Pamiętam moje pierwsze muzycznie spotkanie z zespołem The Twilight Sad. Upalny sierpniowy dzień na Off Festiwalu w zatłoczonym namiocie Trójki wtedy usłyszałam przepiękne dźwięki , które od razu kupiły moje serce. Nietuzinkowy wokal przemieszany z surowym ale jakże szczerym brzmieniem gitary. Zawsze chciałam by zespół był bardziej doceniony, zauważony tym bardziej ucieszyłam mnie wiadomość wspólnej trasy Szkotów z zespołem The Cure oraz ich koncertu w Polsce. Rozmowa z wokalistą zespołu James Graham.
Kilka lat temu zagraliście na Off Festivalu w Katowicach. Co podobało wam się najbardziej z tego koncertu?
Publiczność! Nigdy wcześniej nie graliśmy w Polsce i byliśmy bardzo podekscytowani naszym pierwszym występem. Do tego czuliśmy podenerwowanie i stres. Śledziłem Line up Off Festivalu już przez kilka lat i czułem zazdrość, że nie graliśmy tam wcześniej, ponieważ zawsze uważałem, że ten festiwal jest świetny! Był to nasz pierwszy występ w Polsce i tak naprawdę nie wiedzieliśmy czy ktoś się zjawi. Pamiętam, że robiliśmy próbę 45 min przed koncertem w pustym namiocie, wtedy przeszła przez mnie taka myśl, że jeśli chociaż w połowie będzie on zapełniony to będziemy szczęściarzami. Moje obawy się nie spełniły jak wychodziliśmy na scenę by zagrać koncert namiot był wypełniony po brzegi do tego większość publiczności znała nasze piosenki, co spowodował osłupienie i nie dowierzanie z mojej strony! Ten dzień jest nadal jednym z moich ulubionych w całej karierze naszego zespołu. Był to ostatni nasz wspólny występ z Martinem Doherty, który opuścił nas dla nowego projektu CHURCHES. Wszystkie te okoliczności sprawiły, że ten koncert był dla nas wyjątkowy i nadal jest naszym najlepszym wspomnieniem
Gratulacje z okazji waszej wspólnej trasy z The Cure! Jak do tego doszło?
Dziękujemy, my również bardzo się cieszymy z tej trasy. Wszystko zaczęło się od wspólnego przyjaciela Stuarta z Mogwai, który podesłał Roberowi Smith naszą drugą płytę „Forget the Night Ahead”. Robertowi spodobało się brzmienie, poinformował nas o tym Stuart do końca nie byliśmy pewni na ile jest to prawda, raczej nie byliśmy w stanie uwierzyć, że zdarzyła się nam takie ogromne wyróżnienie. Następnie Andy zaczął pisać z Robertem Smithem. Poprosił go o remix któregoś z utworów z trzeciego albumu. Niestety, nasza współpraca nie doszła do skutku dopiero udało się ją zrealizować przy okazji wydania „Nobody Wants to Be Here and Nobody Wants to Leave”. Robert określił ten album „czymś pięknym”. Wybrał „There's A Girl In The Corner" i zaaranżował tą piosenkę po swojemu. Do dziś pamiętam moment, w którym przesłuchiwaliśmy tego remixu akurat byliśmy wtedy w trasie po Ameryce. Uczucie, w którym twój idol śpiewa tekst, który sam napisałeś jest bezcenne. Nadal nie wierzę, że to się stało, oczywiście jestem pod wielkim wrażeniem całej pracy Roberta, jaką włożył w ten utwór, uwielbiam tą wersję! Po tym wszystkim dostaliśmy maila od niego czy chcemy ich supportować na Amerykańskiej trasie. Miesiąc po doszła jeszcze Europejska. Robert jest niesamowity dla nas nigdy nie będę umiał mu podziękować za wszystko, co zrobił. Dał nam tyle możliwości m.in. poznania nowych ludzi i tego by ci ludzie poznali naszą muzykę to piękne!
