Kilka tygodni temu ukazał się ich najnowszy album "46 minut Sodomy". Płyta zespołu Aftokolektyw zawiera 12 jazzowo-folkowych piosenek, uderzających rockową ekspresją, zarejestrowanych na setkę, na taśmę i mówiących o dewiacjach, nieprzystosowaniu, lękach, rozpaczy i toksynach. Na pytania Przemka Kokota odpowiadał wokalista zespołu - Michał "Afrojax" Hoffmann .
W największej mierze o zjawiskach perwersyjnych, o parafiliach i patologiach, których nosicielem jestem i ja, i inni.
Pierwsze sześć utworów z płyty jest, upraszczając, o miłości. Drugie sześć, znów upraszczając, o nieprzystosowaniu. Był jeszcze trzynasty kawałek, który nie do końca pasował tematycznie i muzycznie, był o Bogu, o wierze, a właściwie o braku wiary. Można go posłuchać w serwisach streamingowych, uwzględniliśmy go tam jako bonus.
Ponieważ tworząc teksty, czułem się tak, jakbym był Markizem De Sade, siedział w pudle i pisał o najintymniejszych kwestiach krwią na prześcieradle. Serio.
Do wszystkich, ale jeśli muszę wybrać... „Najgorsza sobota w życiu”. Nie chcecie wiedzieć, o czym to jest. To znaczy oczywiście jest o spotkaniu na ulicy i fascynacji od pierwszego wejrzenia, ale detale znam tylko ja i nigdy ich nie ujawnię. Ex aequo z „Pijanym mistrzem”, gdzie z kolei szczerze przyznaję się do alkoholizmu.
Za kolegów nie mogę mówić, natomiast ja często postrzegam świat ze strachem. Przy czym nie ma to nic wspólnego z tym, w jakim kierunku on idzie, bo uważam, że globalnie w coraz lepszym. Niestety, cierpię na galopującą socjofobię i konieczność interakcji z ludźmi zwykle napawa mnie lękiem. Nawet do tego stopnia, że odebranie telefonu staje się zadaniem ponad siły.
Niestety, nie. Brak czasu. I tak dobrze, że jest płyta, że będą koncerty, że jeszcze nam się chce.
Potrzeba wewnętrzna raczej. Bardzo szybko męczymy się tkwieniem w tym samym miejscu stylistycznie, artystycznie. Dla nas słowo konsekwencja jest synonimem słowa nuda.
W tym roku z uwagi na intensywną pracę nad płytą odpuściliśmy sobie koncerty z wyjątkiem jednego, takiej uroczystej premiery płyty w Warszawie. Ale na wiosnę ruszamy w trasę.
Teledysk do „Pijanego mistrza”, który będzie niespodzianką. I przygotowania do drugiego teledysku – jeśli tak, jak mam w planach, powstanie do utworu „Ochroniarzem być”, to przygotujcie się już nie na niespodziankę, ale na szok.