Misia Furtak: "Nowy album to opowieść o silnych kobietach"

Misia Furtak: "Nowy album to opowieść o silnych kobietach"

26 listopada 2021 ukazał się drugi solowy album Misi Furtak, zatytułowany „Wybory". Większość tekstów proponowanych przez artystkę piosenek powstała jesienią i zimą 2020, kiedy codzienność wypełniały protesty przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego, jednak autorka podkreśla, że nie jest to album publicystyczny.  Na płycie kojący, przestrzenny dźwięk staje się tłem dla artystycznego kolażu tekstów subtelnie zaangażowanych. Nie znajdziemy tu typowych protest songów, bo nie w takiej stylistyce obraca się artystka. Album jest wyraźnym kontrastem dla krzykliwej rzeczywistości, a jednocześnie odważnym komentarzem do niej. Jest efektem przymusowego zanurzenia w trudnej przestrzeni i braku możliwości ucieczki przed informacją. Zapraszamy do lektury naszego wywiadu z Misią Furtak. 

Album „Wybory" ukazuje się 26 listopada. Jaki związek ma ta data z tytułem?

MISIA FURTAK: W 1918, 28 listopada, Polska jako jedno z pierwszych europejskich państw przyznała kobietom pełnię praw wyborczych. W 2020, niemal w rocznicę tego wydarzenia, rękami trybunału Julii Przyłębskiej władza skazała kobiety na piekło. Przekroczyła granicę, za którą wylał się z ludzi gniew. Na ulicach wykrzykiwali lub wypisywali na kartonach swoją prawdę, kraj pogrążył się w protestach, a kordony policji i szpalery barierek stały się naturalnym tłem życia w większości dużych miast. Odczuwałam ten czas skrajnie intensywnie. W tekstach z „Wyborów" odbijają się emocje, jakie mi wówczas towarzyszyły. Ale jednocześnie starałam się nie przekroczyć granicy łatwej publicystyki. Ten album jest opowieścią o silnych kobietach, które chcą wreszcie wyszarpać prawo do decydowania o sobie, swoim ciele, aspiracjach i marzeniach.

Tytuł jest zatem wieloznaczny. Nie czujesz, że nagrałaś album polityczny?

To nie jest album „polityczny". Raczej pejzaż polskiej jesieni 2020 - stopklatki z tamtych dni, zapis mojej ówczesnej codzienności. Czułam, że osaczała mnie sytuacja społeczna i polityczna. Bo jestem kobietą. Bo wolność jest dla mnie jedną z najważniejszych wartości. Bo od krzywdy i okrucieństwa nie można odwracać wzroku. Chyba właśnie o tym jest dla mnie ta płyta: o potrzebie zajęcia stanowiska wobec niełatwej współczesności. O decyzjach małych, codziennych i osobistych, ale również politycznych i moralnych. A może to wszystko jedne i te same wybory?

Pierwszy singiel z albumu poznaliśmy 1 września. To też nie była przypadkowa data.

„Na to co mówisz zważ" nawiązywał do wypowiedzi ministra edukacji. Ten singiel był wyrazem sprzeciwu wobec bodyshamingu, odpowiedzią na skandaliczną wypowiedź Przemysława Czarnka o „problemie dziewcząt" (w lutym 2021 minister w rozmowie z TVP zapowiedział wprowadzenie dodatkowych zajęć sportowych dla uczniów, które mają być sposobem na walkę z otyłością wśród młodzieży, szczególnie wśród dziewcząt, bo jego zdaniem „tu jest większy problem" – red.). Stąd 1 września. Z nowym rokiem szkolnym dzieciaki muszą mierzyć się z wypowiedziami ministra na co dzień.

Czy wspomniana wypowiedź ministra dotknęła cię jakoś osobiście? Z obozu władzy słychać wiele kontrowersyjnych wypowiedzi, ale nie o wszystkich powstają piosenki.