Większość zespołów nie lubi swoich debiutanckich płyt. Co myślicie o waszym pierwszym albumie? Jak zmieniała się wasza muzyka na przestrzeni tych wszystkich lat?
Uwielbiam nasz debiutancki album. Piosenki z niego są pierwsze, jakie napisałem w swoim życiu. One mnie przedstawiają to, kim byłem i co czułem w tamtym czasie. Myślę, że nasza muzyka stylistycznie nie wiele się zmieniła przez te wszystkie lata tak samo osobiście, jako ludzie nadal pozostajemy tacy sami. Piosenki, które tworze są bardzo osobiste, więc jeśli ja sam się zmienię to one zaczną zmieniać się razem ze mną. Jako zespół zawsze chcieliśmy iść nowymi ścieżkami, nie sądzę by każdy nasz album brzmiał tak samo jednak są jakieś powiązania między nimi. Z czasem pewnie będziemy próbować nowych brzmień jednak przyczyna, dla której tworzymy muzykę zawsze pozostanie taka sama.
Chcielibyście być sławniejsi czy raczej cenicie sobie niezależność? Jaka jest waszym zdaniem definicja sukcesu?
Chcielibyśmy zdobyć większe grono słuchaczy jednak zdajemy sobie sprawę, że jest to raczej nie możliwe. Nasze utwory są specyficzne, jak wspominałem wcześniej bardzo osobiste gdyż pisząc daną piosenkę zamieszczam w niej rzeczy, o których nie mogę mówić w codziennym życiu. Jest to w jakimś sensie terapia. Nigdy nie pomyślałam o tym by wzbogacić się na naszej twórczości wtedy nie bylibyśmy sobą myślę, że nasi fani też to doceniają i widzą, że tworzymy muzykę nie dla sławy czy bogactwa tylko dla niej samej po prostu kochamy to, co robimy i oddajemy się temu nie ze względów finansowych. Dla mnie najważniejsze jest pisanie piosenek, koncertowanie oraz zwiedzanie nowych miejsc i poznawanie nowych ludzi. Nie ważne czy będziemy grać dla 150 czy 1500 tys. osób nadal będzie to dla nas tak samo ważne i ekscytujące.
Wsparcie fanów, czy jest dla was ważne? Macie jakieś zabawne historie związane z nimi?
Dla mnie ich wsparcie jest bardzo ważne. Szczerze nie pamiętam żadnych zabawnych historyjek. Jedynie mogę powiedzieć, że ludzie są dla nas bardzo życzliwi. Niektórzy pieką ciasta, tworzą komiksy o nas, przynoszą alkohol nawet zapraszają nas do swoich domów na trasie to naprawdę miłe. Przez te wszystkie lata zdobyliśmy fanów, którzy potrafią przemierzyć tysiąc kilometrów by nas posłuchać na żywo. Naprawdę to doceniamy. Najważniejsze, że są z nimi w dobrych jak i złych momentach.
Możemy liczyć na ich wsparcie w podejmowaniu decyzji odnośnie zmian w naszej muzyce. Cieszę się, że przyciągamy prawdziwych fanów muzyki a nie ludzi, skaczących po różnych trendach. To, co robimy ma duże znaczenie dla nich a to, co oni robią jest dla mnie naprawdę ważne.
Wasza muzyka jest bardzo emocjonalna i prawdziwa, nie wiele zespołów prezentuje taką twórczość w obecnych czasach. Wydaje mi się, że nie jest łatwo ją grać na żywo? Widziałam twoją reakcje na scenie cóż mogę powiedzieć widać, że muzyka naprawdę jest w tobie. Czy starałeś kontrolować swoje zachowanie na scenie?
