Ebola, mięso - Morrissey wciąż w formie!
Opinia Wyspy.fm

Ebola, mięso - Morrissey wciąż w formie!

Były wokalista The Smiths nie pozwala o sobie zapomnieć. Jeszcze nie przebrzmiały echa skandalu na koncercie w warszawskiej „Stodole”, a Pan Artysta zdążył już dwukrotnie narazić się fanom. Jeszcze trochę i będzie mógł dawać koncerty wyłącznie we własnym domu, śpiewając do lustra...

Najpierw na lotnisku w Los Angeles odmówił autografu fanowi, tłumacząc to … ebolą. Szkoda, że jego tłumaczenia nie słyszał nikt z lotniskowej obsługi, bo pewnie nie opuściłby długo Stanów Zjednoczonych. Z drugiej strony taka kwarantanna być może okazałaby się zbawienna dla rozumu...

-->> Przeczytaj także: Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść...

Bo że z deklem u tego pana nie wszystko jest ostatnio w porządku może świadczyć również przypadek z odwołaniem koncertu w Islandii. Nieważne, że tamtejsi fani bardzo oczekiwali na ten występ. Powód zerwania umowy jest tak banalny, że aż śmieszny... Otóż, Panu Artyście tym razem nie spodobało się to, że w klubie, w którym miał śpiewać podawane są mięsne potrawy. Sam Morrisey jest zdeklarowanym wegetarianinem, ale – na Boga! - jeśli ktoś miałby ochotę wciągnąć w klubie przed koncertem hot-doga, hamburgera, albo chociażby pizzę z szynką – nie ma opcji.

Niech sobie Pan Artysta wpisuje w menu przedkoncertowe co tylko chce, ale niech swoich przekonań nie wciska na siłę innym, bo to już zalatuje działaniami pewnych brodatych gości (i nie mam na myśli muzyków ZZ Top...).

Dobrze, że Morrisey nie wystąpił jeszcze z petycjami, by w ogóle zakazać sprzedaży mięsa w krajach, do których akurat wpadł z koncertami... Przecież, to też są „kanibalistyczne praktyki”, prawda?

Komentarze: