Oscillate: "Myślę, że na poziomie duchowym jesteśmy do siebie bardzo podobni i przez to dobrze się rozumiemy"

Oscillate: "Myślę, że na poziomie duchowym jesteśmy do siebie bardzo podobni i przez to dobrze się rozumiemy"

Zapraszamy na nasz wywiad z członkami zespołu Krzysztof Głuch Oscillate: Agnieszką Łapką, Krzysztofem Głuchem oraz Krzysztofem Głuchem Juniorem. O nowej płycie, planach koncertowych, inspiracjach opowiadali Robertowi Dłucikowi.

Jak wspominacie premierowy koncert na tegorocznej Rawie Blues?

Agnieszka Łapka: To było dla mnie dosyć stresujące wydarzenie. Myślę, jednak , że zrobiliśmy dobre wrażenie zwłaszcza , że po koncercie koło naszego stoiska zebrało się sporo osób Mieliśmy problem z wyborem repertuaru. Musieliśmy ograniczyć się do czasu narzuconego przez organizatorów . Nie było łatwym zadaniem wybrać taką kompilację utworów, która przekrojowo pokazałaby charakter naszej płyty…

Krzysztof Głuch: Był to jeden z ważniejszych koncertów z tego względu, ze był większy niż pozostałe, dla większej niż zwykle publiczności i łączył się z premierą naszej płyty.. No i ranga festiwalu zobowiązuje.. Mieliśmy ograniczony czas co powodowało skondensowanie repertuaru i rzeczywiście wyzwaniem był jego wybór.

Krzysztof Głuch Junior: Bardzo dobrze. Bez wątpienia był to dla nas bardzo ważny koncert. Osobiście miałem wrażenie, że w tym momencie nastąpiło ujście wszystkich emocji jakie się w nas zbierały przez te dwa lata pracy nad płytą. Publiczność bardzo dobrze nas przyjęła a w dodatku Spodek ma swoją magię i robi ważenie. To był koncert, który na pewno zostanie w naszej pamięci na zawsze.

We wkładce do płyty można znaleźć informację, że utwory powstawały w latach 2014 – 2016. Które kompozycje przygotowaliście jako pierwsze?

A.Ł.: Same nagrania powstawały w tym czasie. Ta płyta wymagała od nas wielu miesięcy pracy. Niektóre utwory mają nawet i z 10 lat.. Jeśli liczyć , które były komponowane jako pierwsze to powiedziałabym , ze na pewno była to piosenka „ Between my secrets” i „Overflow” . Ten drugi po raz pierwszy próbowaliśmy nagrać na płycie Januaries z 2010 r. .. Kolejnym starszym utworem jest „ All I know” . Pierwsze szkice tego numeru mam jeszcze zapisane na kasetach – czyli to musiało być koło 2005 roku.. Nagrywaliśmy je jeszcze z Adrianem Fuchsem na perkusji i Mirkiem Rzepą na basie – oczywiście w Bluesie.

K.G. Proces komponowania był długi. Niektóre utwory mają około 10 lat ale też są dwa utwory, które zagraliśmy z marszu w czasie nagrań na tzw. "setkę”.

K.G.J. : Utwory powstawały dużo wcześniej. Kilka kompozycji powstało jeszcze za czasów współpracy Agnieszki i taty w zespole Ości i trio Łapka-Rzepa-Głuch. Jednak większość powstawała  w czasie istnienia Oscillate i graliśmy już niektóre z nich na koncertach. Na płycie znajdują się także całkowicie nowe numery, których nie graliśmy w ogóle  i dopiero podczas sesji zagraliśmy je wspólnie pierwszy raz. W latach 2014-16 trwały prace pre i postprodukcyjne nad albumem.

Od początku zakładaliście, że będzie to dwupłytowe wydawnictwo?

A.Ł.: Nie .. Pomyśleliśmy, że dobrze byłoby rozłożyć tą płytę na dwa krążki bo nie chcieliśmy za bardzo męczyć ucha słuchacza.. A tak – odbiorca ma do dyspozycji porywną dawkę naszej muzyki, która może nie jest aż tak nachalna jak w przypadku gdyby trafiła na jeden CD.