Oczywiście, że tak. Z dziewczynami ostatnio najczęściej gram w zespołach, z dziewczynami pracuję i przyjaźnię się, wiele dziewczyn słucha mojej muzyki. Sama nie jestem chłopakiem ani mężczyzną. Widzę po nas wszystkich, jak bardzo tego rodzaju wypowiedzi dotykają kobiety w Polsce. Bezpośrednie komentarze do cielesności uczennic, wskazywanie im kanonów piękna i słynne ugruntowywanie „cnót niewieścich" nie mają prawa przynależeć do XXI wieku.

Mieszkałaś na Zachodzie, cały czas nagrywasz muzykę za granicą i współpracujesz z muzykami z całego świata. Z twojej perspektywy tego rodzaju wypowiedzi, jak ta o „cnotach niewieścich", brzmią pewnie jeszcze bardziej niedorzecznie?

Nie trzeba mieć doświadczenia życia za granicą, aby rozumieć ich kuriozalność. Natomiast obserwuję, jak Polska odbija się w oczach moich zagranicznych znajomych. Kiedy opowiadam im, co dzieje się w Polsce i jakie słowa padają w przestrzeni publicznej, sprawiają wrażenie, jakbym mówiła o fabule filmu o minionej epoce. Kiedyś rozmawiałam z przyjaciółmi z zagranicy o festiwalu w Wenecji. Zwyciężyło tam „Zdarzenie", którego akcja rozgrywa się we Francji lat sześćdziesiątych („L'événement", reż. Audrey Diwan – red.). Mówili z przejęciem o tragediach, jakie przytrafiały się dziewczynom dekady temu, gdy aborcja była nielegalna. Potem komentowali „Psie pazury" Jane Campion („The Power of the Dog" – red.), o rzeczywistości gejów w Ameryce lat dwudziestych minionego stulecia. A ja sobie myślałam, że odległa przeszłość ich krajów, staje się codziennością w Polsce. Choć uczciwie trzeba powiedzieć, że świat zaroił się od lokalnych Trumpów. Oczywiście, że sytuacja polityczna i społeczna nigdzie nie jest prosta. Co więcej, epidemia jej nie pomogła. Ale myślałam, że w Polsce zgodziliśmy się jako społeczeństwo co do pewnych podstawowych wartości. Uznaliśmy, że demokracja, szacunek dla drugiego człowieka, tolerancja, wspólnota europejska są wartościami, których nie będziemy podważać. Serce mi pęka, gdy widzę, jak po tylu latach marszu w górę, robimy kolejne kroki wstecz.

A jednak, chociaż mogłabyś przenieść się choćby do Danii, mieszkasz w Polsce. Czy do tego się odnosi piosenka „Ponad to", ze słowami: Czy można było być gotowym/ Oddychać powietrzem eksportowym/ Nauczyć się lepiej kombinować/ To wszystko razem zignorować?

Owszem. Ale też zastanawiam się w tej piosence, czy da się w ogóle nie angażować emocjonalnie w polityczne spory. Jak śpiewam, „ciepłą wodę z kranu pić", patrzeć w dal i udawać, że nas to nie dotyczy. Nie wyobrażam sobie tego w obecnej polskiej rzeczywistości. Rozumiem, że po dwóch miesiącach niemal permanentnych strajków ludzie byli wypaleni i zmęczeni. Ale jesień 2020 się nie skończyła. Trwa.

Czujesz się czasem jak mentalna emigrantka? I czy rozważałaś emigrację w dosłownym sensie?

Czuję się związana z językiem polskim i bliskimi mi ludźmi w Polsce, ale już nie z mentalnością. Otaczam się jednak właściwymi osobami, staram się wspierać ludzi, którzy potrzebują pomocy i rozmawiać na istotne tematy. Pewnie gdybym mieszkała za granicą, robiłabym to samo. Może tylko codzienność byłaby trochę łatwiejsza, instytucje państwowe działały sprawniej, a ludzie w autobusie byli dla siebie trochę serdeczniejsi. Zresztą, pewnie i tak bym się denerwowała wiadomościami z Polski.

Teksty na płycie dotyczą tematów bieżących, ale napisane są specyficznym, nieco staroświeckim językiem. Co było dla ciebie inspiracją w warstwie językowej?

To pewnie efekt tego, że otoczyłam się w tamtym czasie inspirującymi książkami. Miałam pisać te teksty w zupełnie innych okolicznościach, ale lockdown zatrzymał mnie w Warszawie. Uznałam, że potrzebuję poczytać, jak ludzie mówili o innych trudnych czasach, więc kupiłam i pożyczyłam książki, z których najważniejsze okazały się trzy – korespondencja Barańczaka i Herberta, „Szpetni czterdziestoletni" Osieckiej i antologia amerykańskich poetów. „Stylizowany" język moich tekstów kojarzy mi się z językiem tych książek. Dezabil, glątwa, złachany – te słowa brzmią, jakbym je wymyśliła.

Wspomniałaś o lockdownie, który zamknął cię w Warszawie, ale „Wybory" nagrywałaś za granicą, w międzynarodowym składzie. Czy w czasie pandemii trudno było taką płytę stworzyć?

Gdzie ja tej płyty nie nagrywałam. A właściwie, gdzie nie nagrywali jej moim współpracownicy, bo przecież nie nagrywałam jej zupełnie sama, a spotkania nie były możliwe. To płyta prawdziwie pandemiczna, więc trzeba wziąć w cudzysłów te „podróże". W lipcu 2020 spotkaliśmy się z Albertem Karchem (współproducent albumu – red.) na dwa tygodnie i w kościele, w Kopenhadze, szkicowo zarejestrowaliśmy pierwszą część pomysłów. Ale później przyszły nowe lockdowny. Pracowaliśmy zdalnie, z muzykami kontaktowaliśmy się wyłącznie przez internet. Każdy nagrywał u siebie w domu i podsyłał nam pliki. Smyczki Garetha Quinna Redmonda, wspaniałego skrzypka, przyfrunęły z Irlandii, inne instrumenty z rożnych lokalizacji w Danii i Polsce. Zatem 2020 nie był dla mnie rokiem podróży. Chyba że na Żoliborz.

Misia Furtak o „Wyborach" – track by track

W CZASIE KRYZYSU

To piosenka o relacjach między ludźmi - pandemia mocno je zweryfikowała. Muzycznie wywodzi się ze starego szkicu, zbudowanego na rytmicznym, perkusyjnym drive'ie gitary akustycznej.

SZUMY GWIAZD

Podobno gdy sztorm odbierał dawnym żeglarzom możliwość nawigacji, płynęli „nasłuchując szumów gwiazd". Współcześnie wszyscy straciliśmy azymuty, Po omacku próbujemy znów odnaleźć się w rzeczywistości, stanąć na nogi. Może tak już jest, że w trudnych czasach nadzieja zawsze spotyka się z niepewnością? Staje się krucha? Tę piosenkę lubię właśnie za jej delikatność i eteryczność. Pamiętam, jak graliśmy ją z Albertem na cztery ręce, na fortepianie, w kopenhaskim kościele. Zmienialiśmy mój szkic tak, by zyskał więcej lekkości. Bo czasem wyciszenie pomaga odnaleźć szumy, w które warto się wsłuchać.

TRANSMISJA

Napisałam „Transmisję" jeszcze przed wybuchem protestów, ale świetnie się wpisuje w klimat, jaki wtedy panował. To tekst o tym, jak komunikujemy się ze sobą i światem, o tym, jak ważna jest rozmowa i o tym, że jeśli tłumimy emocje, to wcześniej czy później ta „transmisja" i tak z nas wypłynie.

DUCHY

Utwór o samotności – tym razem nie w kontekście pandemii, ale polityki. O poczuciu braku przynależności i zrozumienia. Śpiewam o słynnych już „pokojach do wypłakiwania się" i o „najdalszej wieży", która reprezentuje to, jak bardzo Polska oddaliła się od standardów, jakie panują w świecie, który znam.

REVISIT

Piosenka o powrotach. O ponownym wglądzie w minione wydarzenia i o naszej zmieniającej się optyce. Zupełnie niepolityczna.

JEST Z NAMI

To piosenka o pasji narciarskiej prezydenta Polski i o tym, że jeszcze żadne wydarzenie w kraju nie przeszkodziło mu w zimowym urlopie. Zapominając o codziennych troskach, milczącej żonie czy niesubordynacji partyjnych kolegów, pokonuje muldy jak błyskawica, która nikomu nie przypomina symboli SS, a w sprawnym slalomie omija podwyżki cen benzyny, występy premiera przed Komisją Europejską i kryzys polityki migracyjnej. Tylko czy w takim momencie ludzie są w stanie docenić idealny ślizg carvingowych nart?

AGATA

30 sekund ciszy. Nie napisałbym piosenki, które lepiej komentowałaby postawę pierwszej damy.

NA TO CO MÓWISZ ZWAŻ

Ta piosenka to wyraz sprzeciwu wobec bodyshamingu. Jest odpowiedzią na skandaliczną wypowiedź ministra edukacji Przemysława Czarnka o dodatkowych zajęciach SKS dla dziewcząt, bo jego zdaniem to one, bardziej niż chłopcy, powinny zająć się walką z otyłością i dbaniem o swoje ciało. Jak bardzo trzeba nie rozumieć problemów związanych z zaburzeniami żywienia, aby coś takiego powiedzieć? Dziewczyny próbują doścignąć wzorce z Instagrama. Kultura celebrity powoduje, że odchudzają się kilkuletnie dziewczynki. Gratuluję panu ministrowi kolejnej posady, ale najpierw lepiej byłoby nauczyć się dobrze wykonywać tę pierwszą.

PONAD TO

W tej piosence zastanawiam się, czy można nie brać udziału w rzeczywistości – żyć swoim życiem i udawać, że złe rzeczy nas nie dotyczą. W tekście, zresztą nie tylko tej piosenki, pojawiają się dosyć staroświeckie słowa, które wyróżniają język, jakim napisane są teksty na tą płytę. Mówię też o tym, że historia ostatnich 30 lat w Polsce to wieczny wstęp, tłumaczenie się, że to dopiero rozkręcanie się, ale bez puenty.

PRZYCHODZISZ, ODCHODZISZ

To piosenka i zmieniającej się bliskości. O pęknięciu, które się tworzy i pogłębia. O nieodwracalności skutków naszych wyborów.

REPORTAŻE

Piosenka nawiązuje do sytuacji na placu Konstytucji w Warszawie, kiedy grupa młodzieży blokowała ciężarówkę antyaborcyjną. Fotoreporterzy zwrócili uwagę policjantom, którzy spisywali tych młodych ludzi, w wyniku czego policja się nimi zainteresowała i wzięła na spisywanie do radiowozu. Jest z tego nagranie, na którym policjant pyta: Co wy robicie? Naoglądaliście się amerykańskich filmów i wam się poprzewracało w głowie. Jak chcecie kręcić reportaże, to do Ameryki jeźdźcie. To było dla mnie wstrząsające. Antek Mantorski i Jędrzej Nowicki to świetni specjaliści od zdjęć dokumentalnych, dokumentują teraz m. in. sytuację na polsko-białoruskiej granicy. Udało mi się namówić Jędrzeja, żeby zrobił mi kilka zdjęć, który stały się fotografiami prasowymi na potrzeby tej płyty. Cieszę się z tej klamry – bohater piosenki jest autorem zdjęć promocyjnych płyty!

REPRISE

To outro - echo, które zostało nam z Na to co mówisz zważ. Wydaje mi się ładnym zakończeniem płyty, a jeśli miałabym się doszukiwać znaczeń, mogłoby być symbolem wiecznie nierozwiązanych, powracających tematów.

Rozmawiał: Maciej Koprowicz

Komentarze: