Olga Polikowska: "Muzyka elektroniczna daje szeroką paletę możliwości, jeśli chodzi o wykręcanie brzmień."

Olga Polikowska: "Muzyka elektroniczna daje szeroką paletę możliwości, jeśli chodzi o wykręcanie brzmień."

O planach wydawniczych, koncertowych ale i....aktorskich z Olgą Polikowską rozmawiał Przemek Kokot.

Zostałaś nieoficjalnie nazwana przez dziennikarzy najlepszym debiutem 2018 roku w polskim w electropopie. Czy spodziewałaś się takiego wyróżnienia i takiej reakcji dziennikarzy muzycznych?

Totalnie nie. Bardzo mnie takie wyróżnienie zaskoczyło i oczywiście jest mi ogromnie miło, ale nie powtarzam sobie tych słów jak mantry, tylko traktuję jak dobrą wróżbę. Panuję nad tym aby zbyt wcześnie palma nie odbiła.

Współpracowałaś już z Szattem, Wishlake, Wojtkiem Urbańskim czy z duetem braćmi Sarapatów. Jak udało Ci się mimo małego doświadczenia namówić tak wspaniałe grono do współpracy?

Tak naprawdę te współprace nie wynikały z długich przekonywań i namówień. Wszyscy producenci słyszeli wstępne kompozycje utworów i na tej podstawie postanowili, że chcą do nich usiąść. Nic nie stało się pod przymusem. Widocznie dostrzegli jakiś potencjał i tak o to miałam przyjemność i możliwość, żeby z nimi popracować.

Pochodzisz Zabrza, ale podobno nie potrafisz mówić śląską gwarą. Jak to możliwe?

Hehe, coż za wnikliwy research. To prawda, pomimo tego, że jestem ze Śląska to niespecjalnie potrafię mówić gwarą. Wynika to przede wszystkim z tego, że nie jestem z typowo śląskiej rodziny, gdyż moi rodzice przeprowadzili się w młodym wieku do Zabrza i tak już tam zostali. Dlatego u mnie w domu nigdy się nie godało. Nad czym ubolewam do dziś.

Ale z tego co udało nam się ustalić… świetnie tę śląską gwarę naśladujesz.

Coś tam potrafię, ale czy jestem w tym świetna, to ciężko ocenić. Mieszkając większość życia na Śląsku siłą rzeczy nieco gwary liznęłam. Bardzo lubię słownictwo i ten zaśpiew, więc zdarzało mi się imitować śląski i iść w zaparte, że doskonale wiem co robię.

Kiedy planujesz wydać debiutancki album?

Prace trwają, więc mam nadzieję, że kreatywność nas nie opuści i uda się całkiem sprawnie zamknąć temat. Na razie jestem na etapie tworzenie, więc jeszcze chwilę trzeba będzie poczekać.

Czego będziemy się mogli spodziewać? Zdradzisz nam jakieś drobne szczegóły?

Na pewno będzie można się spodziewać z naszej strony poszukiwań. Przede wszystkim nowych brzmień. Myślę też o jakichś fajnych kolaboracjach. Postaramy się żeby było zaskakująco.

Jeśli chodzi o teksty jak i muzyczną warstwę, z czego czerpiesz inspiracje?

Teksty to wypadkowa moich codziennych refleksji, spostrzeżeń, myśli, które zapadły mi w pamięć po obejrzeniu serialu czy filmu albo też po przeczytaniu książki. Później przekładam wszystko na siebie i łączę zdania, aż powstanie zadowalająca mnie całość. Inspiracje muzyczne natomiast czerpię z wielu  źródeł. Pewnie nie zaskoczę nikogo, ale te źródła to głównie muzyka elektroniczna. Klubowa, instrumentalna, soulowa czy eksperymentująca z brzmieniami. Takiej też muzyki słucham na co dzień.

W Twoich utworach słychać muzyczne „echa” lat 80. Skąd fascynacja tymi latami?

Muzyka elektroniczna daje szeroką paletę możliwości, jeśli chodzi o wykręcanie brzmień. Vintage’owe syntezatory wciąż są na topie, więc żal byłoby z nich nie korzystać.

Chciałaś być skrzypaczką, aktorką, występować w balecie. Co zdecydowało, że zajęłaś się ostatecznie muzyką?

Muzyka była pierwszym etapem mojej edukacji i pierwszą artystyczną dziedziną, którą zaczęłam zgłębiać. Z perspektywy czasu myślę, że historia zatoczyła koło i po prostu tak miało być. Powrót do korzeni był mi bardzo potrzebny do szczęścia i spełnienia. Cieszę się, że zdobyłam po drodze różnobarwne doświadczenia, ale w głębi duszy czuję i wiem, że to właśnie muzyka była mi pisana.

A myślisz, że w przyszłości będzie szansa, żeby zobaczyć Cię na ekranie w roli aktorki?

Tego nie jestem w stanie przewidzieć. Wolę podejście, że liczy się to, co tu i teraz, ale gdybym miała wybiegać w przyszłość i móc zadecydować, to z przyjemnością. Jeśli tylko pojawiłaby się jakaś fajna propozycja, to chciałabym się zmierzyć z takim zadaniem i spróbować swoich sił.

Gdy byłaś mała, brałaś udział w dożynkowych konkursach piosenki. W jednej z nich wygrałaś dość chłopięcą nagrodę. Opowiesz nam o tym?

Znowu doskonały research! Tak naprawdę, to był tylko jeden konkurs dożynkowy. Pewnie miałam z pięć, może sześć, lat i bez wiedzy rodziców wyrwałam się na scenę. Dowiedzieli się, że tam jestem, dopiero wtedy, gdy usłyszeli mój głos. Wygrałam ciężarówkę, ponieważ nagroda za pierwsze miejsce była tylko jedna, a pierwszeństwo do niej oddałam niepełnosprawnej dziewczynce. Tak też postawiłam swoje pierwsze kroki na scenie.

Jak wspominasz swój występ na tak dużym festiwalu jakim jest Spring Break?

Wspaniale. Stres mieszał się z ekscytacją, bo był to mój pierwszy festiwal i nie spodziewałam się aż tak licznej publiczności, ale przeżycie uznaję za doskonałe. Oprócz zagrania koncertu, musze przyznać, że całokształt festiwalu jest genialny. Nie mogłam sobie wymarzyć lepszego startu.

Z tego co udało nam się ustalić, kiedyś śpiewałaś na weselach, ale nie śpiewałaś disco polo. Jak udawało Ci się ominąć ten gatunek w swoim repertuarze?

Wszystko zależy od tego na ile uda Ci się ugiąć przed oczekiwaniami. Ja należę do grupy nieugiętych. W pewnych kwestiach rzecz jasna. Akurat w tym temacie nie było ani cienia wątpliwości, a co dopiero dyskusji.

Odczuwasz już oznaki popularności? Ludzie Cię rozpoznają?

Nie odczuwam. Chyba skupiam się na innych sprawach i jakoś nie zauważyłam by takie zjawisko miało miejsce.

Jakie są Twoje muzyczne marzenia?
 

Dobre pytanie. Odkąd większość muzycznych marzeń się spełniła, na razie nie sięgam po więcej. Granie dużej liczby koncertów i występy na wielkich festiwalach mogłyby być kolejnym krokiem.

Jesteś maniaczką seriali Netflixa. Co fajnego ostatnio widziałaś? Co mogłabyś polecić naszym czytelnikom?

Czego nie widziałam! W tę stronę byłoby łatwiej. Ostatnio zamiast Netflixa przerzuciłam się na HBO, bo nie mogłam przepuścić ostatniego sezonu „Gry o Tron”. Ale tego chyba nie będę nikomu polecać. Na Netflixie to „Sex Education”, „Sick Note” i dużo dokumentów.

A jakie hobby, oczywiście poza muzyką, towarzyszy Ci na co dzień?

Uwielbiam się ruszać i nie lubię się rozleniwiać. Stagnacja mnie nie interesuje, tak więc aktualnie sporo ćwiczę. Joga, pilates, rower, to moje zajęcia na co dzień.

Gdzie w najbliższym czasie będziemy mogli Cię zobaczyć?

Zdaje się, że nad Wisłą, ale więcej szczegółów na moim fanpage’u, zatem zachęcam do śledzenia.

Komentarze: