Powrót na pięć koncertów zespołu Indios Bravos był pretekstem do spotkania się z założycielem zespołu, Piotrem Banachem.
O planach związanych z Indios Bravos, trasie koncertowej i zespole BAiKA, rozmawiał Przemysław Kokot.
- Spotykamy się na kilka dni przed koncertami Indios Bravos. Przyczyna jest wiadoma - 20 rocznica wydania płyty Part One...
Cóż, z jednej strony nie wierzę w magię cyfr, że to specjalna okazja, bo ileś tam lat upłynęło, ale z drugiej ulegam jej jak wszyscy. Co i rusz obchodzimy jakąś rocznicę, większą, mniejszą, ale coś tam zawsze celebrujemy. Dlaczego więc nie 20-lecia płyty "Part One"? Nie graliśmy ze sobą ponad trzy lata, i trzeba było znaleźć jakiś pretekst, żeby sobie pograć. Nowej płyty nie mamy potrzeby nagrywać, a zwykle jedzie się w trasę z nową płytą, więc postanowiliśmy wykorzystać do tego płytę od której to wszystko sie zaczęło. Tych pięć jubileuszowych koncertów, będzie jednak miało w tle nowe wydawnictwo, tyle że nie będzie to premierowy materiał, tylko nie publikowane wcześniej wersje i wykonania utworów, które powstawały na przestrzeni dwóch dekad. Myślę, że może to być dla naszych słuchaczy atrakcyjna propozycja, bo pokazująca nasze różne oblicza. Te mniej oficjalne i znane, jednakże istniejące i w mojej ocenie warte pokazania.
- Kiedy padł pomysł świętowania 20 rocznicy Part One?
W zasadzie już podczas zawieszania działalności, czyli trzy lata temu.
- Niesamowicie szybko zleciał ten czas.
To prawda. Z drugiej strony jednak, w otaczającym nas świecie i w nas samych zaszły duże zmiany. Niby tylko trzy lata, ale w kontekście tych zmian, aż trzy lata. Jesteśmy w innym miejscu i jako muzycy, i jako ludzie. Poszliśmy różnymi drogami, mając w perspektywie różne cele, ale to zupełnie naturalne, więc spodziewałem się tego. Nie spodziewałem się za to, aż tak dużych zmian w odbiorze muzyki alternatywnej. Alternatywnej w stosunku do tej, która funkcjonuje na co dzień w mediach. Jeżdżąc z BAiKA po małych klubach, rozmawiam dużo z ich właścicielami, organizatorami alternatywnych koncertów i ich bywalcami, i wszyscy są zgodni, co do tego, że od mniej więcej dwóch lat, publiczność przestała interesować się tym, co nie wypromowane. Koncerty gwiazd wyprzedają się w kilka minut, ci mniej, lub zupełnie nieznani, grają dla pustych sal.
Oczywiście zawsze tak było, że ludzie chętniej chodzili na występy artystów im znanych, ale istniał też drugi obieg. Teraz praktycznie ten drugi obieg nie ma szans na przetrwanie, bo nie ma wysterczająco dużo chętnych do korzystania z jego oferty. Oczywiście, zjawisko to, nie dotyczy tylko świata muzyki, borykają się z tym i właściciele małych sklepów i producenci dóbr, które nie mają wypromowanej marki. W gastronomi, duże "sieciówki" pękają w szwach, małe lokale zamykają się po kilku miesiącach od otwarcia, choć w mojej ocenie ich oferta jest i smaczniejsza, i zdrowsza, a cenowo porównywalna. Żeby się jednak o tym przekonać, trzeba chcieć je sprawdzić i tu właśnie zaszła największa zmiana - zdecydowanej większości ludzi przestało chcieć się sprawdzać.
- Tęskniliście za Indiosową rodziną fanów?
Oczywiście, ale dużo ważniejsze, czy ona tęskniła za nami i jak liczna jest w roku 2019?
