niż jest teraz. Wtedy byłem hippisem, punkiem, rastamanem, a teraz jestem człowiekiem świadomym, odrzucającym pewne postawy, teorie i systemy z wiedzą dlaczego tego nie chcę i co ważniejsze, czego chcę w zamian. Co dziwniejsze proces moje radykalizacji trwa i z każdym rokiem się pogłębia, choć jednocześnie najbliższą mi filozofią jest buddyzm zakładający podążanie środkiem drogi i unikanie skrajności.
Teraz mówisz o teoriach spiskowych, o tym ze jesteśmy manipulowani, masz siłę z tym walczyć, czy raczej przechodzisz obok i żyjesz swoim życiem?
Każdy musi walczyć tak, jak potrafi. Moim orężem jest tekst piosenki, możliwość udzielania wywiadów i przemawiania ze sceny. Jestem jednak w takim stanie ducha, że choć nie tworzę opozycyjnych struktur i nie znam się, metaforycznie rzecz ujmując, na konstruowaniu bomb, to czuję, że gdy trzeba będzie zamienić tekst piosenki na mniej wyszukany oręż, będę gotowy to zrobić. Mam nadzieję, że nie dojdzie do takiej sytuacji, ale obawiam się, że szanse na cywilizowane załatwienie sprawy są coraz mniejsze, a pozostawić ją nie załatwioną, to zgodzić się na urzeczywistnienie wizji Orwella z powieści "1984".
--> Przeczytaj także: Nasza recenzja - Indios Bravos "Part One"
Istniejecie już 15 lat, jaki to był okres dla was, jako dla zespołu Indios Bravos?
Przyjemny, pełen wrażeń, czasami pracowity, czasami burzliwy. Zagraliśmy mnóstwo koncertów, nagraliśmy kilka płyt, przeżywaliśmy zmiany personalne, wzrosty frekwencji i jej spadki, chwile triumfu i gorzkie żale, że miało być inaczej. Normalnie, jak to w życiu :)
15-lecie Indios Bravos jakieś niespodzianki dla fanów po Nowym Roku?
Daliśmy się namówić na zagranie w lutym koncertu akustycznego, ale to raczej żadna niespodzianka, bo wszystkie zespoły rockowe prędzej, czy później dochodzą do tego miejsca. Generalnie rzadko coś planujemy, działamy raczej pod wpływem impulsu, więc pożyjemy - zobaczymy :)
Jak przez ten okres zmieniała się Wasza muzyka?
Powiedziałbym, że zmieniały się tylko środki wyrazu. Raz byliśmy bardziej elektroniczni, a raz bardziej rockowi, ale to, co stanowi o naszym stylu pozostaje niezmienne, wciąż gramy muzykę z reggae w tle i z silnymi ciągotkami do muzyki lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych.
Odszedłeś z Hey'a i założyłeś nowy twór - wiele ryzykowałeś, czy to wypali, z perspektywy czasu nie żałujesz tej decyzji?
No przecież wypaliło, więc dlaczego miałbym żałować? :) Odszedłem z Heya, bo odejść musiałem i nie było w tym miejsca na kalkulacje i bilanse zysków i strat. Tak w tamtym momencie czułem i tak zrobić musiałem. Hey po moim odejściu bardzo się zmienił i jest z tej zmiany bardzo zadowolony, ja zrobiłem to, co chciałem i też jestem z tego zadowolony, więc skoro wszyscy są zadowoleni, to znaczy, że dobrze się stało :)
Twoja córka będzie artystką? Już się udzielała na Waszej płycie "Jatata"
Nie tylko na płycie, na YT można znaleźć jeszcze dwa inne nasze wspólne wykonania i myślę, że na tym się nie skończy. A artystką już jest, z zapałem rysuje, wycina, lepi z plasteliny, tańczy, śpiewa i deklamuje z tak widoczną przyjemnością, że nikt nie może mieć wątpliwości, że artycha z niej pełną gębą :)
Materiał na nową płytę juz się szykuje?
A, owszem i to na dwie naraz. Piszę ostatnimi czasy bardzo dużo piosenek, które rozdzielam sprawiedliwie pomiędzy nową płytę IB, a moją solową, którą nagrywam sobie w prezencie na pięćdziesiąte urodziny. Zagram też, w związku z tym, kilka solowych koncertów, zarówno z premierowym, jak i przekrojowym materiałem z całej mojej twórczości. Coś z Dum Duma, coś Heya, Indiosów, Ludzi Miłych, a nawet Kolaborantów. Myślę, że będą to fajne koncerty, zapraszam :)
Dzięki za rozmowę i wszystkiego dobrego!!
Dziękuję, wszystkiego naj i pozdrowienia dla czytelników Wyspy.fm, peace! :)