Już w najbliższą środę w katowickim spodku wystąpi grupa Alter Bridge! Z tej okazji wywiadu specjalnie dla naszego portalu udzielił basista tego zespołu, Brian Marshall.
Mateusz M. Godoń, wyspa.fm: Rozmawiamy na tydzień przed waszym kolejnym, trzecim już występem w Polsce. Jakie są wasze dotychczasowe wspomnienia z tego kraju?
Brian Marshall: Do tej pory graliśmy dwukrotnie w Polsce - za każdym razem na festiwalach. Pamiętam, że ostatnim razem był to występ razem z Aerosmith. Jeśli chodzi o miasta, w których dotychczas byliśmy, to Warszawa bardzo nam się podobała, ale o Łodzi nie mogę powiedzieć zbyt wiele, bo zwyczajnie nie mieliśmy czasu na zwiedzanie. Ale w obu przypadkach zapadła nam w pamięć wspaniała, żywiołowa publiczność i liczymy na świetną zabawę w Katowicach.
M: W Katowicach po raz pierwszy zagracie w charakterze headlinera - czego mogą oczekiwać w związku z tym wasi fani?
B: Przede wszystkim, będzie to w znacznie większym stopniu nasz koncert niż w przypadku dwóch poprzednich - więc otoczka koncertu, wszystkie efekty wizualne, ogólnie - cała produkcja - będzie również nasza. Zagramy też dużo nowego materiału - na pewno będzie przynajmniej siedem lub osiem utworów z nowej płyty. Poza tym, w secie znajdą się przede wszystkim utwory najbardziej lubiane przez naszych fanów. W sumie zbierze się z tego jakieś 18-20 kawałków i ponad dwugodzinne show - mam nadzieję, że nie macie żadnej godziny policyjnej, z nadejściem której musielibyśmy przerwać imprezę (śmiech).
M: Wspomniałeś nowy materiał - czyli album "The Last Hero". Skąd wziął się pomysł na ten album - przede wszystkim na społeczno-polityczną tematykę zawartych na nim utworów?
B: Jeśli chodzi o teksty, to przede wszystkim są one działką Mylesa. On jest bardzo emocjonalną osobą i pisze z głębi serca, bazując na własnych doświadczeniach i tym, co się dzieje wokół nas. Ja się skupiam przede wszystkim na warstwie muzycznej, więc nie miałem wielkiego wpływu na teksty - ale oczywiście w trakcie nagrywania albumu dużo dyskutowaliśmy na ten temat. Mogę zatem powiedzieć, że te piosenki odzwierciedlają wszystko to, co działo się w świecie w ostatnim czasie - na czele z wyborami prezydenckimi w USA i ich wynikiem. Jako obywatel Stanów Zjednoczonych nadal jestem w pewnym szoku z powodu ich ostatecznego wyniku, ale prawda jest taka, że pozostawiono nam wybór pomiędzy dwoma najmniej lubianymi kandydatami w całej historii kraju. Tak naprawdę, to niezależnie od tego, kto by zwyciężył w tych wyborach, dla nas, Amerykanów, nie ma wygranych.
M: Czyli można powiedzieć, że wezwanie umieszczone w tytule singla "Show Me A Leader" może być nadal aktualne za 4 lata?
B: Zapewne tak (śmiech). Zobaczymy, jak to wszystko się ułoży. Na razie musimy się pogodzić z rezultatem tych wyborów i starać się mimo wszystko patrzyć optymistycznie w przyszłość.
M: Wracając do tematu nowego albumu - to która pochodząca z niego piosenka jest Twoją ulubioną?
B: Tak naprawdę to ciągle się to zmienia, zależnie od dnia i nastroju. Ale obecnie moim ulubionym jest "The Writing On The Wall". Dla mnie, jako basisty, ważne są piosenki, w których dźwięk gitary basu dodaje melodii prawdziwej głębi. Każdy pod nosem pogwizduje riffy gitarowe czy wystukuje linię perkusji, ale to bas krąży wokół wszystkich instrumentów i spaja brzmienie zespołu w jedną całość, sprawiając, że staje się naprawdę interesujące. Tak też jest w tej piosence. Bardzo lubię też "My Champion" i "Island Of Fools", jednak na obecną chwilę "The Writing On The Wall" wygrywa z wszystkimi innymi. Ale zobaczymy, czy jutro będę mówił to samo (śmiech).
M: Cofnijmy się trochę w przeszłość. Zanim powstał Alter Bridge, byłeś też członkiem grupy Creed. Jaka jest największa różnica między tymi dwoma zespołami?
B: Przede wszystkim, granie w Alter Bridge wydaje się większym wyzwaniem dla mnie, jako muzyka. Zespół stale się rozwija, staramy się tworzyć coraz ambitniejszą muzykę i poruszać w tekstach trudniejsze tematy. Być może Creed też by doszedł do takiego etapu, gdybyśmy kontynuowali działalność w ramach tego zespołu. Ale w czasach, kiedy istniał, skupialiśmy się na tym, by nasza twórczość stanowiła przede wszystkim dobrą rozrywkę dla naszych słuchaczy. Oczywiście, Creed również potrafił poruszać serca ludzi - włącznie z moim - ale to jednak Alter Bridge przynosi znacznie więcej duchowych doświadczeń.
M: Ty, Mark Tremonti i Scott Philips graliście razem już w Creed, a teraz współtworzycie Alter Bridge. Jakie to uczucie być z tymi samymi gośćmi razem w tych samych zespołach od niemal 25 lat?
B: Myślę, że to mówi bardzo dużo o tym, jak bardzo się przyjaźnimy - skoro spędziliśmy ze sobą już tyle lat i dalej ze sobą wytrzymujemy (śmiech). Tak naprawdę, to spędziłem z nimi chyba więcej czasu, niż z własną rodziną. Ale jesteśmy bardzo szczęśliwi z tego powodu, że tyle czasu gramy już razem. Kiedy wychodzimy razem na scenę, wiemy, że możemy na sobie polegać - wiemy, co każdy z nas zrobi na scenie, jak się zachowa. Właściwie potrafimy dostrzec pewne rzeczy, zanim one nastąpią. A najważniejsze, że nadal gramy razem z tak wielką pasją, jak robiliśmy to w początkach działalności Creeda - w czasach, kiedy nie mieliśmy nawet na tyle własnego materiału, by wypełnić nim 1,5-godzinny koncert, i po nocach ćwiczyliśmy covery. Po tylu latach wciąż granie z tymi facetami co wieczór ma w sobie prawdziwą magię - to naprawdę wyjątkowe uczucie!
M: Z kolei wasz wokalista, Myles Kennedy, angażował się bardzo w trasy ze Slashem. Niedawno Slash powrócił jednak w szeregi Guns N’ Roses - czy to oznacza, że teraz macie Mylesa już tylko dla siebie?
B: Tak naprawdę, to nie wiadomo, co się wydarzy w przyszłości. Ale na pewno na razie mamy dzięki temu trochę luzu, bo teraz Slash skupia się na grze z Guns N’ Roses i nie musimy tak bardzo kombinować z układaniem terminarza w taki sposób, by Myles miał czas na oba projekty.
M: Czytałem, że swą przygodę z muzyką zaczynałeś od gry na perkusji. Czemu zdecydowałeś się potem na porzucenie tego instrumentu i zabrałeś się za grę na gitarze basowej?
B: W zasadzie to zacząłem od gitary, jako mały chłopiec. Ale lekcje gry na gitarze mnie przerosły i odłożyłem granie na jakiś czas - do momentu, kiedy mój gust muzyczny sam zaczął się tworzyć. Gdy zacząłem słuchać muzyki - przede wszystkim Rush, Iron Maiden, Led Zeppelin czy Metalliki - najbardziej zafascynowały mnie sekcje rytmiczne. Niesamowite było dla mnie to, w jak różny sposób mogą ze sobą współpracować basista i perkusista. Ponieważ mój ojciec grał na perkusji, zacząłem właśnie od tego instrumentu. Nie szło mi jednak tak dobrze, jak na to liczyłem, więc z jakiegoś powodu przerzuciłem się na... saksofon. Gry na tym instrumencie uczył mnie fenomenalny człowiek, który był prawdziwym multiinstrumentalistą. Bardzo się polubiliśmy i dużo dyskutowaliśmy o muzyce. Pewnego dnia spytałem go, jaki jest jego ulubiony instrument. Odpowiedział, że gitara basowa, więc postanowiłem spróbować gry na tym instrumencie. Po kilku lekcjach, w trakcie których przekazał mi kilka przydatnych rad odnośnie techniki gry, poczułem że to jest to. Ten nauczyciel powiedział mi, że mogę być naprawdę świetnym basistą. Chyba nie jestem aż taki dobry, jak się spodziewał, ale staram się jak mogę (śmiech). To dzięki niemu zakochałem się w gitarze basowej i to on zaszczepił we mnie jedną ważną zasadę: by zawsze starać się być najlepszym w tym, co robię - bo ktoś, kto spoczywa na laurach, nie może stać się naprawdę dobrym muzykiem.
M: Oprócz tego, że rozwijasz karierę muzyczną, zajmujesz się także sprzedażą nieruchomości. Skąd takie dziwne połączenie?
B: To zaczęło się, gdy Myles był przez dłuższy czas w trasie ze Slashem. Siedziałem przez jakiś czas w domu, nic nie robiąc, i stwierdziłem, że warto byłoby zająć się czymś pożytecznym - tym bardziej, że skoro mam 9-letniego syna, to każdy dodatkowy zarobek się przyda. Miałem już trochę doświadczeń ze sprzedażą nieruchomości - choćby stąd, że sam kilkukrotnie zmieniałem mieszkania - więc stwierdziłem, że może warto spróbować. Jest to niezwykle interesująca praca, bo nigdy nie jest tak, żeby transakcje wyglądały tak samo - każda przebiega zupełnie inaczej. To trochę jak z koncertami - bo przecież każdy jest inny, choćby nawet i setlista była taka sama, jak poprzedniego wieczoru. Może właśnie dlatego tak bardzo spodobała mi się ta sprzedaż nieruchomości? Staram się robić to nadal, nawet kiedy jestem w trasie - mimo iż ciągłe rozjazdy, próby i różne strefy czasowe nie sprzyjają zbytnio negocjowaniu hipoteki czy rozmowom z inspektorami budowlanymi. Trochę wyręcza mnie teraz mój przyjaciel. Jest brokerem mieszkaniowym na pełen etat i bardzo dużo się od niego nauczyłem. Dzięki niemu wkręciłem się w to bardzo mocno - więc teraz zawsze, kiedy wracam do domu z trasy, spędzam dużo czasu sprzedając mieszkania.
M: A jakie są Twoje plany na najbliższą przyszłość - zarówno jeśli chodzi o sferę prywatną, jak i zawodową?
B: Przede wszystkim, by pozostać zdrowym, zachowywać się mądrze, i poświęcać jak najwięcej czasu mojej rodzinie, przyjaciołom i moim pasjom. Starać się dostrzegać dobro we wszystkich ludziach i wierzyć, że w moim kraju wszystko będzie dobrze w najbliższych latach. A jeśli chodzi o kwestie muzyczne, to mam nadzieję, że wraz z chłopakami będziemy po prostu nadal robić to, co robimy - oczywiście ciągle się rozwijając. No i odwiedzać coraz to nowe miejsca, by spotykać się z naszymi fanami z różnych krajów - na tej trasie nie zahaczamy na przykład o Portugalię, Australię czy Amerykę Południową. A ważne jest dla mnie, byśmy docierali z naszą muzyką do możliwie największej liczby naszych fanów. I przede wszystkim - by cieszyć się każdym kolejnym dniem, by nie wiadomo, co nastąpi jutro. Mieć radość też z każdego koncertu - bo bycie na scenie jest wielkim przywilejem, chociaż zawiera w sobie też element ogromnego poświęcenia, bo spędzasz dużo czasu poza domem. Dlatego ważne jest, by spędzać jak najwięcej czasu z najbliższymi i mieć osoby, które się kocha, jak najbliżej siebie. Chociaż mówi się, że nawet bliżej trzeba trzymać swoich wrogów... (śmiech).
M: Ostatnie pytanie: czy jest coś, co chciałbyś przekazać fanom Alter Bridge przed koncertem w Katowicach?
B: Bardzo mnie cieszy nasz kolejny przyjazd do Polski! Mam nadzieję, że czas pozwoli nam na to, by trochę czasu spędzić też na mieście, bo przy okazji poprzednich wizyt bardzo polubiliśmy polską kuchnię i chętnie byśmy spróbowali jakiejś nowej potrawy! Ale przede wszystkim, nie mogę się doczekać kolejnego spotkania ze świetną polską publicznością. Liczymy na to, że bardzo spodoba się wam nasze show, bo zamierzamy powrócić tu już latem!
M: Dziękuję za rozmowę!