Dzisiaj Josh Groban po raz pierwszy zaśpiewa w krakowskiej TAURON Arenie. Na pytania o jego fundację, dziwne zachowania fanów, pierwszy koncert w swojej karierze, a także miłość życia opowiada w rozmowie tuż przed występem.
Jesteś zdecydowanie jednym z najbardziej wyczekiwanych artystów w Polsce, ale też uwielbianym wokalistą na świecie. Swoje przywiązanie do Ciebie fani okazują w dość nietypowy sposób. Jaka była najdziwniejsza sytuacja, jaka spotkała Cię z ich strony?
Tak, to prawda, czasami przydarzają mi się naprawdę dziwne i szalone sytuacje. Jednak jest to także miłe i świadczy o zaangażowaniu moich fanów. Dla przykładu, czasami dostaję od nich naprawdę piękne, artystyczne prace, bo niektórzy są bardzo zdolnymi artystami! Często coś dla mnie malują i jeśli mam wybrać najdziwniejszą rzecz... to był ręcznie namalowany portret mojego psa! Oni go naprawdę kochają!
Nic dziwnego, ja też go uwielbiam! Mam nawet o niego kilka pytań!
Oh, cudownie! Sweeney - mój pies jest super gwiazdą, a nawet gwiazdą największego formatu! Ma niewyobrażalne pokłady charyzmy – kiedy idziemy na spacer przez Central Park, ludzie nawet na mnie nie patrzą, nie rozpoznają, nie chcą rozmawiać ze mną, tylko z psem! To jest niewiarygodne!
Przecież to nic nowego! Zwierzęta po prostu mają w sobie coś takiego, że najpierw chce się rozmawiać z nimi i zdobyć ich uznanie, a dopiero potem patrzy się na ludzi!
Dokładnie tak, lepiej bym tego nie ujął. Najlepsze jest to, że Sweeney ma w sobie to coś - tę energię, urok i myślę, że gdyby był człowiekiem, byłby absolutną gwiazdą. Tak więc moi fani bardzo chętnie malują mojego psa! Mam wiele jego obrazów: w garderobie i na koncertach, więc śmiejemy się, że tak jakby podróżuje z nami! Na tę chwilę mogę powiedzieć, że najdziwniejsza rzecz, jaka mi się przytrafia, to wtedy, kiedy otrzymuję portrety mojego psa! I ja to uwielbiam!
Zabierasz go w podróże ze sobą, czy raczej zostaje w domu?
Jeśli jadę w trasę koncertową po Europie - zostaje w domu. Kwarantanna dla zwierząt byłaby dla niego zbyt ciężka, zwłaszcza teraz, kiedy jest już starszy. Jeśli jednak koncertuję po Stanach Zjednoczonych, podróżuje ze mną po całym kraju! Jeździ tourbusem, a co ważne, on to naprawdę uwielbia! Jest wielką częścią mojego życia i miłością od pierwszego wejrzenia. Wiedziałem, że chcę Wheaten Terriera. Długo czekałem, bo chciałem mieć pewność, że nie wspieram żadnej „farmy szczeniaków”. Piesek miał pochodzić z dobrego domu. Okazało się, że było takie miejsce w Portland w Oregonie, a ja robiłem tam koncert i mogłem go odebrać! I tak po występie wsiadł ze mną w samolot i przywiozłem go do domu! Pamiętam, że był jak mały, słaby niedźwiadek. Otworzyłem klatkę, w której go przywiozłem, a on ją okrążył i przybiegł prosto do mnie! Od razu zaczął lizać mnie po twarzy! Pamiętam, że powiedziałem wtedy wszystkim w mojej grupie, że wyłączam telefon na trzy tygodnie, mam szczeniaka, którym muszę się zająć. Od tamtej pory byliśmy razem na pięciu trasach koncertowych, ale Sweeney jeździ ze mną także do studia nagrań, był też przy prawie każdym albumie - leżał na podłodze i słuchał.
