Multikino vs TVP, czyli kulturalne starcie
Opinia Wyspy.fm

Multikino vs TVP, czyli kulturalne starcie

Od razu uprzedzam: poniższy tekst nie zawiera lokowania produktu.

Led Zeppelin, Aerosmith, Depeche Mode, Bjork, David Bowie czy ostatnio Queen, to tylko wybrane pozycje koncertowe sieci Multikino. Czy popularna sieć kin przejęła rolę Telewizji Publicznej i kanałów muzycznych?

Wydawałoby się, że koncerty ulubionych, kultowych wykonawców powinniśmy oglądać w kanałach muzycznych, bądź w Telewizji Publicznej. Jednak dyrektorzy polskich stacji muzycznych, radia i telewizji wciskają nam tą samą historyjkę: “Gramy to, czego pragną słuchacze”. Tym sposobem z rynku zniknęła z wizji stacja MTV Classic, a w głównym kanale MTV nie znajdziemy już klipów, a głównie głupie seriale.  Stacje muzyczne przekształcają się w stacje serialowe, bo niby “już nikt nie chce oglądać koncertów czy teledysków w telewizji”.

Tymczasem rzeczywistość jest zupełnie inna niż ta, w której żyją polskie media - zamiast rozsiąść się wygodnie na kanapie przed telewizorem, z pilotem w ręku, żeby oglądnąć kolejny głupi serial w MTV, wolimy pójść do kina na koncert ulubionego wykonawcy.

"Koncerty w Multikinie odbywają się od 5 lat, i od samego początku był to projekt cykliczny. W sieci naszych kin dbamy o to, aby oprócz standardowego repertuaru, odbywały się projekty specjalne jak maratony, Kocham Kino, transmisje brytyjskich Teatrów czy właśnie koncerty.” - mówi Magdalena Cieplińska z sieci Multikino.

Dowodem na to, że tego typu imprezy przyciągają ludzi mających już dość siekanki serwowanej w telewizji, jest chociażby ostatni koncert grupy Queen w Mutikinie, który miałem przyjemność oglądnąć. Sala była wypełniona po brzegi.

“W Warszawie, Poznaniu i Olsztynie otwieraliśmy dodatkową salę. A przy okazji koncertu Depeche Mode dodatkowe sale były m.in. w Katowicach, Gdańsku i Olsztynie.” - dodaje Cieplińska.

Multikino z sukcesem więc pokazuje to, co powinna publiczna TVP. Podczas gdy kino przejęło rolę propagatora kultury, telewizja schodzi na psy. Tam ważniejsza jest dwudziestapiąta powtórka kiepskiego filmu albo trzeba pokazać żenująco nudne “SuperStarcie” i inne talent show. Ambitne programy pokazywane są grubo po północy. Na przykład ostatni odcinek kulturalnego programu “WOK”, TVP2 nadała o godzinie 0:35. O wcześniejszej porze ważniejsze było wyświetlenie filmu "Fighting. Miejskie walki” z 2009 roku.

—>Przeczytaj także: SuperKLAPA SuperSTARCIA

Zajrzyjmy też do ramówki MTV: “Pielęgniarki z Orange County", "Nastolenie Matki 2", "Operacja Stylówa" czy “sławne” "Warsaw Shore". Programy niskich lotów, ogłupiające społeczeństwo. “Music Television” powinno zmienić nazwę, bo z muzyką nie łączy tej stacji już, oprócz nazwy, chyba nic.

Do ramówek innych stacji muzycznych boję się nawet zaglądać. Czy ja, moja rodzina i znajomi żyjemy w innym świecie? Czy ktoś, poza producentami, ogląda te programy? Czy producenci mają nas za kompletnych idiotów? Jeżeli tak, to ja już wolę ruszyć swoje cztery litery sprzed telewizora, pójść do kina, nawet jeśli miałoby mnie to kosztować 25zł. W tej sytuacji nie dziwi więc fakt, że 2/3 Polaków nie płaci abonamentu TV, a piractwo w internecie kwitnie.

Komentarze: