Zapraszamy na nasz wywiad z Natalią Świerczyśnką, która nie tak dawno nagrała album "O północy", o którym pisaliśmy TUTAJ.
- Na scenie jesteś obecna już od kilku lat, dlaczego tak długo musieliśmy czekać na Twoją debiutancką płytę? Oczywiście nie liczę piosenek Franka Sinatry - płyty świątecznej. Chodzi mi o pełen autorski projekt.
Mówiąc szczerze byłam zajęta koncertowaniem i rozwojem. Dużą część czasu poświęciłam na studia muzyczne i w ostatnich latach właśnie te dwie rzeczy były dla mnie priorytetowe. Nie miałam też żadnej presji. W pewnym momencie poczułam, że chcę stworzyć autorski album i tak też zrobiłam. Myślę, że były mi potrzebne doświadczenie i wiedza żeby świadomie zająć się takim dużym tematem.
- Kiedy narodził się pomysł nagrania płyty i ile trwała jej realizacja?
Sam pomysł powstał dość dawno, myślę, że około czterech lat temu. Sam album natomiast powstawał na przestrzeni dwóch lat.
- Czy trudno było nagrać i wydać płytę w czasie pandemii i szeroko rozumianego Lockdownu?
Nie planowałam tego, z resztą chyba jak wszyscy, pandemia totalnie mnie zaskoczyła. Współpraca z wytwórnią trwała już jakiś czas wcześniej i płytę wydaliśmy terminowo zgodnie z naszymi założeniami. W samym procesie wydawniczym myślę że pandemia nie przeszkodziła jakoś szczególnie. Najtrudniejszy był jednak brak koncertów i totalna niemoc w tym temacie. Wszystko przesunęło się o rok, ale myślę, że najfajniejsze nadal przed nami i że spotkamy się w różnych miastach podczas koncertów.
- Czy udział w "The Voice of Poland" ułatwił Ci nagranie płyty, otworzył drzwi które wcześniej były zamknięte?
Udział w programie był ciekawym doświadczeniem, ale to był zupełnie początek mojej drogi wokalnej wiele lat temu. Nie łączyłabym tych dwóch wydarzeń ze sobą.
- Czy to prawda, że płyta "O północy" w dużej mierze jest wspomnieniami Twojej babci i osób Tobie bliskich?
Tak. Historia mojej ukochanej babci jest mi szczególnie bliska i to było moje wielkie marzenie żeby jej wspomnienia spróbować przyłożyć do swojego życia, w warstwie emocjonalnej odczuć to co wydawało mi się w nas podobne i zamknąć te doświadczenia w piosenkach. Udało się stworzyć album, który o tym właśnie opowiada.
- Spotkałaś się osobiście z Panią Hanną Krall. Jakie to było przeżycie spotkać taką osobę!
Pani Hanna Krall zaraz po wojnie mieszkała z moją babcią w sanatorium. To była jedna z pierwszych osób, która wysłuchała wojennych opowieści babci Heni, a mnie po latach udało się z nią spotkać. Niesamowite uczucie stanąć twarzą w twarz z taką osobą. Pani Hanna patrząc na stare zdjęcie z sanatorium uroniła kilka łez i okazało się, że te wszystkie wspomnienia są nadal żywe. Czułam się jakbym dotknęła jakąś niezwykłą część ich życia, jakbym stała się spoiwem między wydarzeniami z przeszłości i naszym życiem teraz. To spotkanie dało mi ogromną siłę by stworzyć materiał „O północy”.
- Czy osobiście jesteś fanką tematyki około-wojennej?
Jest to dla mnie ważny temat. Ważny żeby pamiętać i przekazywać tę historię kolejnym pokoleniom. Czuję się niezwykłą szczęściarą, że mogłam wysłuchać tych opowieści z pierwszej ręki od świadka wydarzeń. Zależało mi jednak na tym by teksty które pojawiły się na płycie były możliwie uniwersalne i skupiłam się głównie na warstwie emocjonalnej powiązanej z tymi wojennymi przeżyciami.
- "Las", "Przepaść" i "O północy" - to single promujące ten album, dlaczego akurat zdecydowałaś się by te utwory promowały tę płytę.
Takie były moje pierwsze odczucia po zakończeniu pracy w studio i tak też zrobiliśmy. Piosenka „O północy” stała się tą tytułową i od dnia kiedy powstała chciałam żeby tak właśnie było.
- Z jakim odbiorem swojej płyty spotkałaś się od fanów?
Jestem bardzo zadowolona z opinii odbiorców tego albumu. Czuję wielką wdzięczność, że tak ciepło zostały przyjęte teksty i muzyka bo to był mój debiut. Mam nadzieję, że na koncertach ten materiał zabrzmi jeszcze pełniej i piękniej.
- Ciekawi mnie skąd narodziła się u tak młodej osoby miłość do Sinatry?
Od nastoletnich lat słuchałam jazzu i Sinatra był dla mnie takim pięknym pomostem, który połączył mnie z tym gatunkiem. To był idealny początek dla młodej osoby by wejść w ten barwny jazzowy świat; cudowne połączenie pięknego głosu, techniki, swingu i klasy jaką prezentował sobą Frank. Do teraz mam ciarki jak przypomnę sobie moje pierwsze podejścia do wysłuchania jego albumów. Chłonęłam je jak gąbka.
- Jaki moment muzyczny w Twoim życiu utkwił Ci najbardziej w pamięci?
Chyba pierwszy koncert projektu Winter Songs of Frank Sinatra w poznańskiej Auli UAM. Po raz pierwszy śpiewałam sama przed tak dużą publicznością mając za sobą wspaniałą sekcję jazzową, kwartet smyczkowy i 150-cio osobowy chór. Pierwsze w życiu owacje na stojąco. To było ogromne przeżycie dla mnie.
- A czego słuchasz w domowym zaciszu?
Bardzo różnorodnej muzyki. W tym momencie na playliście mam akurat nowy album Toma Odella, przepiękną piosenkę którą zapętlam od kilku tygodni „As the World Caves In” od Matta Maltese i niezmiennie Joni Mitchell którą kocham.
- Czy będziemy mogli teraz gdzieś Cię zobaczyć?
Tak. Klarują się powoli pierwsze terminy trasy. Mam nadzieję, że tym razem COVID nam nie stanie na drodze i ruszymy z koncertami zgodnie z planem już w sierpniu.