Koncert w Krakowie będzie Twoim ostatnim występem w tym roku i na trasie, ale czy pamiętasz może swój pierwszy koncert? Gdzie się odbył, kto przyszedł i co się tego wieczora wydarzyło?
Oczywiście, że go pamiętam! Nie pojechałem w trasę ze swoim pierwszym albumem. Nie czułem się gotowy, nie miałem poczucia, że mam wystarczająco dużo dobrych piosenek. Dopiero kiedy nagrałem swój drugi album, osiągnąłem to poczucie, że mogę pojechać w trasę. To były małe hale, małe teatry, a ponieważ nigdy nie koncertowałem, chciałem zacząć od czegoś małego. Dlatego też, zdecydowaliśmy się na teatr w Boise Idaho, który znajduje się w samym środku Stanów Zjednoczonych. Pamiętam, że przyjechaliśmy tam wieczorem, dzień przed koncertem... i nic nie było tak, jak powinno. Światła nie działały, dźwięk uciekał, wszystkie nasze wizualizacje, które przygotowaliśmy, mrugały i przerywały... Nic tego dnia wieczora nie wyszło. Następnego dnia po próbie generalnej, było tylko gorzej. Poszedłem wtedy do garderoby i powiedziałem sobie do lustra: „Boise Idaho wybacz, ale nic mi nie wychodzi, każda próba poszła tutaj naprawdę źle”. Czułem się z tym fatalnie, że to, co zagram, będzie jednym z najgorszych koncertów. Teraz myślę, że może to dobrze, bo to znacznie obniżyło moje oczekiwania wobec tego koncertu i nie denerwowałem się aż tak bardzo. Oczywiście nadal się denerwowałem, ale wyszedłem i to było to – wszystko poszło fenomenalnie, a publiczność była cudowna. Boise Idaho to naprawdę niewielkie miasteczko, ale będę je pamiętał do końca życia, ponieważ to właśnie tam zagrałem swój pierwszy koncert w życiu!
Przy okazji Twojego pierwszego koncertu w Polsce wiele osób po raz pierwszy zapoznało się z Twoją fundacją „Find Your Light”. Jak zaczęła się Twoja historia z tą fundacją i czy ma ona związek z historią pianina w salonie Twoich rodziców?
Oczywiście myślę, że to wszystko jest połączone. Myślę, że jednym z powodów, dla którego zdecydowałem się użyć moich wpływów w dziedzinie edukacji artystycznej, jest fakt, że byłem dzieckiem, które miało szczęście. W przeciwieństwie do innych, miałem wsparcie rodziców, miałem pianino, na którym każdego wieczora mogłem grać i możliwość uczęszczania na zajęcia artystyczne, miałem również nauczyciela fortepianu, nauczyciela wokalu. Niestety tak wiele dzieci nie ma takiej możliwości. Kiedy zacząłem odwiedzać szkoły, które miały swój program artystyczny i widziałem, jakie są fantastyczne, to mnie naprawdę zainspirowało. Jednak w większości przypadków widziałem, że one nie posiadają odpowiedniego wsparcia. Nie mają dobrych instrumentów, farb czy pędzli. Z powodu zniszczonych przyborów i braku środków finansowych, często musieli nawet odwoływać przedstawienie czy wystawy, choć im tak bardzo na tym zależało!
Jaka jest więc rola Twojej fundacji?
Zadaniem mojej fundacji „Find Your Light” jest znalezienie szkół, które mają problemy, ale nie czekają bezczynnie i same próbują je rozwiązać! Staramy się więc znaleźć szkoły, które potrzebują wsparcia i zapewnić im utrzymanie zajęć artystycznych na jak najwyższym poziomie. Myślę, że jest to temat przyszłości naszego świata. Naprawdę wierzę, że to ważne.
Rozmawiała: Agata Drygała
Pierwszy koncert Josha Grobana w Polsce odbędzie się 18 grudnia 2018 roku w TAURON Arenie w Krakowie. Bilety dostępne przez stronę: www.prestigemjm.com.