K.G.: Obszerność materiału spowodowała , że pomyśleliśmy , że na jeden raz może go być jednak za dużo  i zdecydowaliśmy się potraktować tę płytę jak albumy winylowe. Można dzięki temu słuchać jej w różny sposób. Uznaliśmy , że albo zrezygnujemy z części materiału albo właśnie tak go rozdzielimy i druga opcja wydała nam się znacznie ciekawsza..

K.G..J. Chyba nie. Wchodziliśmy do studia z zamiarem nagrania całego materiału, który przygotowaliśmy i zdawaliśmy sobie sprawę, że może się wszystko nie zmieścić na jednym krążku. Nie mogliśmy też przewidzieć dokładnej długości bo w naszej muzyce jest wiele elementów improwizowanych. Ostatecznie wszystko zmieściłoby się na jednej płycie jednak postanowiliśmy podzielić materiał na dwie płyty. Jest to celowy zabieg, taki oddech dla słuchacza.

Nagrywaliście ten materiał na „setkę”? Odsłońcie proszę trochę kulis sesji nagraniowej...

A.Ł. Główną oś albumu rzeczywiście nagrywaliśmy na „setkę” Zajęło nam to dwa dni. Przy tak sprawnej sekcji było to możliwe.

K.G. Nagrywanie sekcji i szkiców wokali odbyło się 1 i 2 kwietnia 2014 r. W ciągu tych dwóch dni rzeczywiście nagraliśmy to live w studio. Później dogrywaliśmy wokale, chórki, niektóre dodatkowe solówki,  niektóre gitary, skrecze i theremin.. Na przykład podstawowe piano jest live a organy i Wurlitzer wgraliśmy osobno. Płyta powstawała tak długo bo robiliśmy to w naszym prywatnym studio, które na bieżąco doposażaliśmy w celu osiągnięcia zamierzonego efektu. Nie ukrywam, że była to pewnego rodzaju nauka realizacji, miksowania, dopasowywania brzmień..
Mieliśmy szczęście , ze pracowaliśmy z wyrozumiałym, elastycznym i wnoszącym własne pomysły realizatorem Radkiem Surówką.

K.G.J. Cała instrumentalna baza materiału została nagrana podczas dwudniowej sesji w kwietniu 2014 roku na setkę. Potem dogrywaliśmy wokale, chórki, skrecze, eksperymentowaliśmy z thereminem, dogrywaliśmy dodatkowe ślady gitar, klawiszy, niektóre z nich podmienialiśmy czy też poddawaliśmy reampingowi. Wiele pomysłów zrodziło się na tym etapie nagrań. Dosyć czasochłonny był etap miksowania oraz poszukiwania odpowiedniego brzmienia. Związane to było z eksperymentowaniem z różnym sprzętem, miksowaniem na różnych stołach mikserskich. Ponadto wszystkie ścieżki zostały przepuszczone przez lampowy preamp a sama technika zgrywania była analogowa, przez mikser mimo, że materiał był rejestrowany cyfrowo. Bardzo pomocny nam był Pan Jerzy Karzełek, który dostarczał nam odpowiedni sprzęt własnej produkcji. Bardzo ważną postacią dla tej płyty jest Radek Surówka, który realizował i miksował nagrania oraz pomagał wcielać w życie wszystkie pomysły. Za mastering odpowiada Marek Tiofl.

Oscillate to spotkanie nestorów polskiego jazzu i bluesa z młodymi osobowościami. Szybko znajdujecie płaszczyznę porozumienia? Inspirujecie się wzajemnie pod względem muzycznym?

A.Ł. Krzysztof to bardzo dobry pedagog… Dodam tylko , że nasza współpraca trwa już bardzo długo bo około 12 lat. Przez ten cały czas dbał o to żebyśmy się z Krzysiem jr. rozwijali. Nie tylko w kwestii grania zespołowego ale i miarkowania własnego ego.. Podsuwał i dalej podsuwa nam pod nosy najlepsze wzorce… Muszę przyznać, że w kwestii szukania płaszczyzny porozumienia to muzycznie cały czas jesteśmy w trakcie ..
A jeśli chodzi o inspiracje to faktycznie wszyscy słuchamy innych rzeczy i często się wymieniamy płytami..

K.G. Ja przynoszę szkice utworu, który w trio z Agnieszką i Krzysiem rozpracowujemy. Ustalamy wstępną aranżację, którą później realizujemy z Nestorami .

K.G. J. Dla mnie jako dla młodego człowieka jest to bardzo inspirujące i bardzo sobie to cenię, że mogę współpracować i współtworzyć razem z muzykami, których jednocześnie bardzo podziwiam. Uważam to za wielki dar i bardzo się cieszę, ze ojciec chce abym z nim grał w dodatku u boku tak rewelacyjnych muzyków. Każde spotkanie, każda próba to okazja do podpatrzenia mistrzów w akcji, możliwość obserwowania ich kreatywności i sposobu „muzycznego” myślenia. Różnica pokoleń nie gra roli, muzyka jest ponad tym!

Na płycie tradycyjne jazzowe klimaty spotykają się ze skreczami. Od razu „kupiliście” taki pomysł młodej latorośli?

A.Ł. Ja od razu :)

K.G. Pomysł w sumie był mój. W latach 90’tych pracowałem ze skreczami i zawsze chciałem użyć ich w  mojej muzyce. A tak się złożyło, że latorośl pracuje w domu od lat ze skreczami i dlatego wykorzystaliśmy właśnie jego.
Skrecze z resztą pojawiają się już od dawien dawna i to w muzyce Vernona Rieda, Prince’a, Jamesa Browna / I’m real/

K.G.J. Pomysł wyszedł z inicjatywy ojca, który zaangażował do współpracy mojego brata Dawida. Dawid nie zajmuje się muzyką na co dzień ale w wolnych chwilachprodukuje beaty, nagrywa różne instrumenty na swoje potrzeby i skreczuje. Jednak nigdy nie robił tego na szerszą skalę, dla publiczności. To jest chyba jego sposób na realizowanie potrzeby tworzenia, która w nim siedzi. Jest bardzo twórczy i wrażliwy  a ponad to ma naturalne wyczucie muzyki. Wykorzystaliśmy jego potencjał. Początkowo ciężko mi było wyobrazić sobie skrecz w naszym materiale aczkolwiek zawsze podchodzę z ciekawością do takich pomysłów a finalnie dało to bardzo ciekawy efekt.

Teraz pytanie do Agnieszki: Jak Ty, jako kobieta, odnajdujesz się w zespole wśród tylu mężczyzn

A.Ł. Myślę, że na poziomie duchowym jesteśmy do siebie bardzo podobni i przez to dobrze się rozumiemy. Mamy po prostu podobną wrażliwość.

Na koncerty często zapraszacie gości. Nie myśleliście nad rozbudowaniem składu na stałe?

K.G. Myślimy nad tym ale zdajemy sobie sprawę , że ze względu na związane z tym koszty nie jest możliwe ciągnięcie ze sobą całego Big Bandu.

K.G.J. Gra w składzie w różnych konfiguracjach jest bardzo inspirująca. Coraz częściej w zależności od okoliczności grywamy z sekcją dęto-smyczkową z Bronisławem Dużym, Klaudiuszem Kłoskiem i Henrykiem Gembalskim. Nadaje to naszej muzyce nową jakość i kto wie, może będziemy grywać w takim rozszerzonym składzie coraz częściej.

Plany promocyjne na najbliższe miesiące to?

A.Ł. Przede wszystkim grudniowy koncert w Katowickim Rialcie. Tam właśnie zagramy w większym składzie. Zagra z nami nawet Jerzy Piotrowski.. Wszystkich serdecznie zapraszamy 9 grudnia na 20.00. To będzie dla mnie osobiście prawdziwe święto!:)

K.G. To proste – grać , grać , grać i grać! Grać tak, żeby muzyka trafiła do szerszego grona słuchaczy – nie tylko w Polsce ale w całej Europie a może nawet i całym świecie..

K.G.J. Obecnie przygotowujemy się do dużego koncertu w kinoteatrze Rialto w Katowicach, który odbędzie się 9 grudnia i będzie promował nasz najnowszy album. Planujemy także ruszyć w Polskę aby pograć w klubach i na festiwalach w różnych częściach kraju.

Komentarze: