"Polityk z PO powiedziałby: sorry, taki mamy klimat. Ja mówię: walcie się. Lubię rock’n’rolla i macie za mało wyobraźni, aby zniechęcić mnie do zabawy z muzyką rockową w tle". Z Piotrem Klattem, wokalistą i założycielem zespołu Róże Europy rozmawiał Paweł Niestrój (Wyspa.fm).
Dziś Róże są 30 letnią panną na wydaniu po botoksie i kwasie hialuronowy (śmiech).
Dajemy radę pomimo trzech dekad na karku. Obecnie w zespole grają Darek Osiński, który przed laty grał na basie w rockowym projekcie Chylińska, Agnieszki Chylińskiej, Bartosz Wawrzyniak na gitarze, wcześniej grający między innymi w projektach Ani Rusowicz Dezire i IKA, perkusista Bartek Kapsa z Something Like Elvis i Contemporary Noise Sextet i gitarzysta Tom Pacano grający wcześniej m.in. z Wojciechem Waglewskim, Mateuszem Pospieszalskim, Justyną Steczkowską, Renatą Przemyk, Karen Carroll, Royem Bennettem, Małgorzatą Ostrowską, Anną Serafińską, Pezetem, Aaron Thompson, Artur Gadowski, Paweł Kukiz i innymi.
Ostatnio cieszyłem się tak z nagrywania płyty, jak małpa na widok banana, kilka lat temu przy nagrywaniu płyty „Kolor”. To nie koniunktura. To zmartwychwstanie. Muzyka ponownie zaczęła sprawiać nam przyjemność. Wielką przyjemność.
Zachęcam do posłuchania. Dużo dźwięków, która historia toczyła się w latach pomiędzy debiutem Elvisa Presleya, a ostatnią płytą Led Zeppelin w oryginalnym składzie. Gdybym miał operować znanym wytrychem, to powiedziałbym, że najbliżej nam do muzycznych projektów Jacka White’a. Posłuchaj. Wtedy łatwiej będzie nam się rozmawiało.
Wróciliśmy do grania archaicznego. W każdym dropie i brumie szukaliśmy sztuki, a nie feleru. Maksymalnie dużo emocji kontra nieznośna sterylność – taką mieliśmy filozofię. Brak kombinowania pod inne gusta niż nasze własne. Oddzielenie się od oczekiwań rynku. Wolność twórcy według jego własnego widzimisie. Grając dla siebie byliśmy, nadal jesteśmy czytelni i uczciwi wobec siebie i słuchaczy. Nie podlegamy kryteriom wydawców, opiniotwórczym hurtownikom płyt, ciałom doradczym wydawców z mediów ogólnopolskich. Inni powinni nam pozazdrościć, ale pewnie poza swoim kontem bankowym nie widzą, że realne życie toczy się gdzieindziej. Toczy się tam gdzie jest przyzwoitość. My wróciliśmy do tej przyzwoitości, która towarzyszyła nam przy pierwszych pięciu płytach.
W ogóle nie odbieram tego stanu, jako przykrego wypadku przy pracy. Wręcz przeciwnie. Dopinguje mnie ten fakt do bycia konsekwentnym w tym, co robimy. Brak promocji? Sukcesów? Ja mówiąc szczerze nie czytałem nigdy pozytywnej recenzji jakiejkolwiek naszej płyty. Teraz po latach ludzie mediów wspominają, że Stańcie przed lustrami, że Radio Młodych Bandytów, że Poganie! Kochaj i obrażaj!, to były płyty! …. Nigdy nas media nie rozpieszczały. Nasze istnienie w nich wymusiła publiczność. Teraz mamy podobną sytuację. Dlatego jestem spokojny. Będziemy konsekwentni, to znajdzie nas publika. Jeśli nie, to uwierz mi, ale mamy doskonałą zabawę na próbach (śmiech).
Kiedy ja zaczynałem były dwa kanały TV i cztery kanały radiowe ogólnopolskie oraz szesnaście regionalnych. Dziś mamy wielokrotność tej liczby. Raczej tym, którzy nie weszli do finałów talent show bądź w tyłek szefom playlist w rotacji „a”, nie będzie łatwo. Jest jednak Net. I w sieci upatruję szans dla młodych.
Konsekwencja. Wyjście z piwnicy domu kultury. Upór zamiast biadolenia o układach. Granie jak najwięcej na żywo przed ludźmi. Będziesz dobry, ludzie ci pomogą.
Na koncertach ludzie śpiewają Błoto i Hipsterów. Niektórzy także Gang. Chyba, więc dobrze (śmiech).
Trwa. Luty – marzec. Kwiecień przerwa. Maj trochę kluby, trochę openair’y. Podobnie w czerwcu, lipcu i sierpniu. Przełom sierpnia i września, to koncerty w USA.
W sieci jest dużo info o muzyce rockowej. Brum był osadzony bardzo w rocku. Teraz dzieciaki raczej poszukują hiphopolo lub kabaretu, jak np. Bracia Figo Fago. Polska to nie USA, Anglia, Skandynawia, czy Australia gdzie rock jest tradycją, ostoją, fundamentem, a reszta miłą odmianą. My raczej hołubimy biesiady, a rockowe wygibasy są dodatkiem do naszej polskiej codzienności.
Rock umarł w nomenklaturze decydentów. Źle sprzedają się proszki do prania przy U2, czy Wolfmother. Polityk z PO powiedziałby: sorry, taki mamy klimat. Ja mówię: walcie się. Lubię rock’n’rolla i macie za mało wyobraźni, aby zniechęcić mnie do zabawy z muzyką rockową w tle (śmiech).
Dzięki i pozdrawiam czytelników. Cześć.