Zapraszamy do naszego wywiadu tygodnia, tym razem w ogniu pytań stanął Miuosh. Artysta niezwykle zapracowany, który niedawno wydał płytę "POP." oraz nowy krążek projektu URB4N.
Na krążku "POP." towarzyszą Ci osoby zupełnie niezwiązane ze sceną rapową, m.in. Kasia Nosowska, Tomasz Organek czy Piotr Rogucki. Skąd pomysł na taki eksperyment?
Tak czułem – po prostu. Szanuję te osoby, przez ostatni rok miałem z nimi sporo do czynienia, dzięki czemu mieliśmy okazję się poznać – z każdą z tych osób w innych warunkach i z innego powodu. Złapaliśmy wspólny przelot, co powinno dawać efekty w muzyce. I dało.
Współpracę, z którym muzykiem uczestniczącym w nagraniu uznajesz za najbardziej owocną i czy masz już w planach kolejne wspólne projekty z którąś z tych osób?
Każdą z osób, z którymi współpracowałem, doceniam tak samo. Obecnie nie planuję jednak niczego poważnego w kwestii moich działań muzycznych, cieszę się chwilą spokoju, trasą, koncertami...
Album "POP." prezentuje bardzo różnorodne dźwięki, które znacznie różnią się od Twojej dotychczasowej działalności. Nie boisz się, że być może część fanów – tych mniej otwartych na zmiany i eksperymenty odwróci się od Ciebie?
Nie mogę powiedzieć, że różnią się znacznie... Nie przeskakuję z samplowanych bitów z 2012 roku do albumu "POP.". Po drodze wiele się przecież wydarzyło, powstało wiele numerów. Ten album jest swego rodzaju podkreśleniem czegoś w mojej muzyce. Tak naprawdę "Pan z Katowic" z 2014 roku nie był mniej eksperymentalnym krążkiem, jeśli chodzi o dobór muzyki. A co do słuchaczy – nigdy nie pytam się ich o zdanie podczas prac nad nowymi rzeczami – życie pokazało, że mam nosa do tego, jak coś powinno brzmieć. Trzymam się tego.
W utworze "Miasto szczęścia" użyty został fragment kompozycji Bajmu, zatytułowanej "Jezioro szczęścia". Jak wyglądają formalności związane z wykorzystaniem utworu? Trudno w takiej sytuacji dogadać się z artystami? Jak to wyglądało w tym konkretnym przypadku?
Stopień trudności zależy tylko i wyłącznie do tego, jak chcemy, żeby wyglądał. Ja nie boję się zadzwonić, przedstawić, zapytać, porozmawiać. To warte zapamiętania przygody. Janek, Kasia Groniec, Budka Suflera... Teraz Bajm. Udało się. Chyba jeszcze nigdy nikt mi w takiej sytuacji nie odmówił. Wszyscy jesteśmy ludźmi, którzy całe życie oddali muzyce – mamy ze sobą więcej wspólnego niż nam się wydaje, mimo różnic – np. pokoleń.
Niedawno miała też miejsce premiera Twojego nowego projektu URB4N. Opowiedz nam o nim coś więcej.
URB4N to projekt, do którego mogłem zaprosić wybrane przeze mnie zespoły z Katowic. Młode, z własnym brzmieniem. Mogłem pogrzebać w ich muzyce po swojemu. Ta współpraca odzwierciedla podejście do tego, jak wyglądać ma i działać Libero – coś nowego w Katowicach, czego jeszcze u nas nie było. Sięgnąłem po zespoły mi bliskie, bo po pierwsze – to moi znajomi, po drugie – słucham dużo ich muzyki. Soxso i Jóga to projekty, w których za muzykę odpowiada Maciej Sawoch – człowiek, który odpowiada za cztery numery na płycie POP.; Hengelo to zespół wyjątkowy, rockowy, ze świetnym wokalistą – Mateuszem Koniecznym. W Hengelo na basie gra gitarzysta FDG. Orkiestry – Robert Zając. Każdy z tych składów robi inną muzykę, z innym przesłaniem, energią i w innym klimacie. Chciałem na potrzeby tego nietypowego wydawnictwa załapać z każdą z tych ekip jakąś nową linię porozumienia.
A co oznacza skrót URB4N?
URB4N to nie skrót, to określenie. Ciężko powoli kategoryzować muzykę, którą robimy – nie wiadomo, czy to rap, elektro, pop, rock... Łatwiej użyć określenie urban music. Pisownia z 4 zamiast A ma opisywać te 4 strony muzyki miejskiej w Katowicach, które w tym projekcie się przecięły.
Dzięki za rozmowę!