- Okrągła rocznica to też czas rozmyśleń i wspomnień. Jak wspominasz początki Indios Bravos, czy po nagraniu pierwszej płyty spodziewałeś się , że staniecie się jednym z najważniejszych zespołów w naszym kraju?
Sam już nie wiem, co było początkiem Indios Bravos. Czy dzień w którym nagraliśmy z Gutkiem pierwszą piosenkę? Czy może ten, kiedy ukazała się płyta "Part one"? A może pierwszy koncert? Naprawdę nie wiem. Pamiętam za to doskonale, że kiedy zapraszałem muzyków do składu koncertowego, mówiłem im, że za rok będziemy numer jeden na polskiej scenie reggae. Czy byliśmy, czy nie, to oczywiście kwestia dyskusyjna, jedni się z tym zgodzą, inni oburzą, ale bez wątpliwości pozycję mieliśmy bardzo wysoką, co manifestowało się frekwencją na koncertach i popularnością naszych piosenek.
-Mam odczucie, że bardzo byście się teraz przydali, jako Indios Bravos, wolność słowa, muzyka, miłość. Mam wrażenie, że brakuje takich zespołów co szczerzyły by szczere wartości w naszym kraju, nie przez bunt i krzyk, tylko właśnie tak jak Was wspominam opanowaniem, spokojem i rytmicznie kojącymi dźwiękami.
Tak, jak wspomniałem wcześniej, coś się przez ostatnie lata zmieniło. Kiedy zaczynaliśmy, istniały jeszcze subkultury związane z muzyką. Ludzie identyfikowali się z jakimś gatunkiem nie tylko ze względu na estetykę, ale przede wszystkim ze względu na przekaz i idee, które ta subkultura uznawała za kluczowe. Nie dość, że muzyka była nie tylko rozrywką, to nawet w tym nurcie alternatywnym, od bycia rozrywką wręcz się odżegnywała. Jeśli muzyk chciał być traktowany przez publiczność poważnie, to musiał trzymać pion. Musiał być konsekwentny artystycznie i ideologicznie. Gwiazda rocka mogła sobie pozwolić na wiele, mogła używać do woli, rozrabiać, nawet mieć muchy w nosie, fochy i widzimisie, ale nie mogła sobie pozwolić na "zdradę", na coś, co kiedyś nazywano "komercją". Teraz nie wymaga się od swoich idoli konsekwencji w działaniu. Nie jest ważne, czy żyje w zgodzie z tym, co na przykład mówi w wywiadach. Że wczoraj deklarował jedno, a dzisiaj coś zupełnie innego. Liczy się tylko show i marka. W związku z tym mam poważne wątpliwości, czy ktokolwiek, oczekuje jeszcze od zespołów szerzenia jakichkolwiek wartości. Oczywiście mile widziane jest bycie poprawnym politycznie, ale nikt specjalnie nie wnika, co tak na prawdę myślisz.
- Planujecie nagrać materiał na płytę CD lub DVD z tego koncertu i upamiętnić to wydarzenie?
Nie planujemy, ale może nagramy. Zawsze działaliśmy pod wpływem impulsu. Może się tak zdarzyć, że nasz realizator nagra któryś z koncertów, a my uznamy, że fajnie byłoby zrobić z tego płytę, ale może się też zdarzyć, że nie nagra i nie będzie płyty.
- To chwilowy powrót czy jest szansa na to, że częściej będziemy mogli usłyszeć Indiosów na żywo?
Na dzień dzisiejszy możemy mówić tylko o tej jubileuszowej trasie, ale kto wie? Na pewno niczego nie planujemy, nie bookujemy na przyszły rok koncertów, nie snujemy planów. Tu i teraz, a potem się zobaczy.
- Jakie niespodzianki przygotowaliście dla swoich fanów podczas trasy? (chodzi mi o płytę cd , czy mozna zdradzic ze planuejcie winyl? i czy cos jeszcze)
Trafiłem kiedyś na taką recenzję płyty - "Artystka przyzwyczaiła nas do licznych niespodzianek, więc to, że tym razem niespodzianek nie ma, można uznać za największą niespodziankę." Parafrazując, naszą niespodzianką będzie totalny brak niespodzianek. Nie będzie zapraszania na scenę specjalnych gości, ani fajerwerków. Będzie wspomniana wcześniej płyta z "rarytasami", będzie premiera winylowej edycji naszej czwartej płyty, tej z listkiem na okładce. Będą okolicznościowe koszulki i takie tam, ale przede wszystkim będzie stuprocentowe zaangażowanie z naszej strony, i po prostu fajne koncerty. Ale to chyba żadna niespodzianka, prawda?
-Dziwne uczucie było spotkać ponownie chłopaków w sali prób po tylu latach?
Nie, dlaczego? Przecież mieliśmy to w planie, nie byliśmy pokłóceni, ani nic z tych rzeczy. Mieliśmy ze sobą kontakt, nie tak intensywny, jak kilka lat wcześniej, ale wiedzieliśmy wzajemnie, co u kogo słychać.
- O Twoim zespole BAiKA wiemy, plany Gutka i nowej płyty są nam znane, a co słychać u reszty chłopaków z zespołu?
Groszek (Lech Grochala) w dalszym ciągu gra w zespole Sklep Z Ptasimi Piórami i robi mnóstwo innych rzeczy, na przykład udziela lekcji gry na perkusji, a Rysiek (Łabul) dołączył do formacji Lebowski. Krzysiek Sak wiernie czekał na powrót Indiosów i nie szukał okazji do grania z innymi.
- Czy zawieszenie działalności zespołu 4 lata temu, z perspektywy czasu uważasz za słuszne? Nie żałujesz?
To była przemyślana decyzja. Nie została podjęta pod wpływem kaprysu, tylko konieczności, choć nie każdy musi podzielać w tej kwestii moje zdanie. Nie żałuję więc, i choć konsekwencje tej decyzji powodują mój dość duży życiowy dyskomfort, to podejrzewam, że dużo gorzej bym się czuł robiąc coś wbrew sobie.
- Trasa już niebawem. Planujecie zagrać całą płytę "Part One"? Co jeszcze?
Jak wspomniałem na początku, dwudziestolecie płyty "Part one", to tylko pretekst do ruszenia w trasę. Nie będziemy więc odgrywali jej od początku do końca w zgodzie z tym, co zostało zarejestrowane dwie dekady temu. Oczywiście zaczniemy koncert od kilku piosenek z tej płyty, ale dalej to już będzie klasyczne "the best of". Ci którzy chadzali na nasze koncerty z pewnością nie będą zawiedzeni.
- Przy okazji chciałbym zapytać o BAiKĘ. Skład Wam się powiększ, liczy obecnie czterech muzyków, planujecie jego rozbudowę o instrumenty perkusyjne?
I chcielibyśmy i boimy się. Tworzymy dobrze dopasowaną ekipę, tak muzycznie, jak i osobowościowo. Trudno nam będzie dobrać odpowiedniego człowieka, który na dodatek, ze względów logistycznych musi być z Warszawy. Ten nasz przyszły perkusista musi nie tylko grać tak, by zachować obecny charakter zespołu, a jednocześnie nadać mu dynamiki, ale też nadawać na tych samych falach, co my. Nie tracimy nadziei, że ktoś taki się znajdzie, ale też nie szukamy, tak jak nie szukaliśmy basisty, ani gitarzysty, a znaleźli się idealni.
- Słyszałem, że jest szansa na nową płytę, prawda to? Kiedy możemy się jej spodziewać?
Nową płytę planujemy wydać w marcu. Mamy już większość materiału, mamy nawet tytuł. W grudniu i styczniu będziemy ją nagrywać, a potem postaramy się by dotarła do jak największej liczby słuchaczy, bo będzie to dobra płyta.
- Dziękujemy za rozmowę