Jestem totalnie inną osobą poza sceną. Lubię myśleć, że jestem przewidywalny i zwyczajny jednak widząc moje zachowanie sceniczne okazuje się, że jest zupełnie inaczej. Naprawdę muzyka mnie porywa. Pewnie jakby zaczął kontrolować swoje ruchy to wokal brzmiałby o wiele lepiej jednak nie umiem tak tylko stać i śpiewać nawet odczuwając ogromne zmęczenie muszę dać się ponieść emocjom, które są we mnie.
Porozmawiajmy teraz o okładkach waszych płyt są one szczególne. Czemu wybraliście taką koncepcję? Czy historie na nich przedstawione są ściśle powiązane z tekstami waszych piosenek?
Cała grafika jest stworzona przez naszego kolegę o pseudonimie DLT. Nasz gitarzysta Andy zawsze miał wizje, w jakiej koncepcji dana okładka miała być w tej sprawie kontaktował się z DLT i tak znajdywali wspólny kompromis. Moim udziałem w tym wszystkim było podesłanie tekstów piosenek, które później ilustrował DLT który, zawsze w całości oddawał ich przesłanie w swoich pracach. Na dzień dzisiejszy to dla nas ważne jak wygląda okładka albumu czy przedstawia wszystko, co chcielibyśmy ująć. Jestem bardzo zadowolony ze współpracy z DLT nie mogę się doczekać jego kolejnych prac inspirowanych naszą muzyką.
Co myślisz o przemyśle muzycznym naszych czasów? Jak małe zespoły zmieniły ten rynek?
Mogę jedynie mówić o własnych doświadczeniach związanych z rynkiem muzycznym. Czasem mam odczucie, że to ekskluzywny klub, do którego nie masz wejścia gdyż nikt cię nie zaprosił. Wszystkie możliwości, jakie dał nam los wykorzystaliśmy tworząc niezależną muzykę bez kompromisów podążając własną drogą, w którą wierzymy. Najlepsze, co mogło nam się przytrafić to pomoc innych zespołów, które zaproponowały nam wspólną trasę, wspominają o nas w wywiadach. Jestem bardzo wdzięczny za wsparcie z ich strony do tego niesamowicie dumny, że moi ulubieni artyści wierzą w to co robimy tak samo jak ja. Wymieniając m. in. Mogwai, The Wedding Present, Arab Strap, Frightened Rabbit oraz The Cure. Nigdy nie oczekiwaliśmy wsparcia ze strony wielkiego przemysłu muzycznego ale prawda jest taka że nawet jeśli pewnego dnia nas odkryją to my nadal będziemy grać. Najważniejsze by wierzyć w to co robisz oraz by ludzie kupowali twoje płyty, przychodzili na twoje koncerty po prostu chcieli cię słuchać.
"Nobody Wants to Be Here and Nobody Wants to Leave" jest bardzo dobrym albumem. Minąło już dużo czasu od premiery. Czy czujesz satysfakcje z tego materiału a może chciałbyś coś w nim zmienić?
Jestem dumny ze wszystkiego, co wydaliśmy również z tego albumu. Ma on dla nas specjalne znaczenie, zdobyliśmy dzięki niemu wielu nowych fanów. Nie chciałbym nic zmieniać. Żyjemy z tymi piosenkami już koło 3 lat, więc to już najwyższy czas by iść dalej stworzyć coś nowego, rozpocząć kolejny etap w zespole.
Jakie masz zdanie na temat wypowiedzi ludzi na różnych portalach społecznościowych? Jakaś zapadła ci najbardziej w pamięć?
Sami kontrolujemy nasze strony nie zaangażowaliśmy do tego wytwórni ani managementu, wydaje mi się, że ludzie to widzą i szanują. Lubię zarówno pozytywne opinie i negatywne w większości się wzajemnie uzupełniają. Nie popieram głupich komentarzy wyznaję zasadę, że jeśli nie masz nic mądrego do powiedzenia to lepiej zamilcz niestety w obecnych czasach mało osób potrafi napisać konstruktywną krytykę.